Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wieś w Beskidzie Niskim może zniknąć pod wodą! W Myscowej mówią, że najgorsze jest czekanie… [ZDJĘCIA]

Bogdan Hućko
Bogdan Hućko
Wieś w Beskidzie Niskim może zniknąć pod wodą. Niepewność, obawa, strach mieszkańców mieszają się z nadzieją, że nic się nie zmieni i że skończy się tylko na planach.

Spis treści

Licząca ponad 600 lat wieś, położona w dolinie Wisłoki, w sąsiedztwie Magurskiego Parku Narodowego, może przestać istnieć. Tu, gdzie teraz pasą się stada krów, gdzie stoją stare i całkiem nowe, zadbane domy oraz budynki gospodarcze, ma powstać zbiornik Kąty-Myscowa i zapora na Wisłoce. Skutkiem tego byłoby wysiedlenie i zalanie wsi. To nie są nowe plany, pierwsze pojawiły się już w II Rzeczpospolitej.

Ludzie w Myscowej nie są skorzy do rozmów. Jedni wydają się być pogodzeni z losem. Innym siedzenie od kilkudziesięciu lat na walizkach jakby nie przeszkadzało w normalnym funkcjonowaniu. Tyle się już nasłuchali o planach, projektach, że nie mają ochoty na dalsze dywagacje.

Co zostanie po wsi z bogatą historią i poplątanymi dziejami najnowszymi? Wspomnienia, fotografie, dokumenty i pamięć ludzi o rozległej miejscowości posadowionej w dolinie urzekającej pięknem krajobrazu.

Inspiratorka

Stowarzyszenie Pracownia Etnograficzna z Warszawy opracowuje etnograficzną mapę Myscowej. - Nasza praca ma na celu zachowanie pamięci o dziedzictwie wsi, niezależnie od jej dalszych losów – zaznacza Anna Bińka, prezes stowarzyszenia.

Zapewne przyjazdu etnografek do Beskidu Niskiego by nie było, gdyby nie malarka Anna Chmiel z Krakowa, zafascynowana Myscową. Przed dwoma laty uczestniczyła tam w happeningu Kolektywu Siostry Rzeki. Wtedy – jak mówi – poznała dawną wieś łemkowską, której historia bardzo ją zaintrygowała.

– To niesamowite, że ludzie tyle lat czekają na ostateczną decyzję. Jak właściwie ta wspólnota trwa, skoro kilkadziesiąt lat siedzą na walizkach? Jak taka niepewność wpływa na funkcjonowanie lokalnej społeczności? Wydrukowaliśmy wtedy mapę projektowanego zbiornika, na której mieszkańcy zaznaczali miejsca, gdzie mieszkają. W wyniku tych doznań napisałam do Pracowni Etnograficznej w Warszawie i zapytałam, czy byliby zainteresowani tym tematem. Zgodzili się i dzisiaj pracujemy nad mapą etnograficzną Myscowej – nie kryje satysfakcji Anna Chmiel.

Pod koniec lipca, przez kilka dni, prezes Pracowni Etnograficznej Anna Bińka wraz z Małgorzatą Wojtaszczyk i Jagodą Schmidt zbierały w Myscowej materiały do dokumentu. Etnografki (Małgorzata Wojtaszczyk jest geografką) wspierała Anna Chmiel, która była inspiratorką projektu.

- Pytałyśmy o lokalne historie i legendy, nazwy przestrzeni i ich wyjaśnienia, opowieści o zmianach przestrzennych miejscowości, rozmawiałyśmy o zwyczajach oraz relacjach ludzi z krajobrazem i otaczającą ich przyrodą. Na miejscu wciąż żyją osoby pamiętające okres tuż po II wojnie światowej i to, jak zmieniała się wieś w czasie przemian gospodarczo-kulturowych drugiej połowy XX wieku – tłumaczy Anna Bińka.

- Powstała w wyniku realizacji projektu etnograficzna mapa Myscowej oraz materiały zebrane w trakcie jej tworzenia stworzą jeden z nielicznych dokumentów opowiadających o Myscowej i jej mieszkańcach – podkreśla prezes Pracowni Etnograficznej.

Projekt został dofinansowany przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Narodowego Centrum Kultury: Kultura – Interwencje. Edycja 2023.

„Niepewność mocno wpływa na funkcjonowanie lokalnej społeczności. Z rozmów i konsultacji społecznych zorganizowanych przez Fundację Greenmind i Siostry Rzeki wynika, że w obliczu wiszącej nad Myscową groźbą wysiedleń mieszkańcy są podzieleni. Wspólne dla wszystkich wydaje się jednak poczucie zagubienia oraz przekonanie, że nikomu nie zależy na poznawaniu i zachowaniu dziedzictwa wsi. Zatopienie wsi wiązałoby się nie tylko z wysiedleniami i fizycznym zniknięciem miejscowości z powierzchni ziemi, ale także zniszczeniem tkanki społecznej, zerwaniem istniejących więzi pomiędzy ludźmi. Mieszkańcy nie czują, że ich historie, wiedza i opinie są dla kogokolwiek ważne. W projekcie chcemy pokazać, że to przekonanie nie jest prawdziwe, że niezależnie od poglądów dotyczących powstania zbiornika, każda osoba mieszkająca w Myscowej ma historie warte wysłuchania i opowiedzenia światu. Wywiady, działania animacyjne ze społecznością i wspólne tworzenie mapy pozwolą na nowo spojrzeć na wieś zarówno jako na konkretne miejsce w świecie, ale też jako na społeczność. Co łączy ludzi na pierwszy rzut oka podzielonych? Jeśli wieś zniknie pod wodą - co pozostanie?” – akcentuje Pracownia Etnograficzna.

