Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wracali do bliskich, nie dojechali. Na autostradzie zginęło dziewięciu mieszkańców Podkarpacia

Małgorzata Motor
W Niemczech szukali lepszego życia. Zginęli w drodze do domu. Wśród jedenastu ofiar wypadku na niemieckiej autostradzie jest aż dziewięciu mieszkańców Podkarpacia.

Czy w firmie przewozowej Sindbad były łamane prawa pracy, badał kilka miesięcy temu opolski inspektorat pracy.

- Od lipca 2013 do lutego 2014 r. przeprowadzono kontrole w trzech firmach działających w ramach tej platformy - informuje Łukasz Śmierciak, rzecznik inspektoratu. - Dotyczyły one przestrzegania przepisów prawa pracy, m.in. w zakresie czasu pracy kierowców. Nieprawidłowości dotyczyły naruszania pięciodniowego tygodnia pracy, braku rekompensat z tytułu pracy w niedzielę i święta czy wykonywanie pracy przez cztery kolejne niedziele z rzędu.

- Decyzje pokontrolne wydane przez OIP są nieprawomocne - zastrzega prezes Sindbada Ryszard Wójcik. - Od decyzji tej odwołaliśmy się. Wszystkie przedstawione po kontroli zarzuty odnoszą się do jednego, byłego już, kierowcy firmy Sindbad. Kierowcy temu nie przedłużono umowy o pracę, m.in. za to, że prowadził pojazdy w sposób niebezpieczny, wulgarnie odnosił się do pasażerów i współpracowników.

Sobota, tuż przed godz. 2 w nocy. Na uczęszczanym przez Polaków odcinku autostrady zderzają się dwa autokary - z Polski i Ukrainy oraz bus na dębickich numerach rejestracyjnych. Polski autokar najeżdża na tył ukraińskiego, następnie przebija barierki ochronne i wjeżdża na przeciwległy pas. Tam taranuje dębicki bus i stacza się z 65 pasażerami do rowu z 10-metrowego nasypu.

Z busa, którym mieli podróżować mieszkańcy Podkarpacia, zostaje miazga. Na miejscu ginie 10 osób. Ok. 70 osób zostaje rannych, z czego 40 w ciężkim stanie trafia do szpitali. W autokarze ukraińskim lekko ranne zostają 4 osoby. Grupa ukraińskich, rosyjskich i tureckich turystów po kilkugodzinnej przerwie kontynuuje podróż.

- W ciągu swej 36-letniej pracy nie widziałem tak tragicznego wypadku. Autostrada przypomina pobojowisko - na jezdni leżały części pojazdów, bagaż i osobiste przedmioty ofiar wypadku - mówił niemieckim dziennikarzom szef straży pożarnej.

Tuż po wypadku w Wydziale Konsularnym Ambasady RP w Berlinie powstaje sztab kryzysowy. - Konsul udał się już na miejsce wypadku. W Ministerstwie Spraw Zagranicznych w Warszawie sytuację monitorują na bieżąco służby centrum operacyjnego oraz departamentu konsularnego - informuje MSZ.

W sobotę nikt oficjalnie nie wypowiada się, ile osób z Podkarpacia nie żyje. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zginęło kilka osób, m.in. z Dębicy i pow. ropczycko-sędziszowskiego. Niedługo po wypadku udaje się zidentyfikować sześć ofiar z Podkarpacia.

- To czterech mężczyzn i dwie kobiety - przekazuje mediom w niedzielę sztab kryzysowy wojewody podkarpackiego. - Nie mamy informacji, co robili w Niemczech i ile osób jechało busem, ani też do kogo on należał - mówi nam Wojciech Czanerle z Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Rzeszowie.

Chwilę później rozmawiamy z Tadeuszem Oliwińskim, kierownikiem Wydziału Konsularnego Ambasady RP w Berlinie.

- Właściciel busa jest właśnie na miejscu wypadku. Zgodnie z przedstawioną przez niego listą, busem miało jechać dziewięć osób. Jeszcze trzy ciała są do identyfikacji - podkreśla Oliwiński.

- Zwykle to ja jeżdżę tą trasą. Nie wiem, co powiedzieć. Stała się rzecz straszna, zginęli moi przyjaciele - mówi wyraźnie poruszony Mirosław Karcz, współwłaściciel firmy, która organizowała przejazd busa z Niemiec do Polski.

W wypadku uczestniczył autokar polskiej firmy przewozowej Sindbad, z którego jeden pasażer zginął na miejscu. - To dwupokładowy autokar. Ostatnie badania techniczne wykonane były 8 lipca. Prowadziła doświadczona załoga kierowców w wieku 44 i 38 lat. Według listy pasażerów na pokładzie autokaru było 65 pasażerów i 3 członków załogi - 2 kierowców i pilot - informuje zarząd Sindbada.

