Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotters - glina wśród kiboli

Andrzej Plęs
Józef Hajdo: - Na stadionie jestem jednym z nich, ale też policjantem. Jeśli zobaczę, że kibic łamie prawo, muszę zareagować.
Józef Hajdo: - Na stadionie jestem jednym z nich, ale też policjantem. Jeśli zobaczę, że kibic łamie prawo, muszę zareagować. FOT. KRZYSZTOF ŁOKAJ
Jeśli glina z własnej nieprzymuszonej woli wchodzi w grupę kiboli, to chyba stracił instynkt samozachowawczy. A jeśli chce się z nimi bratać, to chyba stracił rozum. Bo dla kiboli glina to wróg śmiertelny.

Józef Hajdo kibicem "Stalówki" jest od dziecka. Policjantem nieco krócej. Ale sam nie jest w stanie rozstrzygnąć - kim bardziej.

- Kibiców "Stalówki" broniłem i będę bronił, bo u nas nie ma większych zadym. To media wykreowały Stal na pierwszych zadymiarzy w województwie - mówi twardo.

I dlatego został spottersem - policjantem oddelegowanym z komendy powiatowej do opieki nad środowiskiem piłkarskim Stalowej Woli.

Łatwiejsza robotę mają chyba antyterroryści.

Opanować żywioł

Anglicy wymyślili spottersa w 1985 roku. Kilka lat później pomysł na swoje stadiony przenieśli Niemcy i Austriacy. Spotters ma być łącznikiem i mediatorem między kibicami, ochroną stadionu, klubem a policją. Kibicom ma pomagać, kiboli ma tępić. Jak ich rozróżnić?

- Jak zapytam o cztery nazwiska z drużyny "Stalówki" i gość nie potrafi podać, to żaden z niego kibic - Hajdo ma swoje sposoby.

Na mecze drużyny ze Stalowej chodzi od 5 roku życia. Historię klubu ma w małym palcu, a futbol to jego pasja. Ale na stadionie jest kibicem i policjantem.
Może przymykać oko na drobne wykroczenia. Nie będzie groził palcem za używanie wyrażeń sprzecznych z ustawą o języku polskim. Ale ma starać się nie dopuścić do zadym. Łatwo nie będzie.

- Przychodzą dla swojej drużyny, dla niej zdzierają gardła i dla niej są w stanie upilnować porządku w swoim sektorze - tłumaczy stalowowolski spotters. - Trzeba im zaufać i dać trochę odpowiedzialności.

Jak przed meczem z Górnikiem Zabrze. Ochrona stadionu poszarpała jednego z kibiców Stalowej. Z powodu, albo i bez powodu - teraz nikt nie dojdzie prawdy. W jego obronie stanęła cała grupa. Zaczęła się regularna potyczka. Kibice mówili: to tamci nas sprowokowali, słali protesty do klubu. Po rozmowach z kibicami zmniejszono liczbę ochroniarzy z 25 do 5 na tzw. "młynie" i do końca rundy nie było żadnych ekscesów.

- Tylko, jak przyjedzie jakaś grupa z mało przyjaznego Stalowej klubu i będzie próbowała wedrzeć się na nasz sektor, to nie można oczekiwać, że nasi będą potulnie czekać. swój honor mają - zapowiada Hajdo. - To psychologia tłumu i sztuka polega na tym, żeby do tego nie dopuścić.

Jak oswoić trybuny

Kilka lat trzeba, żeby policjant - kibic mógł zyskać akceptację kibiców. Tych ostatnich z policjantami dzieli barykada i setki potyczek na wielu stadionach krajowych. Bratać się z "psem", to zdradzić kolegów z trybun. przede wszystkim tych, którzy dostali pałą, trafili na policyjny "dołek", albo objął ich zakaz stadionowy.

- Trudno liczyć na pełne zaufanie, Miłości też nie będzie, bo wciąż pokutuje przekonanie, że policjant to wróg - tłumaczy Hajdo. - Ale jest wspólny interes - dobro klubu.

