Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Więzień i strażnik wylądowali w sądzie. Poszło o słowo "wyciągnij"

Andrzej Plęs
Za kratami więzienia słowo ma to samo brzmienie, choć bywa, że inną treść.
Za kratami więzienia słowo ma to samo brzmienie, choć bywa, że inną treść. Paulina Sroka
Nie zrozumieli się. Więzień i strażnik spotkali się na sali sądowej. Bo w więzieniu "wyciągnij" co innego znaczy.

Obaj mówili po polsku, choć polszczyzna obu inne miała odcienie. Za murami więzienia słowo ma to samo brzmienie, choć bywa, że inną treść.

Strażnik więzienny młody stażem był, nie zdążył jeszcze złapać kodu grypsery. Więzień stary stażem był, kultywował tradycje subkultury więziennej. Jednego i drugiego jedno słowo posłało na salę sądową, bo... nie zrozumieli się.

Głośna cisza nocna

W zakładach karnych funkcjonują równolegle dwa języki: "kulawa" polszczyzna i zupełnie poprawna grypsera. Ta druga też oparta jest na polszczyźnie i też "kulawej".

Strażnik Krzysztof K. nie miał prawa słyszeć półgłośnej rozmowy, dobiegającej z celi nr 25 dębickiego zakładu karnego. Nie miał prawa słyszeć, bo było po godz. 23, a sztywny regulamin więzienny przewiduje, że w nocy się śpi, a nie gada.

Wierny regulaminowi strażnik ruszył korytarzem do celi 25, omiótł wnętrze światłem latarki i rozgadanym osadzonym zwrócił uwagę, że tu po nocach głośno się nie gada. Rzeczywiście nastała cisza.

Na chwilę, bo kiedy tylko Krzysztof K. oddalił się na kilkanaście kroków, głośne pomruki wypełzły z celi 25. Strażnik podreptał znów do więźniów i rytuał się powtórzył: latarka, zwrócenie uwagi, cisza i odwrót. I tak kilkakrotnie, jakby osadzeni nie mogli powstrzymać słów, albo drażnili się z funkcjonariuszem służby więziennej.

Jednak to nie Krzysztof K. stracił cierpliwość, ale Zenon z celi 25. Głośno i wyraźnie, że echo poniosło po więziennym korytarzu, rzucił pod adresem strażnika: "Dostał wściku macicy, k...a je...na?".

Słyszał każdy, kto nie spał, oddziałowy odebrał uwagę Zenka, jako obelgę. I chyba zgodnie z intencjami osadzonego.

Incydent skrzętnie odnotował w raporcie, za co Zenon dostał "dyscyplinarkę": izolatka, odebranie "cywilków" i odzież "skarbowa", czyli więzienna. Plus zakaz otrzymywania paczek i "szlaban" na siłownię i świetlicę.

W ten sposób Zenon doświadczył, że słowa mogą mieć wielką moc sprawczą. I to jego własne słowa.

Słów znaczenie

Przeprowadzka z celi do izolatki wiąże się z kontrolą osobistą, toteż funkcjonariusz nowej zmiany poprosił Zenona uprzejmie: "wyciągnij pan rzeczy z reklamówki".

I ze zdziwieniem stwierdził, że na to proste polecenie więzień zacisnął zęby, a twarz zastygła mu w grymasie wściekłości. I tylko warknął półgłosem: "Jak się do mnie zwracasz chu...zo?".

Funkcjonariusz zdzierżył zniewagę, choć pewnie nie zrozumiał przyczyn furii osadzonego i rzucił kolejne polecenie: "Wyciągnij pan poduszkę z poszewki?" I wtedy w Zenona wstąpił diabeł, niemal ryknął do strażnika:

"Słuchaj k...a chu...zo, mówiłem ci, jak się masz do mnie zwracać". Podwójnej obelgi funkcjonariusz nie wytrzymał, sprawa trafiła do sądu.

