MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rzeszowskie Załęże znika w gryzącym pyle

Bartosz Gubernat
- Nasze życie zmieniło się w koszmar - mówi Bogusław Mazurek, mieszkaniec Załęża.
- Nasze życie zmieniło się w koszmar - mówi Bogusław Mazurek, mieszkaniec Załęża. Krystyna Baranowska
- Nasze życie to koszmar. W domu nie można otworzyć okna, a żeby usiąść na podwórku trzeba mieć maseczkę przeciwpyłową. Do tego ten gryzący smród smoły. Mamy dość fabryki asfaltu - grzmią mieszkańcy rzeszowskiego Załęża.

Bogusław Mazurek przy ul. Spichlerzowej mieszka od trzydziestu lat. Poza niedzielami, kiedy kilkaset metrów od jego domu odbywa się giełda samochodowa, do tej pory był tu spokój. Przed wakacjami firma MSF budująca łącznik obwodnicy Rzeszowa z autostradą A4 i drogą szybkiego ruchu S19 uruchomiła po sąsiedzku otaczarnię produkującą asfalt.

- Od tej pory nasze życie zmieniło się w koszmar. Kiedy w zakładzie przesypują i przygotowują kruszywo, kurz gęsty jak mgła przykrywa całą okolicę. Mamy brudne samochody i domy, dosłownie nie ma wtedy czym oddychać. Próbowaliśmy protestować przeciwko uruchomieniu zakładu, ale miejscy urzędnicy powiedzieli, że nie jest szkodliwy dla zdrowia. Czy mieli rację? Niech sam pan oceni. Tym oddychamy - mówi Mazurek przesuwając palcem po przykrytej grubą warstwą pyłu szybie swojego auta.

W niedzielę na Załężu interweniowała Straż Miejska. Po pomoc zadzwonił Marek Rak, kierownik giełdy samochodowej.

- Od rana zakład pylił tak mocno, że kilkaset samochodów szybko przykryła gruba warstwa jasnego proszku. Ludzie mieli problemy z oddychaniem, przychodzili pytać co się dzieje. Musiałem wezwać strażników, bo dłużej byśmy tego nie wytrzymali. Chyba poskutkowało, bo po godzinie pylenie ustało. Ale w poniedziałek od rana w promieniu kilkuset metrów znowu było biało - opowiada kierownik Rak.

Pył przeszkadza w pracy

Dość uciążliwego sąsiada mają też pracownicy zakładu ES-System, produkującego oprawy oświetleniowe. Od otaczarni dzieli ich jedynie siatka ogrodzeniowa.

- Rozumiem, że taki zakład musi działać i o to nie mam pretensji. Ale nie podoba mi się sposób jego pracy. Nie protestowałem przeciwko budowie, bo miała to być instalacja bezpyłowa. A jak jest? Proszę za mną - mówi Jerzy Dyrda, prezes ES-Systemu i prowadzi nas na teren swojej firmy.

Na parkingu wszystkie samochody przykrywa gruba warstwa jasnego pyłu. Trawa jest popielata. Z hali produkcyjnej przez dużą bramę towarową widać, jak od strony otaczarni wdziera się łuna gęstego, gryzącego proszku.

- Tak jest cały czas. Efekty? Warte kilkaset tysięcy euro maszyny wariują. Filtry pyłkowe w robotach musimy czyścić po dwa razy dziennie, podczas gdy zgodnie z zaleceniami producenta w normalnych warunkach wystarczy robić to raz do roku. Gotowe produkty przed zapakowaniem każdy z nas myje i wyciera. Tak dalej być nie może. Ciekawe kto zapłaci za ewentualne awarie naszego sprzętu - dodaje Krzysztof Dyrda, mistrz obsługujący robota.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że maszyna produkująca asfalt stoi po sąsiedzku z potężnym elewatorem zbożowym. Krzysztof Skop, kierownik rzeszowskiego oddziału firmy Elewarr zapewnia, że ziarno jest bezpieczne.

- Przechowujemy je w szczelnych zbiornikach, nic mu nie grozi - tłumaczy.

Ale za zboże transportowane tu samochodami odpowiedzialności wziąć nie może.

- A przecież go nie umyje ani nie odkurzy - kontrują mieszkańcy Załęża.

Firma MSF milczy

Co na to miasto?

- Pozwolenie na uruchomienie zakładu wydaliśmy, ponieważ nikt, kto jest stroną w sprawie nie protestował. Nasi specjaliści zaznaczyli jednak, że otaczarnia musi pracować według ściśle określonych reguł - mówi Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa.

W tzw. decyzji środowiskowej określono m.in., że kruszywo musi być składowane w pomieszczeniu wykonanym z wysokich na 4 metry betonowych ścian. Instalacja ma działać bezpyłowo, a samochody wyjeżdżające na drogę muszą mieć myte koła.

Jak jest w rzeczywistości? Wczoraj po południu nikt nie mył kół, kruszywo leżało bez osłony na olbrzymich stertach, a pył wydobywający się z zakładu aż gryzł w gardło.

Dlaczego tak jest nie udało nam się jednak ustalić. Pracownik otaczarni, którego zastaliśmy na miejscu odesłał nas do szefostwa. Niestety mimo kilku prób do siedziby firmy MSF w Warszawie nie udało nam się dodzwonić. Telefon milczał, nie działał także faks, a na e-maila nikt nam nie odpowiedział.

Po naszej interwencji kontrolę w zakładzie zapowiedzieli wczoraj urzędnicy.

- W pozwoleniu na działanie jest jasno zaznaczone, że w przypadku nieprzestrzegania reguł możemy zakład zamknąć. Dzisiaj sprawdzimy wszystkie skargi - zapewnia Maciej Chłodnicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24