MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Ręka boska

MIECZYSŁAW NYCZEK
Krystyna Rymarzowa (na zdjęciu z młodszą, 8-letnią córką  Karoliną). Jej niezwykły przypadek był przedmiotem badania rzymskiego trybunału kanonizacyjnego, zakończonego pozytywnym orzeczeniem Kongregacji ds. Świętych.
Krystyna Rymarzowa (na zdjęciu z młodszą, 8-letnią córką Karoliną). Jej niezwykły przypadek był przedmiotem badania rzymskiego trybunału kanonizacyjnego, zakończonego pozytywnym orzeczeniem Kongregacji ds. Świętych. JAN JAROSZ
Nie ma wątpliwości komu zawdzięcza to, że żyje. Z kuchennego kredensu wyciąga obrazek ks. Jana Balickiego, z maluteńkim skrawkiem jego sutanny. Pokazuje też odręcznie napisane oświadczenie: "W dniu 4 lutego 2000 r. (dniu wypisu z kliniki) wobec przebiegu choroby i bardzo ciężkiego stanu chorej przewidywałem utratę życia u niej w ciągu najbliższych kilku dni". Podpis, pieczęć: Dr hab. n. med. Ireneusz Kozicki, Klinika Chirurgii Ogólnej CMKP Warszawa. Kopia pisma trafiła do Watykanu, stając się jednym z koronnych dowodów.

Jodłówka, gmina Pruchnik. Dom na górce niedaleko sklepu. Tu mieszka Krystyna Rymarzowa. W czerwcu skończyła 48 lat. - Pracowałam 23 lata w "Jarlanie" jako brygadzistka. "Jarlan" kiedyś, za dyrektora Dyra, był super. Teraz dziadostwo - wali prosto z mostu, odwracając się znad stolnicy z rozwałkowaną płachtą ciasta.
- Jak na niepełnosprawną, jeszcze dość dużo potrafię w domu zrobić. Pomagam starszej córce w gotowaniu. Z wózka posprzątam całe mieszkanie i obejście. Tylko dźwigać nie mogę. Koło siebie wszystko zrobię. Bez niczyjej pomocy wchodzę do wanny. Już nie narzekam na ten wózek, bajka. Dużo ludzi jest na wózkach. Można się przyzwyczaić. Grunt, że żyję.

Cienka byłam jak hak

W grudniu 1999 zaatakowały ją bóle podżebrowe. Nasilały się po każdym posiłku. Zero apetytu. Nudności. Zaczęła błyskawicznie chudnąć. - Cienka byłam jak hak - uśmiecha się dziś, poprawiając włosy.
W szpitalu w Jarosławiu zrobiono USG. Diagnoza: kamica pęcherzyka żółciowego, stan zapalny. Konieczna operacja. Zgodziła się. 29 grudnia wykonano zabieg, metodą laparoskopową. Na drugi dzień nastąpił kryzys. Wyniki badań alarmujące: podwyższony poziom bilirubiny w surowicy krwi. - Pomarańczowa byłam jak pomarańcza.
Okazało się, że podczas operacji został przecięty i zaklipsowany przewód żółciowy. 31 grudnia 1999 poddano chorą ponownemu zabiegowi. Do uszkodzonej drogi żółciowej lekarze wprowadzili dren. 12 stycznia Rymarzową przewożą do kliniki w Warszawie. Tam miała przejść ostateczną operację przeciętych dróg żółciowych. Dostała wysokiej gorączki. "Stan chorej rokuje dalsze pogorszenie i uniemożliwia jakiekolwiek plany wykonania rekonstrukcji dróg żółciowych" - orzeka profesor Kozicki. Doświadczony lekarz już wie czym to się musi skończyć.

