Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Udało się uratować załogę jachtu "Rzeszowiak"

Jerzy Leniart, Ewa Kurzyńska
Archiwum
Dramatyczna akcja ratunkowa na Morzu Norweskim. Silny sztorm złamał maszt "Rzeszowiaka". Dwóch żeglarzy jest rannych.

SOS z pokładu "Rzeszowiaka" nadano wczoraj, ok. godz. 8 rano. Jacht znajdował się 75 mil morskich od brzegów Wysp Owczych. Szalejący sztorm złamał maszt i dalsza żegluga stała się niemożliwa.

- Na pomoc wysłano jednostki ratownicze z helikopterami na pokładzie. Jednak silny wiatr i fale sięgające 12 metrów uniemożliwiły skuteczną akcję ratowniczą - mówi Dobrosława Siemianowska z konsulatu RP w Kopenhadze.

Próby ewakuacji 10-osobowej załogi przez wiele godzin kończyły się fiaskiem. Grozę potęgował fakt, że dwie osoby zostały ranne.

- Jeden z żeglarzy stracił przytomność. Nie wiadomo jednak, w jakim jest stanie, bo kontakt radiowy z jachtem jest bardzo słaby - dodaje Dobrosława Siemianowska.

Dopiero ok. godz. 21 ratownikom udało się zabrać z pokładu dryfującego jachtu całą załogę.

- Na razie nie wiemy, co dokładnie wydarzyło się na pokładzie i jak doszło do awarii. Wiadomo na pewno, że pływanie w tych rejonach jest bardzo trudne nawet dla najbardziej doświadczonych żeglarzy - mówi kpt. Bogdan Bednarz, wiceprezes Rzeszowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego ds. morskich.

Doświadczony kapitan

Członkowie załogi, ośmiu mężczyzn i dwie kobiety, to w większości mieszkańcy Rzeszowa. Rejs prowadził kpt. Jan Malczewski.

- To bardzo doświadczony żeglarz. Kilka lat temu na Morzu Północnym dopadł nas silny sztorm, ale kpt. Malczewski zachował zimną krew, mimo ekstremalnie trudnych warunków, i wszystko skończyło się dobrze - opowiada Janusz Ramski z Rzeszowa, który "Rzeszowiakiem" płynął kilka tygodni temu.

Wiadomość o kłopotach jachtu wstrząsnęła żeglarzami z Podkarpacia.

- "Rzeszowiak" to dzielna jednostka, która dobrze sobie radzi nawet w sztormowych warunkach. Z jego pokładu zszedłem w ub. czwartek. Podczas naszego rejsu, z Grenlandii na Islandię, nie było żadnych problemów - twierdzi Marcin Kurzyński z Rzeszowa, który brał udział w jednym z etapów wyprawy.

W rejs, którego celem była Grenlandia, jacht wyruszył pod koniec maja. Trasa wiodła przez Danię, Szkocję, Islandię. Start miał miejsce w gdańskim porcie. Wyprawa odbywała się etapami, załogi się zmieniały. Na największą wyspę świata "Rzeszowiak" dopłynął w połowie sierpnia. Kilka dni później wyruszył w drogę powrotną. Obecna załoga weszła na pokład w Reykiawiku. Portem docelowym mającego trwać ok. 2 tygodni rejsu miał być Edynburg w Szkocji.

W czwartek, kiedy załoga pod dowództwem kpt. Jana Malczewskiego przejęła jacht, pogoda zaczęła się psuć.

- Niedaleko Wysp Owczych, do których płynęli żeglarze, sztorm przybrał na sile. Wiało 10 w skali Beauforta - mówi kpt. Bogdan Bednarz.

Przy takiej pogodzie fale są wysokości 4-piętrowego bloku, a wiatr wieje z prędkością nawet 100 km na godz. Widoczność jest ograniczona.

- "Rzeszowiak" był ubezpieczony i posiadał wszelkie niezbędne wyposażenie do żeglugi nawet w trudnych warunkach - podkreśla Bednarz.

To nie pierwszy wypadek

Jacht, budowany przez wiele lat ze składek rzeszowskich żeglarzy, zwodowano i ochrzczono w 2000 roku. Pięć lat później doszło do tragicznego wypadku na Bałtyku. Podczas sztormu, 40 mil morskich od Helu, jacht stracił sterowność. Wezwano pomoc. Podczas akcji ratunkowej zginął 60-letni kapitan. Jacht, po ewakuacji załogi, zdryfował do Kłajpedy. Po kilku latach łódkę udało się odbudować i wrócił na morze. W 2011 r. opłynął Spitbergen. W tym roku dotarł na Grenlandię. Wypadek zdarzył się w drodze powrotnej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24