Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ten wyrok nie powinien zapaść. Chrystusowi nie udowodniono winy!

Beata Terczyńska.
Prof. Czesław Kłak: Możemy się spierać, czy ewangeliści nie przesadzali, czy opis męki pańskiej zgody jest z tym co zaistniało, ale procesowo mogło to tak wyglądać.
Prof. Czesław Kłak: Możemy się spierać, czy ewangeliści nie przesadzali, czy opis męki pańskiej zgody jest z tym co zaistniało, ale procesowo mogło to tak wyglądać. Krzysztof Łokaj
Piłat, nie będąc przekonanym o winie Chrystusa, nie powinien był go skazywać. Sprawę mógł rozpoznać sam cesarz - twierdzi prof. Czesław Kłak, wykładowca Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Rzeszowie i Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, specjalista z zakresu prawa karnego.

- Archeolodzy, pracujący na obrzeżach historycznej Jerozolimy natrafili na zachowane w dobrym stanie zwoje papirusów, pochodzące z pierwszej połowy I wieku naszej ery. To może być zbiór protokołów z procesu skazującego Jezusa?

- Rzeczywiście, udało się odnaleźć materiały, które mogą pochodzić z tamtego okresu i dotyczyć procesu Chrystusa, aczkolwiek nie pada tam ani nazwa Chrystus, ani Jezus. Jedynie po ich pochodzeniu i użytych sformułowaniach wnioskujemy, że może to dotyczyć Chrystusa. Na pewno zachowane źródła, także inne niż religijne, dokumentują, że Piłat, Barabasz i Chrystus byli postaciami historycznymi. Obojętnie, czy ktoś wierzy, czy nie, jest to fakt historyczny.

- Proces Chrystusa od lat budzi zainteresowanie...

- Tak. Nie tylko ze względów religijnych, ale z chęci poznania mechanizmów działania państwa rzymskiego na prowincji. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych udało się odkryć informacje dotyczące panowania cesarza Tyberiusza i jego namiestnika w Judei - Piłata. I tam właśnie pojawia się informacja o procesie człowieka, któremu rzeczywiście Sanhedryn (najwyższa żydowska instytucja religijna i sądownicza - dop. red.) zarzucał bluźnierstwo. Jednak przed Piłatem wobec Chrystusa postawił trzy zarzuty: podburzanie do niepokojów społecznych, działanie na szkodę interesu fiskalnego cesarza, czyli buntowanie do niepłacenia podatków i przywłaszczenie godności królewskiej. Ten ostatni zarzut był najostrzejszy, bo w tym okresie była to zbrodnia przeciwko majestatowi panującego. Piłat był związany. Nawet gdyby uważał, że zarzuty są absurdalne, to z chwilą, gdy je skierowano, musiał zająć się sprawą i wydać wyrok. Mitem jest to, że to Sanhedryn skazał Jezusa na karę śmierci.

- Ale jest zakorzeniony przekaz: To Żydzi skazali Chrystusa na karę śmierci.

- Nie mogli tego zrobić, bo zgodnie z wtedy obowiązującym prawem tylko Piłat mógł skazać na śmierć. Kara śmierci była zastrzeżona dla władzy rzymskiej. Sanhedryn, jako najwyższy trybunał religijny, mógł jedynie stwierdzić naruszenie norm prawa religijnego.

- Nie budzi wątpliwości to, że Chrystus został wcześniej aresztowany?

- Nie, bo przed Piłatem stanął człowiek, który miał związane ręce, a wiązano je osobom aresztowanym. Ale już wątpliwe jest, kto aresztował: straż świątynna, którą Żydzi posiadali w liczbie aż około sześciu tysięcy, czy też wojsko rzymskie. Tutaj źródła nie są jednoznaczne, nie mniej jednak wątpliwe wydaje się, by Piłat wysłał wojsko.

- Proces rzymski zaczął się od sformułowania zarzutów?

- Tak, a te zostały celowo tak skonstruowane, by Piłat nie miał w zasadzie pola manewru. Niezadowoleni z jego rządów Żydzi mogli pożalić się cesarzowi. Zresztą wcześniej już tak zrobili, kiedy Piłat wydał polecenie, by w pałacu Heroda umieścić tzw. tarcze wotywne ku czci cesarza Tyberiusza. Uraziło to Żydów, którzy wnieśli petycję do cesarza, w wyniku czego Piłat musiał ustąpić i tarcze usunąć. Piłat, który już raz z elitą żydowską przegrał, mógł się więc zasadnie obawiać, że ewentualne uwolnienie Chrystusa od odpowiedzialności doprowadzi do niekorzystnych dla niego skutków. A namiestnik cesarski, który zaniedbał obowiązki i nie zadbał w należyty sposób o interes cesarza, karany był śmiercią. Gdy prześledzimy źródła, wyłania się z nich obraz, że istotnie Piłat mógł - jak to jest zapisane w Ewangelii - stwierdzić: "Ja w nim winy nie znajduję". Bo dowodów, że Chrystus występował przeciw cesarzowi i kwestionował rzymskie panowanie nad Judeą, nie było. Ze źródeł wynika, że Piłat traktował Chrystusa jako niegroźnego wizjonera, wróżbitę, włóczęgę, których wtedy było wielu, mówiącego o jakiś cudach, oferującego jakąś odnowę religijną, ale z punktu widzenia państwa rzymskiego niegroźnego. Nie ma wzmianek o tym, że z powodu Chrystusa istniało zagrożenie buntem społeczeństwa i wystąpieniem przeciw Rzymowi. A to współgra z Ewangelią, z której wynikało, że Chrystus jedynie nauczał, pomagał ludziom, a występował przeciw odejściu od prawdziwej wiary, co stanowiło zagrożenie tylko dla tych, którzy mieli władzę w społeczności żydowskiej. Nie był zagrożeniem dla państwa rzymskiego

- Jak zatem tłumaczyć zachowanie Piłata, skazującego Jezusa na karę śmierci?

