MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rekin z firanki, wyścigówka z kosiarki, motocykl z drewna i tektury...

Alina Bosak
Uczestnicy "Toczydła" wykazali się dużymi umiejętnościami konstrukcyjnymi i fantazją.
Uczestnicy "Toczydła" wykazali się dużymi umiejętnościami konstrukcyjnymi i fantazją. Bartosz Frydrych
Dwa tygodnie pracował nad motocyklem z drewna i tektury. Było warto. Pojazd potoczył się z górki pięknie, a Hubert wygrał rower. Zresztą wszyscy uczestnicy "Toczydła" w Tyczynie wykazali się dużymi umiejętnościami konstrukcyjnymi i fantazją.

W niebieskim rekinie, na drewnianym motocyklu i z ufoludkami na pokładzie pędzą dzieci z górki obok Szkoły Podstawowej w Tyczynie. Od 14 lat odbywa się tu "Toczydło", wymyślony przez Krzysztofa Koziołkiewicza, nauczyciela plastyki konkurs dla uczniów klas 4-6 na pojazd, rzeźbę lub kompozycję na kółkach.

Policja musi na czas imprezy wstrzymać ruch na drodze, by wszystkie dziwaczne konstrukcje mogły bezpiecznie pokonać krótki dystans.

Prędkość nie jest wprawdzie wielka (przepisy nie pozwalają), ale prezentacji i tak towarzyszą ogromne emocje. Wszyscy walczą bowiem o rower - nagrodę, którą co roku funduje burmistrz miasteczka.

Mali wynalazcy

- Nie zdążyłem z kaskiem, ale i tak nie był potrzebny - mówi Krzysztof Gutkowski z Kielnarowej, z dumą pokazując pojazd wykonany przez syna.

Arkadiusz, uczeń 5 kasy zrobił go samodzielnie w 2 dni. Konstrukcja, wykonana na bazie kosiarki elektrycznej do trawy, starych szafek i ramy fotela - przypomina wyścigówkę. Widać, że Arek postanowił zrobić coś, co nie tylko toczyć, ale i ścigać by się mogło.

- Ma talent, techniczne zdolności, konstrukcja jest idealna - zachwala dumny tata i konspiracyjnym tonem dodaje: - Ja bez wiedzy syna, jedynie wzmocniłem 4 śrubami od dołu, żeby było bezpieczniej. Ale proszę tego nie pisać.

I pewnie, by nikt tajemnicy nie zdradził, gdyby się nie okazało, że potajemne działania taty Arek doskonale zna.

- Pomógł mi dokręcić podwozie - mówi chłopak, wysiadając ze swojej wyścigówki. - Mój tato wiele mnie nauczył. Sam jest wynalazcą i wymyśla różne ciekawe rzeczy w swoim warsztacie. Ostatnio maszyny do rąbania drewna i do mielenia ziemi. A to siedzisko w moim toczydle zrobiłem z piłki. Wpadła na radło, pękła, więc ja rozciągnąłem na płasko i wyszedł samochodowy fotel.

Obok wyścigówki Arka, swojego rekina parkuje Bartosz Miechoński z Tyczyna. Do ryby wsiada od góry, a potem jedzie z głową wystawiona między zębami żarłacza.

- Najpierw trzeba w środku usiąść, a potem położyć się z głową w kierunku paszczy - tłumaczy Bartek i opowiada, że konstrukcję z metalowych drutów umocował na desce, a potem owinął firankami i pomalował na niebiesko. Pomagała mu mama, ale pomysł był jego. Bo lubi pływać.

14 razy z górki

- Zaczęliśmy się "toczyć" 14 lat temu. W 1999 roku - wspomina Krzysztof Koziołkiewicz, nauczyciel plastyki i pomysłodawca akcji. - Chciałem zrobić coś w plenerze, a że szkoła i miasto Tyczyn stoją na górce, postanowiłem, że będzie to konkurs na konstrukcje na kółkach. To oczywiście nie był jakiś mój wielki wynalazek.Na świecie od zawsze, gdzie tylko się dało, zjeżdżano ze wzniesień. W naszym konkursie postanowiliśmy postawić na ekologię i zapisaliśmy w regulaminie, że pojazdy mają być wykonane z odpadów. I tak w ruch poszły tekturowe pudełka, styropianowe odpady, kółka od starych hulajnog i dziecięcych wózków. Szyszki, patyki.