Mówi, że prawdziwym stalowowolskim kibicom zależy, nawet bardzo zależy, żeby na mecze przychodziły tysiące ludzi, całe rodziny. Bo to i większy doping dla "Stalówki" i większe wpływy do kasy klubu. I z biletów i od sponsorów. A większe wpływy, to większe możliwości finansowe, więc i większe szanse na awans. A potem bogatsi sponsorzy i znów większe możliwości - zamknięte koło.

Jak stadion będzie areną przemocy, to ani pieniędzy z biletów, ani sponsorów, tylko połamane ławki, za które trzeba płacić. A - nie daj Boże - jeszcze zamkną stadion. Hajdzie też się marzy, żeby było jak przed laty: na stadionie stali brakowało miejsc na trybunach, ludzie - jak wróble - obsiadali gałęzie drzew wokół stadionu.

- Na razie mnie tolerują. Muszę ich przekonać, że jestem po to, żeby im pomagać - wyjaśnia swoją rolę. - Nie chcą ich wpuścić na stadion na meczu wyjazdowym - mam pomóc. W sporach z ochroną - mam pomóc. Załatwić bilety - mam pomóc.
Kiedyś pojechali na mecz do łódzkiego Widzewa. Organizatorzy powiedzieli: kibice Stalowej na stadion nie wejdą. Hajdo załatwił, że weszli.

- Kazali mi obiecać, że nie będzie zadymy - opowiada. - Zaryzykowałem i obiecałem.

Miłości nie będzie. Nawet, gdyby kibice Stalowej chcieli się bratać ze spottersem, inni nie pozwolą. Jakby się rozniosło wśród braci piłkarskiej, to na forach internetowych kibiców "Stalówki" okrzyknięto by zdrajcami i sprzedawczykami. W rankingu kibiców klubowych spadliby na dno tabeli.

- Chciałem z nimi jechać autobusem na mecz wyjazdowy - opowiada Hajdo. - Odmówili. Na pytanie dlaczego, padła odpowiedź, że będą mówić o takich rzeczach, o których policjant nie może słyszeć.

Co mogą pomyśleć kibice? Że taki chce wejść między nich, żeby szpiegować, inwigilować, rozpracować. Do zaufania więc bardzo daleko, ale jest wspólny interes - dobro klubu.
Ryzyko zawodowe

Chcieli mniej ochroniarzy - dostali. Tylko jak kilkudziesięciu kiboli ruszy na pięciu z ochrony, to będzie rzeź.

- Muszę tam być. Gwarantowałem, że pięciu ochroniarzy na stadionie Stali wystarczy - tłumaczy Hajdo. - Jak ruszą, to będę pierwszy w kolejności. Różnie się dla mnie może skończyć.

Zdaje sobie sprawę ze skali ryzyka. Dla kibola Motoru Lublin utłuc kibica "Stalówki", to trofeum. Ale utłuc spottersa "Stalówki", to trofeum podwójne. Kolega poradził mu, żeby sobie podwyższył ubezpieczenie. Żona nie jest zachwycona jego nową funkcją.

A jak już dojdzie do zadymy, bo na przykład "jego" kibice nie wytrzymają prowokacji przyjezdnych, to będzie bardziej kibicem czy policjantem?

- Zależy, gdzie będę tym czasie - żartuje. - Jak dostanę od ochrony albo kolegów z jednostki, to kibice powiedzą, że jestem swój gość. Mam trochę niewdzięczną rolę, jestem między młotem a kowadłem - dodaje poważnie.

Ale zdaje sobie sprawę z tego, że taka sytuacja może zrujnować jego starania o zdobycie zaufania kibiców. Jak zobaczy, że kibic łamie prawo, musi zareagować, jak policjant.

- Na stadionie jestem jednym z nich, ale też policjantem - uprzedza.

Tu trzeba dyplomacji. Jak przesadzi, pójdzie na niego dwóch - trzech, albo więcej.

- A potem powiedzą, że zadyma zaczęła się ode mnie - dodaje z uśmiechem.

Na razie musi zaistnieć wśród stalowowolskich kibiców. Dlatego chętnie pomaga im na przykład w organizacji turniejów. Robią to wspólnie dla klubu.

W końcu obu stronom chodzi o to samo: żeby stadionu Stali nie rozwalono, na mecze przychodziły tłumy, a "Stalówka" pięła się w górę tabeli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24