Tetiana Jehorowa-Lutsenko z Charkowa na Ukrainie: Mogę zapewnić, że uchodźcy z Ukrainy wrócą do swojego kraju [WIDEO]

Jaki jest cel pani wizyty w Rzeszowie?

Przyjechałam tutaj na zaproszenie pana Marka Woźniaka, marszałka województwa wielkopolskiego. Miałam okazję wystąpić na posiedzeniu Komitetu Regionów, które dotyczyło uchodźców. Było to dla mnie ważne, bo chciałam przekazać, że Ukraina jest mocna i taka pozostanie. W Rzeszowie chciałam też sprawdzić, jak kraje europejskie, w tym Polska, wspierają nasz kraj. Ponadto zostały dzisiaj uzgodnione finanse – jak będą przydzielane regionom ukraińskim, i w jaki sposób zaopatrzenie będzie przekazywane. Zdaję sobie sprawę, że kraje mają problemy finansowe związane z tym, żeby zapewnić pobyt dla uchodźców, ale chciałabym zagwarantować: oni powrócą na Ukrainę! Również ci, którzy stracili w kraju swoje domy. Zresztą, już zaczął działać program pomocowy dla osób, które straciły swoje mieszkania.

Obwód charkowski znajduje się w gronie regionów, które najbardziej ucierpiały przez rosyjską inwazję. To ważne, żeby koledzy z polskich samorządów zobaczyli, że nasz region jest zdecydowanie ukraiński i nigdy Rosji nie uda się go podbić.

W Rzeszowie była pani w kilku miejscach. Gdzie dokładnie?

Z panem marszałkiem odwiedziliśmy rzeszowski dworzec, gdzie cały czas przebywają uchodźcy. W krytycznym momencie było ich nawet 2 tysiące dziennie. Byliśmy również w nieczynnym markecie, w specjalnie przydzielonych pomieszczeniach, które przygotowało Centrum Medyczne MEDYK. Tam też trafiają uchodźcy, dostają pomoc. Spotkałam dwie starsze panie, które pochodzą z Charkowa, przyjechały niedawno do Rzeszowa. Dostają wsparcie medyczne, psychologiczne, również żywienie. Chciałabym dodać, że w zeszłym tygodniu Charków dostał wsparcie dzięki panu marszałkowi. Dotarła pomoc humanitarna, została rozprowadzona. To ważne, że taka dobra współpraca istnieje między naszymi regionami.

W pomoc Ukrainie zaangażowała się niemal cała Polska...

Dlatego chciałam podziękować polskiemu rządowi i polskiemu narodowi za ogromne wsparcie dla Ukrainy. Codziennie, tonami przyjeżdża wsparcie. Wiele krajów europejskich pomaga, ale najbardziej Polska.

Co jest Wam teraz najbardziej potrzebne?

Przede wszystkim jedzenie. Ale jeśli przekazalibyście państwo 3 tysiące kamizelek to też na pewno byśmy podziękowali (uśmiecha się). Trzeba zwyciężyć!

Jest pani przewodniczącą Rady Obwodu Charkowskiego. Proszę powiedzieć, jak wygląda sytuacja w mieście? Czy jest dużo zniszczeń?

Tak. Została zburzona filharmonia. Wiele budynków mieszkalnych jest w ruinie, podobnie jak dziesiątki przedszkoli i szpitali. Sytuacja jest taka, że wszyscy przygotowują się do tego, żeby wrócić, odbudowywać miasto i cały region. Charków jest bohaterski!

Dużo ludzi wyjechało z miasta?

Tak. Milion na pewno (liczba ludności Charkowa z 2021 r. to 1,4 mln – przyp. red.). Jeszcze niedawno nikomu by przez myśl nie przeszło, że coś takiego może się dziać. Osoby, które pozostały w mieście, pracują w pocie czoła, jak pszczoły, żeby gruzy po atakach, zostały jak najszybciej sprzątnięte. Bo życie musi toczyć się dalej. Ludzie się żenią, dzieci się rodzą... Społeczeństwo charkowskie wie, że co pół godziny może być sygnał, że za chwilę może być atak z powietrza. Wszyscy są już do tego przyzwyczajeni.