MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tajna gra

AGNIESZKA BIELAS
W Specjalnej Strefie Ekonomicznej w Mielcu miała powstać fabryka przetwarzająca osocze krwi na wysokiej jakości leki. Kredytu na realizację inwestycji udzieliło konsorcjum pięciu największych polskich banków, z Kredyt Bankiem na czele. Skarb Państwa poręczył 60 procent kredytu na sumę 35 mln dolarów. Dziś zamiast fabryki stoją dwie niedokończone hale, pieniędzy już nie ma, banki domagają się spłaty kredytu. A prokuratura próbuje dociec, na co zostały wydane 35 mln USD.

Potrzeba wybudowania w Polsce fabryki przetwarzania osocza krwi pojawiła się na początku lat 90., kiedy okazało się, że nie spełniamy pod tym względem międzynarodowych norm. Według zaleceń Komisji Europejskiej, każdy kraj powinien dążyć do samowystarczalności w zakresie produkcji leków z osocza krwi. W związku z tym ówczesny minister zdrowia Jacek Żochowski powołał komisję, która miała wyłonić firmę zdolną zrealizować tak kosztowną inwestycję. Udało się to za drugim razem, a komisja wskazała firmę Nedepol w Warszawie, która posiadała 100 tys. zł własnego kapitału. Firma ta, handlująca sprzętem medycznym, należała do Zygmunta Nizioła, polskiego emigranta z Wielkiej Brytanii. Umowę pomiędzy LFO a ministerstwem zdrowia, po śmierci Żochowskiego, podpisał ówczesny wiceminister zdrowia Krzysztof Kuszewski.

Skarb Państwa poręczył wielomilionowy kredyt

BOGUSŁAWA MARCINIAK, prokurator PO w Tarnobrzegu:

- Nikomu nie postawiliśmy jeszcze zarzutów. Wiadomo natomiast, że niemal każda z firm zagranicznych, współpracująca z LFO, była powiązana z którymś z udziałowców. Wszyscy na stałe zameldowani są zagranicą.

Firma Nedepol przekształciła się w spółkę o nazwie Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO). Większość udziałów, blisko 50 procent, nabył prezes Nedepolu Zygmunt Nizioł. W spółce znalazło się także dwóch Amerykanów oraz dwóch obywateli Szwecji. Około 10 procent zachował Nedepol, którego głównym udziałowcem była żona prezesa Nizioła.
- Inwestycja miała być zrealizowana w kilkanaście miesięcy, bez zaangażowania Skarbu Państwa - wyjaśnia Bogusława Marciniak, prokurator z PO w Tarnobrzegu. - Tymczasem LFO w 1996 roku rozpoczęło starania o kredyt. Warunkiem jego przyznania było poręczenie go przez Skarb Państwa.
Zanim projekt zaciągnięcia kredytu zyskał uznanie Rady Ministrów, zbadało go kilka komisji międzyresortowych. Zdania były podzielone. Dwie komisje międzyresortowe oraz analitycy z Ministerstwa Gospodarki zalecali, żeby przedsięwzięciu nie udzielać gwarancji kredytowych. Ostatecznie Rada Ministrów kierowana przez premiera Włodzimierza Cimoszewicza, a w której Marek Belka, tak jak obecnie, był wicepremierem i ministrem finansów, zdecydowała o poręczeniu w 60 procentach kredytu o wysokości 35 mln dolarów.

Banki zażądały spłaty kredytu

MARIUSZ BŁĘDOWSKI, dyrektor Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Mielcu:

- W biznesie nie ma recepty na udany interes. Liczyliśmy, że ponad sto osób znajdzie w fabryce zatrudnienie. Inwestycja LFO nie powiodła się. Moim zdaniem, nie tworzy się inwestycji o takim znaczeniu dla kraju, inwestycji która pochłania ogromne pieniądze, by z góry założyć, że ma się nie powieść. Czy ktoś przyłożył rękę, żeby się nie powiodło? Sądzę, że tak, ale nie potrafię wskazać palcem.

Wybudowano budynek administracyjny i produkcyjny, a uruchomienie produkcji zaplanowano na 1998 rok. Tak się jednak nie stało. Otworzenie fabryki przekładano wielokrotnie. Tymczasem banki zażądały spłaty kredytu. - Konsorcjum banków, któremu przewodzi Kredyt Bank, podjęło decyzję o wszczęciu postępowania egzekucyjnego. Komornik przystąpił do wyceny nieruchomości oraz urządzeń należących do spółki LFO - mówi Katarzyna Kolasa, rzecznik prasowy Kredyt Banku.
LFO nadal deklaruje kontynuowanie budowy i uruchomienie fabryki. - Ale teraz LFO potrzebuje większych pieniędzy niż wcześniej zakładano - mówi adwokat Bogumiła Kowalska. - Udziałowcy, zgodnie z umową, zainwestowali do tej pory 12 mln dolarów, natomiast banki wypłaciły 21 mln dolarów. To jednak nie wystarczy na dokończenie budowy. Tymczasem banki wstrzymały dalsze finansowanie i żądają spłaty kredytu. Wszystkiemu winne jest Ministerstwo Zdrowia, które próbuje wycofać się z umowy. Ogromne pieniądze pójdą w błoto, a zapłaci za to Skarb Państwa - twierdzi adwokat Kowalska.

