Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wpadły i mordowały. Jak to wilki

Roman Kijanka
- Tylko wilki są zdolne do takiej rzezi - uważa Marian Skuradko z Cetuli.
- Tylko wilki są zdolne do takiej rzezi - uważa Marian Skuradko z Cetuli. Roman Kijanka
Mieszkańcy Cetuli w pow. jarosławskim powtarzają, że w u nich od dawna nikt wilków nie widział. - Są, są - zapewniają leśnicy i myśliwi. - I podchodzą coraz bliżej ludzi.

5 owiec zagryzły wilki kilka dni temu w Lutowiskach. Mimo że stada pilnowały dwa owczarki podhalańskie. Jeden z drapieżników przedostał się przez 2-metrowe ogrodzenie i zagryzał po kolei przerażone owce. Dwa inne wilki zaatakowały syna właścicieli, który próbował je odpędzić. Udało mu się schronić w ciągniku, który stoi przed zagrodą z włączonym radiem, by odstraszać drapieżniki. Właściciele zagrody wyliczają, że w tym sezonie stracili już 13 sztuk.

- Tylko wilki są zdolne do takiej rzezi - uważa Marian Skuradko z Cetuli. Pod koniec ubiegłego tygodnia wataha przedostała się przez ogrodzenie i zaatakowała należące do niego stado owiec.

Wilki zagryzły pięć owiec. Trzy kolejne były tak ciężko pogryzione, że nie udało się ich uratować. Być może kilka następnych podzieli ich los.

Pracownicy z Wydziału Ochrony Przyrody i Obszarów Natura 2000 Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Rzeszowie, którzy zaraz po zdarzeniu pojawili się w gospodarstwie, nie mają wątpliwości.

- Po analizie śladów pozostawionych przez drapieżniki oraz sposobu zadania ran specjaliści stwierdzili, że to robota wilków - mówi Łukasz Lis, starszy inspektor RDOŚ w Rzeszowie.

Przyszły nocą

470 wilków żyje na Podkarpaciu - wynika z wyliczeń Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. W roku ubiegłym za szkody wyrządzone przez wilki na terenie województwa Skarb Państwa wypłacił odszkodowania w wysokości ponad 200 tys. zł, a w tym roku już prawie 45 tys. zł.

- Widok był straszny. Zabita i ponadgryzana owca leżała przy paśniku z sianem. Kilka kroków dalej baran. Ciała zwierząt były rozwleczone po całym obejściu. Ranne zwierzęta ze świeżą krwią na sierści chowały się w szopach. Wystraszona reszta rozbiegła się po całej zagrodzie - opisuje Skuradko.

W owczarni pojawił się kilka minut po 6.

- Masakra - tak określa widok, który zastał. - Zdziesiątkowane stado i ani śladu po drapieżnikach. Musiały przeskoczyć przez siatkę. Nie ma innej możliwości.

Wpadły i mordowały. Po rzezi poszły w las. Kto wie, gdzie teraz są.

Zagrody dla owiec leżą na uboczu Cetuli. Od najbliższych domów dzieli je kilkaset metrów. Dookoła rozciągają się lasy, a za płynącą w sąsiedztwie Lubaczówką leżą przysiółki letniskowej Radawy.

Całe gospodarstwo ogrodzone jest siatką. Od strony pól to zwykła siatka ogrodzeniowa na wysokiej podmurówce. Od lasu wysoka na 2 metry siatka leśna. W nowym ogrodzeniu trudno szukać dziury. Wilki musiały je przeskoczyć.

W stadzie liczącym ponad 70 sztuk owiec jest sporo pokrwawionych, kulejących, są też takie, którym trudno się poruszać. Poranionymi zajął się lekarz weterynarii.

- Każda musi być dokładnie obejrzana. Obrażenia schowane pod warstwą runa nie zawsze są widoczne - tłumaczy Skuradko.

Teraz hodowca czeka na odszkodowanie.

- Po oględzinach nie było możliwe ostateczne oszacowanie kwoty odszkodowania, ponieważ stan kilku pogryzionych sztuk był poważny. Dopiero po zakończeniu leczenia będzie można dokończyć procedurę - wyjaśnia inspektor RDOŚ.

Tu nikt ich nie widział

W tych okolicach od lat nie spotkano wilka. Owszem, krążyły opowieści o atakach wilków na domowe zwierzęta, o watahach zagryzających konie, groźnych dla ludzi, ale - podkreślają mieszkańcy - to było dawno.

Myśliwi, leśnicy i przyrodnicy mają inne zdanie.

