Uwaga! Dzisiaj o godz. 16 blokada drogi w Przysiekach. Walczą o chodnik na DK28

- Wyczerpała się nasza cierpliwość - mówi Wiesława Wilk, sołtyska Przysiek od dwóch kadencji. - Tyle zabiegów, pisania pism, zbierania podpisów, rozmów z posłami, dyrektorami, marszałkami. Wieszaliśmy przy drodze banery, za własne pieniądze jeździliśmy do Rzeszowa na spotkania. Wszystko to jak to tej pory na nic się zdało. Chodnika jak nie było, tak nie ma.

10 tysięcy pojazdów. Tyle przejeżdża w ciągu doby przez miejscowość położoną przy trasie Jasło-Nowy Sącz, jednym z głównych szlaków komunikacyjnych na południu Podkarpacia. Jadą jeden za drugim i choć są ograniczenia prędkości, to na prostym odcinku niejeden kierowca nie zdejmuje nogi z gazu. Tiry wyżłobiły w asfalcie koleiny. Nierówne pobocze zarzucone jest resztkami skruszonej nawierzchni i żwiru. - W najszerszym miejscu nie ma nawet pół metra, a miejscami pobocza całkiem brakuje - opisuje Józef Kielar, mieszkaniec Przysiek i radny gm. Skołyszyn.

Drogowcy postawili w tym miejscu tablicę „czarny punkt”. GDDKiA ostrzega: 6 zabitych, 27 rannych. A mieszkańcy mówią, że wypadków przybywa. Doliczyli się już 11 ofiar śmiertelnych.

- O chodnik prosimy od lat - opowiada Krzysztof Danisz. - Udało się wywalczyć 400 metrów na niebezpiecznym zakręcie. Owszem, wszyscy przyznają, że droga jest niebezpieczna. Obiecują, że jak będzie modernizowana, to chodnik też powstanie. Ale nam nie chodzi o deklaracje, ale o działania.

Mieszkańcy postanowili więc działać sami. Napisali do wójta gminy o zgodę na zorganizowanie zgromadzenia publicznego.

Dziś o godz. 16 spotkają się przy przejściu dla pieszych obok miejscowej restauracji. Będą tam i z powrotem, przez godzinę, chodzić po pasach. Tak, by ktoś wreszcie zrozumiał, że budowa chodnika to dla nich kwestia „życia i śmierci”.

Dla mieszkańców każde wyjście z domu to stres. Nikt nie odważy się puścić dziecka samego do szkoły.

- Kto może, odwozi samochodem - opowiada Danisz. - Sąsiadka ma czworo dzieci. Trójkę młodszych codziennie odprowadza i przyprowadza babcia. Ale nawet za rękę nie może ich wziąć, bo pobocze jest tak wąskie, że trzeba iść gęsiego. Ja mam 38 lat i boję się chodzić tą drogą. Gdy jedzie tir, czuję podmuch na ramieniu.

Wiesława Wilk opiekuje się chorą matką.

- Dwa razy dziennie jeżdżę do niej na rowerze. Cały czas drżę, żeby nie znaleźć się w rowie. Jeszcze gorzej, gdy pada i spod kół ciężarówek tryskają fontanny wody. Jak nic może człowieka przewrócić. Przy tej drodze mieszka sporo starszych osób. Poruszają się o kulach, o lasce. Jak mają bezpiecznie dojść do kościoła czy sklepu?

Przy deszczowej pogodzie rodzice pakują dzieciom do plecaków ubranie na zmianę. - Bo zanim dojdą do szkoły, całe są ochlapane przez samochody - mówi Krzysztof Danisz.

W Przysiekach mówią, że mają pecha, bo są na peryferiach województwa. I dlatego, choć „28” w większości jest już zmodernizowana, nie mogą doczekać się przebudowy. - Mieszkam przy tej drodze i pamiętam, że ostatnio remontowano ją 31 lat temu - opowiada sołtyska. Dodaje, że dwa dni temu jechała do pobliskich Gorlic. - Przejeżdżam przez granicę województwa, a tam inny świat. Droga równa, chodniki. Wstyd nam przed sąsiadami z Małopolski.

Rzeszowski oddział GDDKiA informuje, że rozbudowa drogi Siepietnica-Trzcinica jest w Programie Budowy Dróg Krajowych na lata 2014 - 2023. Ale nie wiadomo, kiedy się rozpocznie. Inwestycja czeka na finansowanie.