Do redakcji zadzwonił czytelnik. Powiedział, że blok socjalny przy Bieszczadzkiej 4 to tykająca bomba i że dawno nie przeprowadzano w nim przeglądów technicznych oraz przeciwpożarowych.
Sprawdziliśmy. Komisja złożona m.in. z inspektora nadzoru budowlanego, strażaków i administracji była tam w minioną środę. Nieprzypadkowo. Po tragedii na Pomorzu kontrolowane są w Polsce wszystkie tego typu obiekty: stare, o szkieletowej konstrukcji, z wadliwą wentylacją.
- U nas założono na klatce schodowej nowe gaśnice i hydranty - mówią lokatorzy. - Tylko czy w razie pożaru okażą się pomocne?
Skąd ta wątpliwość? - Bo tu, widzi pan, różni mieszkają - szepcze jedna z kobiet. - I porządni, i tacy, co za kołnierz nie wylewają. Kiedyś była gaśnica, ale ktoś buchnął i pewnie sprzedał. To się może powtórzyć.
Budynek przy Bieszczadzkiej 4 był dawno temu biurowcem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego "Bieszczady". Kiedy firma przestała istnieć, biura przerobiono na mieszkania. Miały być tymczasowe, okazały się stałe.
- Stąd jeszcze nikt się nie wyprowadził, chyba że na cmentarz - ironizują lokatorzy.
Jedna z kobiet mieszka tu już 30 lat. Inni ćwierć wieku, jeszcze inni po kilkanaście lub kilka lat. Razem 17 rodzin, w tym 23 dzieci - w azbeście, w grzybie, bez wentylacji, z załamującymi się podłogami, z dziurami w oknach, z odpadającymi fragmentami ścian zewnętrznych. Mimo to, według nadzoru budowlanego, obiekt nadaje się do użytkowania.
Zbigniew Krawiec, dyrektor Administracji Budynków Komunalnych i Wodociągów w Lesku: - Mam świadomość, że standard budynku nie jest najlepszy, ale robimy wszystko, by go jakoś utrzymać. A bezpieczeństwo lokatorów w dużej mierze zależy od nich samych. Mam tu na myśli również dbałość o wspólne mienie, przez niektórych wciąż niszczone.
Administracja ma też pretensje, że korytarze zastawiane są szafkami i innymi przedmiotami. W razie pożaru ograniczą drogę ewakuacyjną. ABKiW zobowiązała mieszkańców do ich usunięcia, ale ci niechętnie się na to godzą.
- Nasze mieszkania to klitki, ledwo się mieścimy, więc musimy część rzeczy trzymać na korytarzu.
Młodszy brygadier Wojciech Krzywowiąza, komendant KP PSP w Lesku: - Nigdy nie można wykluczyć, że ktoś przypadkowo nie zaprószy ognia, dlatego przy każdej kontroli uczulamy lokatorów, by przestrzegali przepisów przeciwpożarowych.
Jakieś 200-300 metrów od Bieszczadzkiej 4 stał do niedawna podobny budynek. Któregoś dnia wybuchł w nim ogień.
- Spalił się doszczętnie w dwadzieścia minut - twierdzą świadkowie z domu socjalnego. - Na szczęście nikt w nim nie mieszkał...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kubicka na ostatniej prostej przed porodem. Takiej jej jeszcze nie widzieliście
- Izabela Trojanowska wywraca oczami na pytanie o wiek. Słusznie się oburzyła?
- Maciej Zakościelny przyznał się do uzależnienia. Wyznał wszystko przed kamerą
- Miliarder Omeny Mensah przebrał się za mandarynkę! Projektant gwiazd ocenia [ZDJĘCIA]