- Wilki żyją na tym obszarze. W okolicznych lasach bytuje kilka sztuk - zapewnia Roman Januszczak, szef jarosławskiego nadleśnictwa. - Znajdujemy szczątki zagryzionych przez nie dzikich zwierząt. Jednak do tej pory nie było kłopotu ze zwierzętami hodowlanymi.

- Lasy sieniawskie, na północ od Mołodycza i Radawy, są zakwalifikowane jako obszar Natura 2000 właśnie z powodu ostoi wilka. Te zwierzęta tu są, ale zagród nie atakują - dodaje Marian Ryznar, wójt Wiązownicy.

Stanisław Dec, pracownik Nadleśnictwa w Sieniawie i wieloletni myśliwy, na swoim koncie ma 8 zastrzelonych wilków. Wylicza, że w okolicy jest ich co najmniej kilkanaście.

- Tu żyją, wyprowadzają młode, tu polują. Szkody, jakie czynią szczególnie wśród płowej zwierzyny, są ogromne. Niemal codziennie można znaleźć w lesie resztki ich polowania.

I dodaje, że są myśliwi, którzy strzelili po kilkanaście sztuk. Bo dawniej, 30 - 40 lat temu, wilków było tu dużo więcej.

To nie pierwszy atak

Kilka lat temu też były.

- Jednego roku w lutym zagryzły mi 13 owiec, a w sierpniu 10. Wtedy uznano, że wilków w naszych okolicach nie ma i by dostać odszkodowanie sam miałem udowadniać, że to one zamordowały mi owce. Dałem sobie spokój - macha ręką Skuradko.

- W powiecie jarosławskim była zgłaszana dotychczas tylko jedna szkoda wilcza. W 2009 roku te drapieżniki zagryzły kucyka w Radawie. Wypłaciliśmy odszkodowanie - mówi Łukasz Lis.

W ostatnich latach było kilka przypadków zagryzienia psów.

- Wilki zabijały głównie uwiązane przy polach psy, które miały odstraszać dziki - wspomina Dec. - Nikt tym się nie chwalił. Gospodarze woleli takich przypadków nie rozgłaszać.

Pracownicy RDOŚ w Rzeszowie podkreślają, że szkody wyrządzane przez wilki skupiają się głównie w południowej części województwa, w rejonach górskich i podgórskich, gdzie zagęszczenie tych drapieżników jest największe. Na pozostałym obszarze wilcze ataki na zwierzęta domowe są incydentalne.

Dlaczego wilki wchodzą do zagród?

- Przyczyny mogą by różne. Mogło im zabraknąć pożywienia w lesie, a teraz potrzebują go więcej, bo muszą nakarmić młode. Wtedy wilki zabijają więcej, niż mogą zjeść. Potem podprowadzają do zabitych zwierząt swoje szczeniaki. Tak je uczą - wyjaśnia Dec. - Może to być też stary basior. Możliwe, że przyszedł z daleka i już jest wyspecjalizowany w takim sposobie zdobywania pożywienia. Mógł przez klika dni obserwować okolicę, czekając na odpowiedni moment - dodaje myśliwy.

Generalnie to wzrost wilczej populacji sprawia, że te drapieżniki podchodzą bliżej ludzkich siedlisk. A szukając pożywienia, przedostają się do zagród i zabijają zwierzęta domowe. Niektóre widząc, że taki sposób polowania jest łatwiejszy, mogą się w nim wyspecjalizować.

Nie jest groźny dla ludzi

Wilk jest zwierzęciem stadnym i terytorialnym.

- Tworzą się nowe watahy. Zajmują nowe miejsca. Muszą polować, by przeżyć. A las nie zawsze zaspokaja ich potrzeby - tłumaczy Dec.

Wilki unikają kontaktu z człowiekiem. Schodzą mu z drogi, dlatego tak trudno je zauważyć.

- Zdrowy wilk, który żyje w swoim naturalnym środowisku, polując na dziką zwierzynę, nie stwarza zagrożenia dla człowieka - wyjaśnia Januszczak.

- Są bardzo czujne i ostrożne - dodaje Dec. - Przy nagonce obejmującej nieraz kilkadziesiąt hektarów to wilki uciekają pierwsze. Po nich dopiero ruszają sarny, jelenie, czy dziki. Te drapieżniki ciągle się przemieszczają, a idąc, polują. Rzadko poruszają się w pojedynkę. Najczęściej idzie cała wataha. Rozstawione. Jeden drugiemu podgania zwierzynę, a w polowaniu stają się bezlitosne. W poszukiwaniu jedzenia pokonują dziesiątki kilometrów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24