Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc Marcin spędzi z rodziną

Bartosz Gubernat
- Przyda się Marcinowi świąteczny odpoczynek - mówi Magda. - Przygotuję mu jego ulubiony żurek z grzybami.
- Przyda się Marcinowi świąteczny odpoczynek - mówi Magda. - Przygotuję mu jego ulubiony żurek z grzybami. Fot. Tadeusz Poźniak
Od potężnego wybuchu, który gwałtownie zmienił jego życie, minęło trzy miesiące. Ale Marcin ma nadzieję, że niedługo znowu będzie widział.

Marzy też o profesjonalnej protezie lewej dłoni. Bo chce znowu obrabiać meteoryty.

Czwartkowe popołudnie na rzeszowskim osiedlu Krakowska Południe. Na podwórku przy ul. Zbyszewskiego ani śladu po tragedii z 13 grudnia ubiegłego roku.

- Gdzie mieszka Marcin Kaczmarzyk? - pytam dziewczyn siedzących na ławce.

- To ta klatka na wprost parkingu, pierwsze piętro. Proszę go pozdrowić -uśmiechają się.

- To wasz kolega?

- Tak. Znamy się. Po wypadku widujemy się rzadziej, ale Marcin podobno ma się coraz lepiej, pewnie niedługo znowu się spotkamy - uśmiechają się.

Między domem a szpitalem

Rzeczywiście, Marcin czuje się coraz lepiej. Z dramatu, który wydarzył się w jego mieszkaniu, nic nie pamięta.

- Zajmowałem się w swoim pokoju chemiczną obróbką meteorytów - opowiada 21-letni student. - Wyszedłem do kuchni na kolację. Pamiętam tylko, że wracałem do swojego pokoju i otworzyłem drzwi...

Wybuch rozsadził okno, z pokoju została ruina.

Przez kilka tygodni walczył o życie. Rokowania lekarzy były bardzo ostrożne. Przeszedł trzy poważne operacje. Silny organizm przetrwał najgorsze.

Opowiada przez uśmiech

W lutym wyszedł ze szpitala. Jest w domu. Przyjmuje nas w dużym pokoju. Na oczach - opaska z bandaża. Lewe przedramie - bez dłoni. Prawa dłoń - bez dwóch palców.

- Ze stopy mają mi wziąć palec i przyszyć do ręki - opowiada, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. - Jeszcze kiepsko słyszę. Huk uszkodził mi bębenek. Z czasem ma się to poprawić - dodaje przez uśmiech.

- Na czym polega to twoje hobby z meteorytami?

- Mam ich dużą kolekcję. Wiesz, jeden zbiera znaczki, a drugi... Żeby meteoryty były ładne, takie do oglądania, trzeba je poddać obróbce w roztworach chemicznych. Robiłem to przez wiele lat. Nie mam pojęcia, co tym razem poszło nie tak...

Od specjalisty do specjalisty

Pieniądze dla Marcina można wpłacać na konto: Stowarzyszenie "Działajmy Razem", ul. A. Kamińskiego 12, 35-211 Rzeszów. Nr rachunku: 15 1240 1792 1111 0010 1629 3219. Tytuł wpłaty: Na leczenie i rehabilitację Marcina Kaczmarzyka.

Inne informacje - na stronie www.dzialajmydlamarcina.blogspot.com.

Możesz przekazać 1 proc. podatku poprzez wypełnienie PIT-u (należy wpisać: NA LECZENIE MARCINA KACZMARZYK, STOWARZYSZENIE "DZIAŁAJMY RAZEM", KRS 0000158971, obliczony 1 proc. podatku).

Teraz jego życie toczy się między domem a kolejnymi szpitalami. W sobotę wrócił z Katowic, gdzie przeszedł pierwszą z serii operacji plastycznych powiek.

- Cały czas jeździmy do specjalistów - włącza się Mateusz Kaczmarzyk, brat Marcina. - Jesteśmy po konsultacjach u ortopedy oraz w pracowni protetycznej, gdzie pytaliśmy o możliwości założenia protezy lewej ręki.

- Wiem, że taka proteza jest niesamowicie droga, ale skoro istnieje taka możliwość... - dodaje Marcin.

Święta z ukochaną Magdą

Przerwą w maratonie między szpitalami będą dla niego święta wielkanocne. Nie może się ich doczekać: - Spędzę święta z rodziną i narzeczoną, która cały czas jest ze mną.

Magda siedzi na kanapie obok niego, poprawia mu opaskę na głowie.

- Marcin to życiowy optymista - mówi. - Ale ostatnie tygodnie były dla niego bardzo męczące. Dlatego przyda mu się kilka dni odpoczynku. Przygotuję mu jego ulubiony żurek z grzybami.

Marcin: - Mam jeszcze większy powód do radości, bo z Irlandii przyjechał starszy brat Łukasz. Nie widział mnie od czasu wypadku. To będą miłe chwile.

Potrzeba pieniędzy

W akcję pomocy włączyli się uczniowie Gimnazjum nr 11 w Rzeszowie. Sprzedawali własnoręcznie wykonane pisanki oraz fanty od darczyńców (m.in. od Nowin). Kolejna impreza charytatywna odbędzie się 28 marca w klubie studenckim Pod Palmą.

Po świętach czekają go kolejne zabiegi, a potem - dopasowanie implantów i protez obu oczu.

- Po tych operacjach brat zdejmie opatrunki z oczu, a jego twarz będzie miała miły wygląd - tłumaczy Mateusz. - Po wizycie u okulisty okazało się, że nie ma szans na przywrócenie wzroku naturalnymi metodami. Dlatego najważniejsze jest teraz specjalistyczne urządzenie, które pozwoli mu znowu widzieć. Głównie na ten cel zbieramy pieniądze.

Na to skomplikowane urządzenie potrzeba ok. 240 tys. zł. Prawie 30 tys. zł będą kosztować operacje plastyczne powiek i oczodołów oraz protezy oczu.

Sprawność lewej ręce można przywrócić jedynie dzięki w pełni ruchomej protezie. To też kosztuje ok. 240 tys. zł.

- Jesteśmy optymistami - mówi Mateusz. - Do tej pory udało nam się zebrać ponad 102 tys. zł. Dziękujemy wszystkim darczyńcom.

- Dzięki nim jestem jeszcze większym optymistą - dodaje Marcin.

Magda: - Na grudzień 2009 roku planujemy ślub. W maju chcielibyśmy wyjechać na kilkudniowy urlop. Najważniejsze, że Marcin chce wrócić na studia. Wierzę, że wszystko się poukłada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24