Rodziny mogą liczyć na wsparcie

W poniedziałek udaje się nam już ustalić, z jakich podkarpackich miejscowości pochodzą ofiary. To mieszkańcy dwóch powiatów: dębickiego i ropczycko-sędziszowskiego. W Niemczech zginęli dwaj bracia z poddębickiej Brzeźnicy: 38-letni Piotr i 37-letni Jan.

- Do Janka większość z nas mówiła "Marcin", tak już się utarło. Porządny facet, drugi zresztą też w porządku. Młode chłopaki, tym bardziej żal - mówi jeden z sąsiadów.

Obaj mężczyźni byli żonaci. Starszy osierocił 4-letnią córeczkę i dwóch synów w wieku 11 i 6 lat. Młodszy zostawił 9-letnią córkę. - Chłopcy pracowali w Niemczech, teraz wracali do domu. Nie dojechali. Nie wiem, co dalej będzie. Najgorzej to znosi żona Piotrka, taka tragedia na nią spadła - z trudem powstrzymuje łzy krewna zmarłych.

- Uczyłem ich obu. Od dziecka byli grzeczni, pracowici, zaradni. Trudno uwierzyć w to nieszczęście - mówi Zdzisław Siwula, zastępca wójta, wcześniej pracujący jako nauczyciel.

- Rodziny zmarłych mogą liczyć na nasze wsparcie, również finansowe - zapewnia Agnieszka Żurek, sekretarz UG Dębica.

Wśród ofiar jest także mieszkanka Łączek Kucharskich w powiecie ropczycko-sędziszowskim. - Miała około 40 lat. Całe życie było przed nią. Osierociła dwoje dzieci, 20-letniego syna i córkę, która ukończyła gimnazjum - mówią mieszkańcy. - Trudno uwierzyć w to, co się stało. Wyjechała do Niemiec, żeby zarobić trochę pieniędzy na nowy dom. Podobno z mężem i dziećmi mieli się do niego wprowadzić zaraz po jej powrocie.

Marek Mucha, sołtys Łączek Kucharskich, myśli o zorganizowaniu dla rodziny pomocy. - Nie znam ich, ale skoro musiała wyjechać za granicę na zarobek, to znaczy, że ich sytuacja materialna nie była za dobra. Nie chcemy jedynie łączyć się w bólu z tą rodziną. Zależy nam, żeby też ofiarować im pomoc. Musimy jednak ustalić, co dokładnie jest potrzebne. Na razie jest to niemożliwe, bo mąż tej kobiety w związku z tą tragedią pojechał do Niemiec - wyjaśnia sołtys.

Kolejne zidentyfikowane ofiary to mieszkańcy gminy Iwierzyce - kobieta z Nockowej oraz mężczyzna z Wiśniowej, a także 38-letni Sławomir z Dębicy, kierowca busa. Nie miał dzieci, ale był żonaty. Ich wspólni znajomi wspierają wdowę, pomagają jej załatwić formalności, są w kontakcie m.in. z miejskim ośrodkiem pomocy społecznej.

Mieli ułożyć sobie życie

W poniedziałek dociera do nas informacja, że w szpitalu umarła siódma ofiara z Podkarpacia, pasażerka busa - 20-letnia Magdalena. Tożsamość dziewczyny potwierdziła jej matka. Do Niemiec 20-latka wyjechała zaledwie tydzień wcześniej. Była mieszkanką Dębicy.

- Wyjechała do Niemiec, bo u nich w domu się nie przelewa. Teraz została trójka drobiazgu i starszy syn. Ojca nie ma, matka sama wszystkim się zajmuje - mówi sąsiadka.

Opowiada, że Magda miała za granicą pracować jako opiekunka starszej osoby.

- Ale podobno robota nie wypaliła, więc postanowiła wrócić. Pech chciał, że wsiadła akurat do tego busa. Mama pojechała identyfikować ciało córki w towarzystwie jej chłopaka. Młodzi mieli sobie życie razem układać - wzdycha kobieta.

Tymczasem prokuratura w Dreźnie oraz policja wszczyna śledztwo przeciwko kierowcy polskiego autokaru. 44-letni mężczyzna podejrzany jest o popełnienie nieumyślnego zabójstwa. Prokuratura występuje z wnioskiem o areszt, jednak sąd uznaje, że taki środek zapobiegawczy wobec osoby hospitalizowanej nie jest konieczny. Zdaniem prokuratury, przyczyną wypadku mogło być przemęczenie kierowcy.

***

Wczoraj z berlińskiej ambasady dostaliśmy informację, że zidentyfikowano już wszystkie ofiary. Ostatecznie zginęło dziewięciu mieszkańców Podkarpacia, którzy podróżowali w busie i dwie osoby, które jechały w autokarze. Współpraca: Paulina Sroka, PAP

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24