MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W domu socjalnym w Lesku obawiają się wybuchu pożaru

Krzysztof Potaczała
Budynek przy Bieszczadzkiej 4 w Lesku. Murowana piwnica i klatka schodowa. Reszta to szkielet wyłożony płytami z azbestu.
Budynek przy Bieszczadzkiej 4 w Lesku. Murowana piwnica i klatka schodowa. Reszta to szkielet wyłożony płytami z azbestu. Fot. Krzysztof Potaczała
- Kiedyś zginiemy jak ci nieszczęśnicy w Kamieniu Pomorskim - alarmują lokatorzy budynku przy ul. Bieszczadzkiej w Lesku. - To obiekt wzniesiony z takich samych łatwopalnych materiałów, a o zaprószenie ognia u nas bardzo łatwo.

Do redakcji zadzwonił czytelnik. Powiedział, że blok socjalny przy Bieszczadzkiej 4 to tykająca bomba i że dawno nie przeprowadzano w nim przeglądów technicznych oraz przeciwpożarowych.

Sprawdziliśmy. Komisja złożona m.in. z inspektora nadzoru budowlanego, strażaków i administracji była tam w minioną środę. Nieprzypadkowo. Po tragedii na Pomorzu kontrolowane są w Polsce wszystkie tego typu obiekty: stare, o szkieletowej konstrukcji, z wadliwą wentylacją.

- U nas założono na klatce schodowej nowe gaśnice i hydranty - mówią lokatorzy. - Tylko czy w razie pożaru okażą się pomocne?

Skąd ta wątpliwość? - Bo tu, widzi pan, różni mieszkają - szepcze jedna z kobiet. - I porządni, i tacy, co za kołnierz nie wylewają. Kiedyś była gaśnica, ale ktoś buchnął i pewnie sprzedał. To się może powtórzyć.

Budynek przy Bieszczadzkiej 4 był dawno temu biurowcem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Turystycznego "Bieszczady". Kiedy firma przestała istnieć, biura przerobiono na mieszkania. Miały być tymczasowe, okazały się stałe.

- Stąd jeszcze nikt się nie wyprowadził, chyba że na cmentarz - ironizują lokatorzy.

Jedna z kobiet mieszka tu już 30 lat. Inni ćwierć wieku, jeszcze inni po kilkanaście lub kilka lat. Razem 17 rodzin, w tym 23 dzieci - w azbeście, w grzybie, bez wentylacji, z załamującymi się podłogami, z dziurami w oknach, z odpadającymi fragmentami ścian zewnętrznych. Mimo to, według nadzoru budowlanego, obiekt nadaje się do użytkowania.

Zbigniew Krawiec, dyrektor Administracji Budynków Komunalnych i Wodociągów w Lesku: - Mam świadomość, że standard budynku nie jest najlepszy, ale robimy wszystko, by go jakoś utrzymać. A bezpieczeństwo lokatorów w dużej mierze zależy od nich samych. Mam tu na myśli również dbałość o wspólne mienie, przez niektórych wciąż niszczone.

Administracja ma też pretensje, że korytarze zastawiane są szafkami i innymi przedmiotami. W razie pożaru ograniczą drogę ewakuacyjną. ABKiW zobowiązała mieszkańców do ich usunięcia, ale ci niechętnie się na to godzą.

- Nasze mieszkania to klitki, ledwo się mieścimy, więc musimy część rzeczy trzymać na korytarzu.

Młodszy brygadier Wojciech Krzywowiąza, komendant KP PSP w Lesku: - Nigdy nie można wykluczyć, że ktoś przypadkowo nie zaprószy ognia, dlatego przy każdej kontroli uczulamy lokatorów, by przestrzegali przepisów przeciwpożarowych.

Jakieś 200-300 metrów od Bieszczadzkiej 4 stał do niedawna podobny budynek. Któregoś dnia wybuchł w nim ogień.

- Spalił się doszczętnie w dwadzieścia minut - twierdzą świadkowie z domu socjalnego. - Na szczęście nikt w nim nie mieszkał...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24