Idea chwyciła. W pierwszym Toczydle wystartowało 40 pojazdów, w kolejnych latach trafiało się nawet 50 zawodników, którzy wsiadali do wielkich pojazdów i zjeżdżali, a impreza trwała dwie godziny.

Obok wielkich toczydeł, wystawiano także około setki małych, które biorą udział w specjalnym wyścigu. Są nawijane na sznurku i który pierwszy dotoczy się do mety, ten wygrywa.

Impreza zawsze odbywa się przy szkole, na górce, a trasa biegnie od ogródka jordanowskiego do rzeki. W tym roku z powodu prac budowlanych zorganizowano je na głównej drodze obok szkoły.

Symbolem konkursu jest koń trojański. Wykonany przez Krzysztofa Koziołkiewicza z drewna, na kółkach i ze sprytnym schowkiem w brzuchu.

- Wymyśliłem go 11 lat temu. I też się toczy - śmieje się artysta. - Kiedyś w Monachium malowałem na ulicy, na tym koniu i policja oznajmiła mi, że zbyt długo stoję w jednym miejscu. Przetoczyłem się więc parę metrów i machnęli ręką na mój happening.

Walka o rower

- Już podczas pierwszego konkursu, mieliśmy tu mnóstwo toczydeł - potwierdza Bogumiła Bomba, dyrektor Szkoły Podstawowej w Tyczynie. - Dzieci nęci atrakcyjna nagroda, którą od początku funduje nasz burmistrz. Jest nią wartościowy rower.

O tym, kto wygra, decyduje komisja. W tym roku zasiadał w niej wiceburmistrz, dyrektorka szkoły, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Tyczyńskiej i Krzysztof Koziołkiewicz.

- Nie jest ważna prędkość, jaką osiąga toczydło. Ważny jest pomysł i wykonanie - zastrzega pani dyrektor. - Trudno dzisiaj było wybrać zwycięzcę, ale ostatecznie postawiliśmy na ekomotocykl.

Wykonał go Hubert Mendoń z Tyczyna, uczeń 6 klasy.

- Pomagał mi tato i wujek - zdradza chłopiec. - ,b>Wykorzystałem koła od BMXa, kartony z pudeł od telewizora, styropian i tekturowe tuby, drewno. Dwa tygodnie nad tym pracowaliśmy. Ja ciąłem drewno, szlifowałem, malowałem.

Hubert wystartował w Toczydle po raz pierwszy. - W tamtym roku nie zdążyłem - tłumaczy.

- On i Sebastian najładniej rysują w klasie - zdradzają koledzy z podziwem wpatrzeni w pojazd.

Sebastian też przygotował konkursowe dzieło - samochód jak z filmu o Flinstonach, a Michał z tej samej klasy wyruszył z górki w tekturowym czołgu.

- A my nic nie mamy, tylko popychamy - śmieją się trzej inni 6-klasiści.

Będzie dla siostrzeńca

- Uczniowie najpierw projektują, stają się wynalazcami, a potem pracują nad pojazdem - mówi Koziołkiewicz. - Uczą się prostych czynności konstrukcyjnych. Ja podpowiadam im, jak przykręcić kółko, aby nie odpadło, jak wbić gwoździa.

Koziołkiewicz wspomina najciekawsze dzieła: Mieliśmy na przykład "Królową srebrnego deszczu". Dwumetrowa konstrukcja z patyków - tors królowej, na górze głowa z balonika. Całość pokryta srebrnymi butelkami na czarnej folii. Kiedyś też wiedźmy ciągnęły na kółkach kocioł z dymiąca zupą. A gdy wchodziliśmy do Unii Europejskiej, jedna szkoła przygotowała chałupę z babą w wiejskim stroju, chłopem z widłami i unijną flagę. Trochę prześmiewczo, ale to mi się podoba - kiedy plastyczna konstrukcja mówi coś więcej, jest przekazem, manifestem, przemyślanym dziełem.

Dzieła z ostatniego Toczydła trafiły na pewien czas na wystawę do Centrum Dziedzictwa Kultury w Tyczynie. Potem wrócą do właścicieli.

- Co z nim zrobię? Nie wiem. Wyrzucić szkoda - przyznaje Patrycja Muł z Rzeszowa, która z pomocą taty i wykorzystując bagażnik małego fiata, wykonała replikę dżipa. - Ale mam małego siostrzeńca, któremu pojazd ogromnie się podoba. Może będzie się w nim bawił?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24