Ślady przeszłości

Przed II wojną światową była to jedna z największych wsi łemkowskich, licząca 300 domów i około 1200 mieszkańców. Po wkroczeniu Armii Czerwonej niemal wszyscy wyjechali do ZSRR. Do dzisiaj mieszkają w okolicach Tarnopola. Część została wywieziona w 1948 roku w okolice Legnicy i Lubina. Zostali tylko nieliczni. Wieś zasiedlili mieszkańcy Kątów oraz spalonej i całkowicie zniszczonej Huty Polańskiej. Obecnie w 58 domach mieszka około 180 osób. Zameldowanych jest nieco więcej, bo 250, ale w Myscowej już nie mieszkają.

W centrum wsi znajduje się dawna cerkiew użytkowana przez Kościół rzymskokatolicki, remiza, sklep i budynek nieistniejącej szkoły.

- Słowa: wysiedlenia, przesiedlenia, osiedlenia w Myscowej odmienia się przez przypadki. Kto tak naprawdę jest przyjezdny, a kto miejscowy? To bardzo ciekawe pytanie, różnie przez różne osoby definiowane – dzieli się spostrzeżeniami Anna Bińka.

Wieś terytorialnie jest bardzo rozległa, ciągnie się kilka kilometrów. To ponad 2,7 tysiąca hektarów. Niemal wszędzie pasą się krowy. Około 20 gospodarstw utrzymuje się z hodowli bydła i sprzedaży mleka.

– Jest dużo pustych przestrzeni, zachowały się ślady przeszłości. Resztki starych sadów: grusze, śliwy, jabłonie, oraz piwniczki, podmurówki, resztki fundamentów, studnie. Dokładnie widać, gdzie stał dom - dla szefowej Pracowni Etnograficznej, jako osoby z zewnątrz, jest to uderzające już po pierwszym spacerze we wsi.

Poplątane dzieje

Historia Myscowej jest bardzo złożona. – Mamy tutaj wysiedlonych Łemków, mamy osoby, które przybyły po wojnie. Z jednej strony wsi osiedlali się mieszkańcy Kątów, z drugiej - Huty Polańskiej. Przyjechali do Myscowej nie dlatego, że chcieli tutaj mieszkać, tylko akurat tutaj ich skierowano. Często nie mieli wyboru. Takie historie są poruszające – mówi Małgorzata Wojtaszczyk.

Jedną z takich historii są dzieje figurki Matki Bożej z kapliczki koło cmentarza. Od niepamiętnych czasów była czczona przez miejscowych oraz przyjezdnych. – Do figurki przychodziły kobiety modlić się o dar potomstwa – mówi Anna Bińka. Kult tej figury był szeroko rozpowszechniony. - Ludzie przyjeżdżali tutaj z terenów obecnej Słowacji, by się modlić – dodaje Małgorzata Wojtaszczyk.

Po wojnie trochę zniszczoną, drewnianą figurę przechowała w domu jedna z mieszkanek. Przekazała księdzu Janowi Delekcie, który odbudowywał z gruzów kościół w Hucie Polańskiej. Tam też trafiła łaskami słynąca figura. Teraz dawni mieszkańcy Huty jeżdżą wypraszać łaski do słynącej z cudów figury Maryi.

- Szukałyśmy miejsc, o których wszyscy wiedzą, ale nie wiedzą, że ich dziadkowie lub ojcowie zbudowali to swoimi rękami. Inaczej spojrzą na to miejsce, obok którego przechodzą codziennie. Są to zapomniane miejsca, m.in. groby w lesie - tłumaczą etnografki.

Poznają również lokalne legendy, ale też codzienność funkcjonowania wsi przez długie lata, gdzie nie było mostów nad potokami (nadal Wisłokę w kierunku Kątów przejeżdża się w bród przy niskim stanie wody). Słuchają opowieści, jak transportowano kobiety do porodu czy chorych do stojącej po drugiej stronie rzeki karetki pogotowia. – To wszystko działo się jeszcze tak niedawno, w latach 80. minionego wieku – nie mogą uwierzyć warszawianki z Pracowni Etnograficznej.

- Porusza mnie samoorganizacja wsi. W związku z planami budowy zapory i zbiornika na niewiele mogą liczyć, więc się organizują, sami remontują, koło gospodyń integruje, występuje z inicjatywami – podkreśla Anna Chmiel.

- Są zmęczeni tym siedzeniem na walizkach. Dla nich najważniejsze w tej chwili jest jedno - chcieliby znać decyzje, co dalej z zaporą. Dlatego rozmawialiśmy z nimi o czymś innym, a nie o projekcie zbiornika – mówią etnografki.

Myscowa nie czeka na zalanie, ale żyje z nieuleczalną traumą. – Najgorsze jest czekanie… - powtarza jak mantrę wielu mieszkańców wsi.

Mapa w październiku

Mapa z opisami miejsc, cytatami z rozmów, ilustracjami ma być gotowa w październiku br. Ukaże się w nakładzie tysiąca egzemplarzy. Trafi do mieszkańców Myscowej, a także do urzędów, bibliotek, punktów informacji turystycznej.

Pracownia Etnograficzna ma doświadczenie w sporządzaniu takich map. Wykonała je już m.in. dla Kruszynian oraz dla miejscowości Lutowo i Iłowo w gminie Sępólno Krajeńskie. – Dotąd pracowaliśmy głównie na północy Polski. Myscowa to nasz pierwszy projekt w Polsce południowej – zaznacza Anna Bińka.

Wieś w Beskidzie Niskim może zniknąć pod wodą! W Myscowej mówią, że najgorsze jest czekanie… [ZDJĘCIA]
Bogdan Hućko
od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24