Pierwszy zarzut dotyczył nieregulaminowego, czyli głośnego w trakcie ciszy nocnej zachowania. Zenon przyznał się, motywując, że w więzieniu chciał mieć namiastkę wolności, czyli głośno wyrażać swoje opinie i słuchać muzyki też dostatecznie głośno.

Drugi zarzut dotyczył konfliktu z
funkcjonariuszem i Zenon zeznał, że był zdenerwowany szyderczym spojrzeniem
strażnika, a przede wszystkim zdenerwowany użyciem wobec niego polecenia "wyciągnij".

I tu wyszła na jaw bezpośrednia przyczyna konfliktu: w
więziennej grypserze określenie "wyciągnij" zarezerwowane jest dla penisa i
ma zdecydowanie negatywne znaczenie.

Powiedzieć "wyciągnij" do grypsującego więźnia, to ciężko go obrazić. I dlatego Zenon tak kategorycznie domagał się, by strażnik nie używał wobec niego "wyciągania".

Przecież słyszeli to inni osadzeni, a Zenon nie mógł pozwolić sobie na to, by zbyć milczeniem taki afront. Straciłby twarz, a może i pozycję w więziennej hierarchii.

Toteż postąpił zgodnie z kodeksem grypsery i użył słownictwa adekwatnego do sytuacji. Także zgodnie z kodeksem grypsery.

"Klawisz" przed sądem bronił się logicznie: przecież posłużył się powszechnie używanym określeniem i dla potrzeb więźnia nie będzie specjalnie dobierał słów.

Nieco więcej do sprawy wniósł funkcjonariusz, który Zenka próbował w nocy uspokoić. Zeznał, że upomniany więzień najpierw stanął przed kratą celi, potem wykonał kilka "pajacyków", a potem rzucił pod adresem strażnika kilka słów powszechnie uznanych za obelżywe.

Zostało powiedziane wystarczająco dużo, by prokuratura mogła sporządzić akt oskarżenia.

"Wyciągnął" 3 miechy

Akta więzienne Zenka nieco zaskakują: trzykrotnie wyróżniany wychowawczo za utrzymywanie porządku w celi, ale związany jest z więzienną podkulturą, czyli jest więźniem grypsującym.

I nie za byle co trafił "pod celę": cios bagnetem w klatkę piersiową z zamiarem pozbawienia życia.

Do spółki z kumplem kupili samochód, wyremontowali i mieli sprzedać, ale Zenon ze sprzedażą się ociągał. Na jednym ze spotkań towarzysko-alkoholowych doszło do gwałtownego sporu między wspólnikami, po czym w obecności żony poszkodowanego, Zenek chwycił wojskowy bagnet i pchnął wspólnika w pierś.

Za taki wyczyn Zenek w więzieniu był oficerem pośród drobnych złodziei i oszustów.

Współtowarzysze więzienni Zenka niewiele wnieśli do sprawy: okazało się, że tamtej nocy wszyscy "spali kamiennym snem", nikt niczego nie słyszał.

Pojawiły się za to wątpliwości, czy Zenon tak nieracjonalną reakcją nie kwalifikuje się do ekspertyzy psychiatrycznej. Przecież jeśli wariat, to przed sądem stanąć nie może.

Podejrzenia tym bardziej zasadne, że Zenon podczas służby wojskowej spędził 14 dni w szpitalu psychiatrycznym. Biegli sądowi zakwalifikowali Zenona jako zdrowego na umyśle, toteż podsądny usłyszał swój kolejny w życiu wyrok: winny znieważenia funkcjonariusza więziennego słowami powszechnie uznawanymi za obelżywe: 3 miesiące pozbawienia wolności.

Jego obrońca próbował protestować: Przecież Zenon grypsuje, strażnicy musieli zdawać sobie sprawę z tego, jak zareaguje na określenie "wyciągnij", więc ich zachowanie miało charakter prowokacji. Sąd nie dał się przekonać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24