Przepychanki z Ministerstwem Zdrowia

Według umowy z 1997 r., resort zdrowia zobowiązał się dostarczać spółce co najmniej 150 tysięcy litrów osocza krwi rocznie i nadzorować zakup wytwarzanych produktów. Początkowo LFO przyjęło koncepcję australijskiej firmy CSL Ltd, która zakładała wzrost wydajności przetwórstwa osocza nawet do 500 tys. litrów rocznie. Jednocześnie oznaczało to zwiększenie kosztów inwestycji do 128 mln dolarów. Koncepcję zmieniano wielokrotnie. Wreszcie zakupiono licencję od austriackiej firmy Octapharma A G. Spółka podpisała także list intencyjny z Credit Suisse First Boston (Europe) Ltd, jako inwestorem strategicznym.
- W tym samym roku, w lipcu, pomiędzy LFO i ministerstwem zdrowia założono projekt porozumienia, na mocy którego spółka zobowiązywała się wybudować i wyposażyć wytwórnię w ciągu 6 miesięcy - mówi prokurator Marciniak. - Pełną wydajność miała osiągnąć po 12 miesiącach. Równocześnie LFO zobowiązało się dostarczyć potwierdzenie dla wsparcia finansowego, organizacyjnego i technologicznego ze strony inwestora, czyli banku Credit Suisse First Boston (Europe) Ltd . Nigdy jednak umowa taka nie została podpisana.
Powodem wycofania się inwestora, jak twierdzi prezes Nizioł z LFO, było ustne zakwestionowanie umowy umowy z 1 października 1997 roku - w obecności przedstawicieli banków - przez wiceministra zdrowia Mariusza Marquardta.
Obecnie resort zdrowia wypiera się, jakoby miał cokolwiek wspólnego z inwestycją. - Ministerstwo zdrowia nie bierze udziału w budowie fabryki, jest to poza jego kompetencjami - twierdzi Renata Furman, rzecznik resortu. - Nie może więc podejmować w tej sprawie jakichkolwiek decyzji. Jeżeli produkcja zostanie uruchomiona, a produkowane preparaty będą wysokiej jakości i po odpowiedniej cenie, ministerstwo zastanowi się nad współpracą ze spółką LFO. Zadaniem resortu zdrowia jest zapewnienie chorym preparatów z osocza. Z tego się wywiązujemy, sprowadzając je ze Szwajcarii.

Ministerstwa odcinają się

Na czym polega frakcjonowanie osocza krwi?

Osocze stanowi 50-60 procent krwi. Jest to mieszanina białek, aminokwasów, węglowodanów, lipidów, soli, hormonów, enzymów, przeciwciał i rozpuszczalnych gazów. Frakcjonowanie polega na wydzieleniu określonych mieszanin białkowych. Dzięki temu uzyskuje się preparaty stosowane w leczeniu hemofilii i innych chorób związanych z zaburzeniami hematologicznymi. Poza tym podaje się je osobom silnie poparzonym, mocno wykrwawionym, z głębokimi uszkodzeniami fizycznymi powstałymi w wyniku wypadków i katastrof. Preparaty osoczopochodne mają ogromne zastosowanie we współczesnej transplantologii.

Decyzji nie zamierza podejmować także ministerstwo finansów, po wszelkie informacje odsyła do resortu zdrowia. - Skarb Państwa z tytułu zaciągniętego kredytu nie zapłacił do tej pory żadnych pieniędzy. Decyzje w sprawie spółki LFO powinno podejmować ministerstwo zdrowia - powiedziała Anna Sobocińska z biura prasowego ministerstwa finansów.
Ministerstwa, a także Rada Ministrów, nie widzą problemu. - Rada Ministrów na swoich posiedzeniach nie rozpatrywała tej sprawy - czytamy w informacji uzyskanej w Centrum Informacyjnym Rządu.

Dochodzenie

Sprawą, na wniosek Generalnego Inspektora Finansowego, interesuje się tarnobrzeska Prokuratura Okręgowa. Wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym próbuje dociec, na co zostały przeznaczone tak duże pieniądze. - Nie będzie to łatwe, ponieważ niemal wszystkie dokumenty, umowy, faktury i inne operacje spółki LFO przeprowadzane były poza krajem i w obcym języku. Zmuszeni jesteśmy powołać biegłych tłumaczy i prosić o pomoc międzynarodowe organy ścigania - wyjaśnia prokurator Marciniak.
- Przedmiotem badania prokuratury jest m.in. sprzedanie przez spółkę LFO 11 tysięcy litrów osocza krwi firmie CSL, na łączną wartość 3 mln 671 tys. zł - mówi prokurator Marciniak. - Ministerstwo Zdrowia wyraziło zgodę na wyeksportowanie osocza do Australii, pod warunkiem jednak, że do kraju powrócą przetworzone preparaty. Ale do tej pory nie powróciły. Natomiast w Anglii spółka wynajmowała pomieszczenia od firm, które osobowo były powiązane z udziałowcami LFO. Wynajem pomieszczeń w Anglii kosztował firmę dziesiątki tysięcy dolarów.
Spółka LFO wystąpiła do Sądu Rejonowego w Tarnobrzegu z wnioskiem o zredukowanie długów.
Zakończenie inwestycji oddala się w bliżej nieokreśloną przyszłość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zakaz handlu w niedzielę. Klienci będą zdezorientowani?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24