Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Stal w sosie własnym

Marek Bluj
Anna Barańska kilka razy natrafiła na blok mielczanek. Szkoda, że tak rzadko.
Anna Barańska kilka razy natrafiła na blok mielczanek. Szkoda, że tak rzadko. WOJCIECH ZATWARNICKI
Mielczanki od porażki 0:3 z Winiarami rozpoczęły rewanżową rundę rozgrywek.

Siatkarki Stali Mielec wcale nie musiały przegrać z Winiarami. Ugotowały się w sosie z własnych błędów. Kaliszanki, które myślami były już w Cannes tylko ten sos przyprawiły.

- Gdybyśmy wygrały pierwszego seta, to mecz mógłby zakończyć się zupełnie inaczej - zachodziła w głowę Karolina Olczyk i pozostałe mielczanki. Były to daremnie żale, same sobie były winne. Trzeba było wygrać i już. Nawet bez kontuzjowanej Magdaleny Kobieli.

Ach ta Barańska...

Do połowy pierwszej partii Stal grała dobrze. Prezentowała ładne i skuteczne akcje skrzydłami i środkiem i w obronie. Marta Łukaszewska najpierw zablokowała złą jak osa Annę Barańską, a potem sprytnie zbiła piłkę i jej zespół przeważał 14:10.

Na nieszczęście dla gospodyń na zagrywkę weszła Barańska, jedna z najładniejszych pań grających w siatkówkę i pociągnęła taką serię trudnych serwów, po której na tablicy pokazał się wynik 14:17.

Nie dziwota, bo Barańska to najlepiej zagrywająca zawodniczka fazy zasadniczej Ligi Mistrzyń (zdobyła 19 punktów asami). Mielczanki trochę się zdeprymowały, ale nie załamały niefartem (18:21). Olczyk jakiś cudem zablokowała atak Barańskiej i notowano po 20. Gdyby Ewelina Dązbłaż przy ataku trudnej piłki nie przekroczyła linii 3 metrów, byłoby 23:22. Niestety, to był błąd, który przeważył szalę na korzyść "zupek".

Na kwaśne jabłko

W drugim secie mielczanki myliły się już nagminnie. Trener Jacek Wiśniewski, robił zmiany, promieniał ze złości i wstydu. Jego podopieczne fatalnie przyjmowały i dały się zbić na kwaśne jabłko wyższym i wyżej notowanym rywalkom.
W trzeciej partii kaliszanki nadal robiły mielczankom wiele szkody zagrywką.

Niektóre piłki wpadały w mieleckie pole, choć nie powinny. Wiele było nieporozumień po obu stronach, na czym gospodynie mogły tylko skorzystać. Po ataku Zoriany Pilipiuk było 20:17 dla mielczanek. Na finiszu Stali zabrakło jednak zimnej krwi, umiejętności, doświadczenia i armat. Wygrała lepsza drużyna, w której podobała się eksmielczanka Lena Dziękiewicz oraz Czeszka - Tereza Matuskova.

Zadowolone kaliszanki prosto z Mielca pojechały na lotnisko, skąd w niedzielę odleciały do Cannes na pierwszy mecz fazy play-off Ligi Mistrzyń.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24