Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszechświat z balkonu

ANTONI ADAMSKI
Balkon mieszkania w bloku służy mu za obserwatorium. - Widać stąd cały wszechświat - mówi Andrzej Trzpis, astronom - amator z Rzeszowa.
Balkon mieszkania w bloku służy mu za obserwatorium. - Widać stąd cały wszechświat - mówi Andrzej Trzpis, astronom - amator z Rzeszowa. TADEUSZ POŹNIAK
Z Technikum Elektrycznego w Mielcu zachował atlas geograficzny, w którym najważniejsze były dla niego cztery strony: z mapami nieba, obu stron Księżyca i układem planet. Na wsi, gdzie się wychowywał, często obserwował czyste, rozgwieżdżone niebo. "Jak coś interesującego widzę, to chcę to poznać" - mówi. Został astronomem - amatorem.

Z zawodu był wojskowym, służył w wojskach obrony powietrznej kraju. Zajmował się radiolokacją. Służył w Warszawie, Białobrzegach Radomskich i w Sandomierzu. Na emeryturę przeszedł w roku 1997 i wtedy przeniósł się do Rzeszowa.
Służba wojskowa w Sandomierzu była dla niego ważna z dwóch powodów. Kupił wtedy rosyjską lornetkę połową tak dobrej jakości, że widział przez nią kratery na Księżycu. W czasie podróży służbowej nabył atlas nieba, tłumaczony z czeskiego.

"Rozkład jazdy" planet

[obrazek2] Przeciętny człowiek wie o Księżycu niewiele, choć jego pochodzenie jest jak najbardziej "ziemskie". Bo to przecież dosłownie kawałek Ziemi - mówi Trzpis.
- Wtedy byłem już panem sytuacji. Dzięki lornetce i atlasowi wraz z synem odnajdywałem na niebie kolejne gwiazdozbiory. Później zaprenumerowałem czasopismo "Urania". Podawało, kiedy i gdzie pojawią się na niebie kolejne efemerydy planet. Poznałem ich "rozkład jazdy" - wspomina Andrzej Trzpis.
Dwanaście lat temu znalazł reklamę prywatnej firmy z Żywca, która produkowała teleskopy. Wysłał zamówienie. Na poczcie odebrał ciężką pakę z przyrządem, który służy mu do dziś. Balkon mieszkania w bloku służy za obserwatorium. Widać stąd cały Wszechświat.

Księżyc w zasięgu wzroku

Wszechświat jest nieskończony i można o nim mówić w nieskończoność. Jednak od czegoś należy zacząć. Najlepiej od Księżyca - zaczyna opowieść Andrzej Trzpis - który każdej bezchmurnej nocy jest w zasięgu naszego wzroku. Przeciętny człowiek wie o Księżycu niewiele, choć jego pochodzenie jest jak najbardziej "ziemskie". Prawdopodobnie 4,4 miliarda lat temu w planetę, na której żyjemy, uderzył ogromny obiekt wielkości Marsa, a więc tylko sześć razy mniejszy od Ziemi. Potężne uderzenie wyrzuciło w przestrzeń kosmiczną (na wysokość tysięcy kilometrów) duże ilości gorącej lawy. Dzięki sile grawitacji uformowała się ona w kulę. Tak powstał Księżyc.
Był wtedy bliżej Ziemi niż obecnie. Obiegał ją pięć razy w ciągu doby. Pięć razy na dobę wschodził i zachodził. Wskutek utraty energii układu Ziemia - Księżyc ten drugi zaczął stopniowo oddalać się. Proces ten trwa. Załoga statku "Apollo" umieściła na Srebrnym Globie lustro. Dzięki niemu naukowcy obliczyli, że Księżyc odsuwa się od Ziemi o 4 cm rocznie. Obecnie jest w odległości ok. 400 tys. km.
Dziś obieg Księżyca wokół Ziemi wynosi 29 dni 12 godzin i 44 minuty (licząc od nowiu do nowiu). Swoją masą (grawitacją) powoduje on odkształcenia powierzchni Ziemi, która zachowuje się jak gumowa piłka. Od strony Księżyca wznosi się ku górze, z przeciwnej - opada. Ma to wpływ na przypływy i odpływy wód oceanów. Dlaczego stale widzimy tylko jedną stronę Księżyca? W epoce, gdy miał on konsystencję płynnej lawy, siła grawitacji Ziemi spowodowała jego odkształcenie. To zatrzymało obroty Księżyca wokół własnej osi.

