Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkowanie to dla mnie wyzwanie i relaks

Jakub Hap
Ale okazy! Tylko pozazdrościć! Pan Andrzej złowił takich ryb mnóstwo. Córka Agnieszka świadkiem ;-)
Ale okazy! Tylko pozazdrościć! Pan Andrzej złowił takich ryb mnóstwo. Córka Agnieszka świadkiem ;-) Archiwum prywatne
52-letni Andrzej Warchoł jest mieszkańcem Jasła. Na co dzień pracuje jako przedstawiciel handlowy jednej z lokalnych firm. Nie należy do osób, dla których relaks = błogie lenistwo. Gdy znajdzie wolną chwilę, woli wziąć wędkę i pójść na ryby.

Wędkarstwo to bez wątpienia ciekawy, ale specyficzny sposób na spędzanie wolnych chwil. Ten rodzaj rozrywki trudno zestawiać powiedzmy z oglądaniem telewizji czy grillowaniem w towarzystwie krewnych bądź przyjaciół. Bo tak, przynajmniej od czasu do czasu, relaksuje się większość z nas, to zajęcia powszechne, można by rzec: dla każdego. W przeciwieństwie do nierzadko samotnych wypraw z wędką - one nie są dla wszystkich. I przez to są wyjątkowe.

Porywają niewielu, ale jeśli już porwą, to często na amen. Tych, którzy chcąc odreagować sprawy szarej codzienności, nie potrzebują mocnych wrażeń, wielkiej adrenaliny. Którzy nie tylko nie połamią wędki, kiedy ani drgnie, mimo że zniecierpliwieni stoją już w wodzie godzinę czy dwie, lecz cierpliwie czekać będą nawet i pół dnia. A jak wreszcie uda się coś złapać, radości nie będzie końca. W przypadku naszego bohatera, tak właśnie jest - nie może więc dziwić, że łowił, łowi i życia bez łowienia sobie nie wyobraża.

Haczyk połknął jako dzieckoPasję tę na zawsze zaszczepił w sobie dawno, dawno temu. Nieco banalnie, jak sam podkreśla.

- Jako dziecko często chodziłem nad rzekę i tam bawiłem się kawałkiem kija. Na jego końcu przyczepione były: żyłka z myjki do naczyń, haczyk wykonany ze zszywacza z zeszytu i piękny spławik z korka od butelki. Tak oto wyglądały początki mojego wielkiego zamiłowania. Wtedy rybki były małe, ale każda zdobycz cieszyła ogromnie - opowiada Andrzej Warchoł.

Lata mijały, a jego miłość do wędkowania nie tylko nie słabła, ale wręcz zyskiwała na intensywności. Mimo że w dorosłym życiu nie mógł już oddawać się jej bez opamiętania, starał się, by przy sprzyjających warunkach pogodowych przynajmniej raz w tygodniu wygospodarować kilka godzin na łowienie.

Nuda? Absolutnie!Tak jest do dziś. Z wędką w ręku najlepiej mu się relaksuje. To też sposób na wyczyszczenie umysłu od napięć i problemów życia codziennego.- Wędkarstwo jest czymś, co z jednej strony pozwala mi odpocząć, a z drugiej szukać nowych wyzwań. Ci, którzy myślą, że takie hobby to nuda, nie wiedzą, o czym mówią! Przecież tutaj też walczy się o rekordy, osobiste osiągnięcia, choć oczywiście to nieco inny rodzaj adrenaliny niż np. sporty motorowe. Ale absolutnie nie gorszy - śmieje się Andrzej.

Obecnie najczęściej łowi na stawach w Muszynie, Starym Sączu, odwiedza też te, które ma na wyciągnięcie ręki. Co ciekawe, największe wędkarskie sukcesy osiągnął na miejscu, w bliskich okolicach Jasła. - W Siepietnicy czy Wróblowej udało mi się złowić naprawdę niezłe rybki, przeważnie były to karpie. Gorąco polecam wszystkim wędkującym te łowiska. Mnie często mocno zaskoczyły i pewnie zaskoczą jeszcze nie raz - mówi A. Warchoł.

Rywalizacja z innymi wędkarzami od kilku lat już go nie kręci. Kiedyś, raz na jakiś czas, startował w zawodach, lubił sprawdzać się na tle ludzi podzielających jego zamiłowanie. Dziś wędkuje dla siebie.Zazwyczaj samotnie, chociaż przyznaje, że niekiedy bierze do towarzystwa partnerkę lub córkę - którą, podobnie jak kiedyś młodszego brata, zainteresował wędką i rybami.

Córka pod wrażeniemAgnieszka jest pełna podziwu dla pasji, z jaką tata nieustannie oddaje się wędkarstwu.

- W moim odczuciu to niezwykłe hobby realizuje od zawsze. Robił to, gdy byłam dzieckiem, robi to teraz. Od małego jeździłam z nim i jego bratem Arturem na ryby do Nowego Sącza, Soliny, Muszyny, Sanoka oraz okolic. Towarzyszyłam mu w każdej wycieczce, która miała związek z wędkarstwem. Pamiętam, jak będąc nastolatką nauczyłam się łowić na muchę i spinning - nic nie było mi straszne (śmiech). Lubię wspominać kilka dni, jakie spędziliśmy nad Sanem. Cały czas padał deszcz, co było nie do zniesienia, ale dałam radę! Uważam, że tata jest świetnym wędkarzem! Najlepszym! - podkreśla 25-letnia córka A. Warchoła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24