Doktor dawał mi trzy dni życia

- Jedną nogą byłam już na drugim świecie. Żadnych pokarmów nie przyjmowałam. Przestano mi podawać leki. Nie było sensu. Woleli ratować kogoś, kogo jeszcze można było uratować. Pan doktor dawał mi trzy dni życia. Kazał zawieźć z powrotem do szpitala w Jarosławiu. Pomyślał o moich, żeby mieli bliżej do odbioru zwłok. Doktorka, co ze mną jechała karetką do Jarosławia, nie było pewna, czy dowiezie mnie żywą. Co chwilę ręką dotykała moich ust, czy ja jeszcze dycham.
4 lutego 2000 r. w stanie terminalnym zostaje przyjęta na oddział zakaźno-obserwacyjny. - Sama byłam, w izolatce. Leżałam jak trup. Dzień i noc kroplówka. Już nawet nie było się w co wkłuć. Pani doktor G. nie dawała wielkiej nadziei, że z tego wyjdę. Mówiła: " To niemożliwe, żeby człowiek z taką wysoką bilirubiną mógł przeżyć". Pani doktor radziła, żeby się modlić. Ja już nie zdawałam sobie sprawy, co się ze mną dzieje. Byłam "zamotana".
Rodzina była przygotowana na najgorsze. Tylko brat Krystyny, Stanisław Kołodziej (36 lat, kierowca autokaru) nie mógł się z tym pogodzić. Dowiedział się w Przemyślu, że jest ksiądz, co pomaga ludziom w beznadziejnych sprawach. Nazywa się Balicki. Kiedy poprosił o jego adres, usłyszał, że on już od dawna na cmentarzu. Łatwo znaleźć jego grób, tuż pod kaplicą. - Ja nic nie wiedziałam, że modlą się za mnie do tego księdza, że są msze u zakonnic. Po 2 miesiącach moja siostra Maria (w Jarosławiu mieszka) miała sen: wchodzi do jakiegoś pomieszczenia. Pełno kwiatów i duży święty obraz. I przed tym obrazem klęczy ksiądz. Twarzy nie widziała. On się odwraca i do niej mówi: "Witaj wśród żywych". I ona to skojarzyła z księdzem Balickim. Że on jej dał takie natchnienie. Opowiedziała to mamie. Mama w płacz. A ja na drugi dzień, po raz pierwszy od paru miesięcy zawołałam: "Jeść!". Podali zupę. Zjadłam i dalej mi się jeść chciało. Mama kupiła mi dwa udka. Usłyszałam, jak ktoś po cichu mówił, że przed śmiercią miewa się takie zachcianki. Ja nagle nabrałam apetytu. Śmieli się, że jestem żarłok. Przybierałam na wadze. Ważyłam już 39 kilo, tyle co indyk. Wstałam. Zaczęłam dochodzić do siebie. Rehabilitanta do mnie przysłali.

Pojechaliśmy na cmentarz podziękować

Lekarze nie wierzyli własnym oczom. Wypływ żółci z drenu był coraz mniejszy. Poziom bilirubiny zaczął się obniżać. 3 marca 2000 r. Rymarzowa opuszcza szpital. - A na Wielkanoc pojechaliśmy całą rodziną z kwiatami do Przemyśla na cmentarz podziękować księdzu. Nie dałam rady się modlić. Tyle, co się przeżegnałam. Cały czas bez przerwy stałam i szlochałam.
Minęły 2 lata. - Myślę cały czas, że ksiądz Balicki mi pomógł. On w niebie uprosił dla mnie tę łaskę. Ja miałam nie żyć, a żyję.
Profesor Kozicki napisał: "Z medycznego punktu widzenia trudno doszukać się logicznego wyjaśnienia częściowego uzdrowienia chorej, to znaczy wytworzenia się połączenia dróg żółciowych wewnątrzwątrobowych z przewodem pokarmowym".
- To cud - orzekła speckomisja przysięgłych medyków i teologów, powołana przez Kongregację ds. Świętych. 5 lipca 2002, w obecności papieża promulgowano dekret w tej sprawie.
- Ręka boska - podsumowuje ocalona kobieta. - Czuję się dobrze. Trochę... gadatliwa jestem. Potrafię wrzasnąć, albo wałkiem od ciasta pogonić syna, jak mi za skórę zajdzie. Byle kapinę zdrowia jeszcze mieć. I wychować te dzieci. A później już bajka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24