- Gdy Piłatowi zarzucono i zagrożono, że "jeśli Go wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarskim", co było najpoważniejszym zarzutem, który można sformułować wobec urzędnika cesarskiego, Piłat wybrał dla siebie mniejsze zło. Nie będąc przekonanym o winie Chrystusa, nie powinien był go skazywać. Mówiąc językiem dzisiejszym, doszło do nadużycia, bo nie udowodniono winy, a mimo to skazano i wykonano wyrok. Sanhedryn rękami rzymskimi pozbył się osoby, którą uważał za konkurenta do władzy. Dlatego faktycznie po wyroku Piłat mógł umyć ręce w symbolicznym geście przyznania racji oskarżonemu, przy jednoczesnym zaakcentowaniu niemożności innego postępowania. To nie jest jednak tak, że Piłat jest bez winy. Ówczesne prawo pozwalało mu odwołać się do sprawiedliwości cesarza. Sprawę mógł rozpoznać sam cesarz. Proces toczyłby się w Rzymie, nie byłoby takiego napięcia społecznego ludzi podburzanych przez sanhedrytów. Piłat z tego nie skorzystał. Zadecydowały względy polityczne i chęć nie zaogniania konfliktu z wpływową elitą żydowską. Przekalkulował, że więcej by stracił, uniewinniając Jezusa, niż skazując go. Historia pokazała, że okazało się to z jego perspektywy słuszne, bo doczekał starości na stanowisku, nie miał już poważniejszych konfliktów z kapłanami żydowskimi. Zapewne gdyby sprzeciwił się Sanhedrynowi, jego losy potoczyłyby się inaczej, bo wiemy, że cesarz nie lubił niepokoju i poświęciłby urzędnika dla uniknięcia zatargu z miejscową elitą, a Tyberiusz miał inne - poważniejsze problemy. Chrystus był więc ofiarą czasów.

- Jak długo trwał sam proces?

- Trudno precyzyjnie określić. Prawdopodobna jest wersja, że proces przed Piłatem mógł rozpocząć się wcześnie rano - jeden z badaczy wskazuje godzinę siódmą rano - i trwać jeden dzień. Ale pojawiła się hipoteza, że proces trwał kilka dni, najprawdopodobniej trzy. Tu źródła nie pozwalają na wysnucie jednoznacznych wniosków. Teza, że proces trwał jeden dzień - uwzględniając ówczesne prawo i zwyczaje rzymskie - wydaje się najbardziej prawdopodobna. Chrystus nie będąc obywatelem rzymskim, nie miał prawa apelacji od wyroku, który to został wykonany niezwłocznie.

- Jak wyglądał ówczesny sąd?

- Sądzono w urzędzie namiestnika. Proces teoretycznie był publiczny, czyli każdy mógł wejść na salę, w której odbywały się czynności procesowe, ale praktyka była inna. Piłat przesłuchiwał Jezusa w swojej siedzibie - pretorium, a następnie przekazywał informacje oskarżycielom i tłumowi zgromadzonemu na zewnętrznym dziedzińcu. Chrystus musiał stać przez cały czas, podczas gdy namiestnik siedział na podwyższeniu. Nie było instytucji protokołu w dzisiejszym rozumieniu. Prawo nie wymagało zapisywania wszystkiego. Zapisane karty zwijano i obijano pieczęcią. Piłat jako najwyższy sędzia mógł zadawać pytania, udzielać głosu oskarżycielom i oskarżonemu. Przysługiwało wtedy prawo do obrony, ale żadne ze źródeł nie mówi, aby Chrystus miał obrońcę.

- Czy tak musiała wyglądać jego droga cierpienia?

- Choć biczowanie, upokarzanie, odzieranie z szat, kamienowanie, było wtedy praktykowane, droga męki pańskiej wcale nie musiała tak wyglądać. Mogło się to skończyć jedynie na ukrzyżowaniu na wzgórzu. Zapewne jednak Piłat chciał ludowi zapewnić igrzyska. Skoro już skazał na karę śmierci, to chciał przez oprawę osiągnąć cel, czyli wyeliminować zarzuty pod swoim adresem.

- Skąd u pana zainteresowanie tematyką procesu Jezusa?

- Studiowałem na Uniwersytecie Jagiellońskim, gdzie moim mistrzem był m.in. prof. Wiesław Litewski oraz prof. Janusz Sondel, zajmujący się tymi zagadnieniami. Jestem karnistą i choć zajmuję się prawem współczesnym, wracam do historii prawa. Śledzę publikacje, czytam, także literaturę zagraniczną, analizuję to, co jest zostało odkryte i upublicznione. Byłem na przykład w bibliotece Uniwersytetu La Sapienza w Rzymie, gdzie przeglądałem materiały związane z różnymi procesami rzymskimi, nie związanymi z Chrystusem, by udzielić sobie odpowiedzi na pytanie, czy to tak mogło wyglądać. Możemy się spierać, czy ewangeliści nie przesadzali, czy opis męki pańskiej zgody jest z tym co zaistniało, ale procesowo mogło to tak wyglądać. A to, co zdarzyło się później, to już kwestia wiary.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24