Morze Spokoju, Karpaty i Apeniny

Na powierzchni Księżyca widać jaśniejsze i ciemniejsze struktury. Te drugie to równiny o długości setek kilometrów. Nazywane morzami, choć nigdy nie było tam wody. Zgrupowane w północnej części noszą poetyckie nazwy, np. Morze Jasności, Morze Deszczów, Morze Spokoju (tam wylądowały statki "Apollo" 11-17, ale bez pechowej "13"). Między morzami widzimy łańcuchy górskie noszące nazwy: Karpaty, Jura, Apeniny. Na półkuli południowej przeważają pojedyncze kratery. Góry mają "ziemską" wysokość - maksymalnie do 8 tys. metrów. Za to największy krater mierzy 303 km średnicy.

Co zobaczył pierwszy człowiek

Powierzchnia Srebrnego Globu pokryta jest warstwą pyłu o grubości do kilkunastu cm. W czasie lądowania astronauci musieli odczekać, nim pył opadnie. Później każdy krok powodował podnoszenie się tumanów kurzu. Pierwszy astronauta zobaczył księżycową pustynię. Nie ma tam wiatrów. Atmosferę tworzą: wodór, argon, sód, potas. Ciśnienie jest miliard razy mniejsze niż na Ziemi. Grawitacja - sześć razy mniejsza, co powodowało trudności w chodzeniu. Astronauci opanowali je szybko, poruszając się kilkumetrowymi skokami. Skoczek ziemski byłby w stanie ustanowić tam rekord Układu Słonecznego, skacząc nawet 30 m.

Skąd takie kratery?

Na Srebrnym Globie nie było nigdy wulkanów. Skąd więc wzięły się kratery? Nazwa jest umowna. Kratery to ślady uderzeń meteorytów, które bombardują Księżyc w stopniu znacznie większym niż Ziemię. Nad naszą planetą większość meteorytów płonie w gęstej atmosferze. Nad Księżycem nie ma atmosfery w ziemskim znaczeniu tego słowa.
Uderznie meteorytu o średnicy 100 m powoduje powstanie krateru o średnicy 20 km. Jeżeli średnica obiektu ma 1 km, to powstały z uderzenia krater jest gigantyczny. Jego średnica sięga 200 km. Takie wymiary ma księżycowy krater o nazwie Bailly. Najbardziej bombardowana jest niewidoczna strona Księżyca, z tego względu, że Ziemia działa na bliskie obiekty kosmiczne jak odkurzacz.

Nie ma życia na Srebrnym Globie, ale...

Księżyc był i jest martwy. W momencie gdy ziemska lawa wyrzucona została w przestrzeń, temperatura wnętrza naszej planety sięgała 4 tys. stopni Celsjusza. Obecnie na powierzchni oświetlonej przez Słońce (dzień księżycowy) temperatura sięga plus 130 stopni, zaś na nieoświetlonej (noc księżycowa) spada do minus 150. 1 metr pod powierzchnią temperatura jest stała i wynosi minus 30 stopni C. W tej sytuacji nie może być mowy o życiu, ale...
Wszystko byłoby jasne, gdyby nie ostatnie badania. Naukowcy odkryli termofile, czyli drobnoustroje żyjące u ujść kominów ziemskich wulkanów w temperaturze plus 130 stopni, przy ciśnieniu 1 tys. atmosfer (jak pod potężną prasą hydrauliczną), a w dodatku w środowisku kwasu siarkowego. W tak niesprzyjającym otoczeniu występują również formy roślinne. Na zdrowy rozum w tych warunkach w ogóle nie powinno być życia. Przypomnijmy, że w czasie pasteryzacji giną wszystkie bakterie. W tym procesie produkt podgrzewa się od 60 do poniżej 100 stopni C (aby nie dopuścić do wrzenia).
Nie wiadomo jakie czekają nas jeszcze niespodzianki i kto je odkryje. W ostatnich latach na zbadanie Księżyca nabrali ochoty Japończycy i Chińczycy. Chiny wysłały na orbitę okołoziemską statek typu Sojuz z manekinami na pokładzie. Następnym etapem będzie podróż żywych ludzi, którzy po okrążeniu Ziemi wyruszą w kierunku Księżyca. Kiedy Chińczyk postawi nogę za Srebrnym Globie?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24