4,5 metrowy samolot udźwigowy powstał dzięki wysiłkom Wiktora Sobocińskiego, Tomasza Rusieckiego, Jakuba Rogóża, Piotra Pręgi, Kornela Komendy i Marcina Skowronka. (fot. Krzysztof Kapica)Pasjonaci - ten jeden wyraz doskonale charakteryzuje każdego z nich. Podczas zajęć, na których zgłębiają tajniki wybranych kierunków, zdobywają wiedzę, którą potem testują w praktyce.
Najczęściej podczas spotkań studenckich kół naukowych, w których działają z zaangażowaniem. To właśnie podczas takich spotkań zrodziły się pomysły, które pozwalają im sięgać nieba.
Samolot do dźwigania
Legendarny to dzieło studentów Politechniki Rzeszowskiej: Filipa Nycza, Remigiusza Laszczaka, Łukasza Pelikana, Grzegorza Szpyry, Adriana Wojciechowskiego, Piotra Czachora i Radosława Gancarza. (fot. Krzysztof Kapica)Samolot, który zbudowali przyszli inżynierowie z koła naukowego Euroavia, ma jeden cel: podnieść jak największy ciężar. Maszyna ma szerokość 4,5 metra, skrzydła z drewnianej sklejki i elektryczny silnik. Podczas testów samolot wzbił się, niosąc 15-kilogramowy ciężar.
- To bardzo dobry wynik - ocenia Jakub Rogóż, jeden z twórców machiny. Po co powstała? Otóż swoją konstrukcję i jej możliwości studenci zaprezentują na międzynarodowych zawodach w Lizbonie. Wezmą w nich udział ekipy z wszystkich liczących się uczelni technicznych w Europie.
- Dwa lata temu Air Cargo Challenge wygrał samolot, który podniósł ciężar o wadze 11,2 kilogramów. My zajęliśmy wówczas piąte miejsce. W tym roku mamy apetyt na pierwsze - śmieją się konstruktorzy.
Swój samolot stworzyli od podstaw, bazując na własnej wiedzy. Nowatorskie rozwiązania się sprawdziły, więc teraz nadszedł czas, by powstał model finalny.
- Samolot, który zabierzemy na zawody, będzie lżejszy. Aby wystartować musimy spełnić kilka regulaminowych kryteriów. Po pierwsze, każdy samolot jest wyposażony w taki sam silnik. Po drugie, musi zmieścić się w skrzyni o określonych wymiarach. Po trzecie, rozbieg podczas startu nie może być dłuższy niż 60 metrów - tłumaczy Wiktor Sobociński.
Inwestycja w przyszłość
Takie obostrzenia mają sprawić, że warunki techniczne wszystkich maszyn będą porównywalne. Wygra ta, która dysponując podobnymi możliwościami, uniesie największy ciężar. I zdoła utrzymać się w powietrzu ok. 3 minut.
- Na zawodach bywa z tym różnie. Zdarzają się spektakularne upadki, gdy zawodnicy przeceniają możliwości swojej maszyny - mówi Piotr Pręga.
Ostatnie miesiące minęły im pod znakiem przygotowań do rywalizacji w Portugalii.
- Na opracowywanie różnych rozwiązań poświęciliśmy nie jedną noc - przyznają. Ale to czas, którego nie mogli wykorzystać lepiej.
- Kto wie, może zdobyte teraz doświadczenia pomogą nam po studiach zdobyć fascynującą i dobrze płatną pracę?
Z balonu sfotografowali kosmos
Rafał Fryc i Marcin Ceglarz podczas podróży pociągiem zapatrzyli się w chmury i dywagowali, co by było, gdyby udało im się ,b>wystrzelić w kosmos rakietę.
- Pomysł był zbyt śmiały, by go wcielić w życie. Jednak nieba, a konkretnie stratosfery, udało nam się sięgnąć balonem meteorologicznym - mówią.
Razem z trzema innymi kolegami przez rok pracowali nad nietypowym pomysłem. Balon meteorologiczny, sprowadzony ze Stanów Zjednoczonych, wystartował z lotniska w Mielcu.
- Aparatura niesiona przez balon osiągnęła wysokość 27 tys. metrów. To dwa i pół razy wyżej, niż latają samoloty pasażerskie. W trakcie lotu udało nam się sfotografować nie tylko Ziemię, ale i Księżyc - mówi Rafał Fryc.
Swoje plany studenci musieli zgłosić Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Tak, by w dniu akcji informacje na ten temat otrzymali piloci samolotów.
- To konieczne ze względów bezpieczeństwa. Gdyby np. skrzynka niesiona przez balon zderzyła się z silnikiem samolotu, mogłoby dojść do katastrofy lotniczej - wyjaśniają młodzi ludzie.
Leciał, aż pękł
Różnica ciśnień sprawiała, że wraz ze wzrostem wysokości balon stawał się coraz większy. Po ponad dwóch godzinach lotu pękł, a zasobnik opadł na spadochronie. Początkowo pikował w dół z prędkością ponad 200 km na godz.! Im bliżej miał do Ziemi, tym opadał wolniej.
- Choć zasobnik spadł około 30 kilometrów od lotniska, wszystkie urządzenia, w pełni sprawne, zostały odzyskane - podkreśla Rafał Fryc.
Kapsułę odnaleziono dzięki radiowemu systemowi śledzenia pozycji balonu. To niecodzienne przedsięwzięcie jest efektem współpracy dwóch kół naukowych Politechniki: Euroavia i Akademickiego Klubu Lotniczego. W planach jest kolejny lot.
- Chcemy osiągnąć wysokość 40 tys. metrów - zdradzają młodzi naukowcy. Mają nadzieję, że oprócz celów badawczych, ich projekt przyczyni się do promocji Podkarpacia i Rzeszowa.
A może na Marsa?
Jeszcze dalej, bo aż na Marsa, sięga pomysł studentów z kół naukowych lotników i robotyków. Zbudowali oni łazik, który podczas prestiżowych zawodów będzie testowany w warunkach zbliżonych do tych, jakie panują na Czerwonej Planecie.
Pod koniec maja "Legendary", bo tak robota nazwali twórcy, zaprezentuje się na międzynarodowych zawodach University Rover Challenge w USA. Wezmą w nich udział studenci z całego świata.
- Zawody organizuje The Mars Society, organizacja, której celem jest zbadanie Marsa i przyszłe osadnictwo na tej planecie - wyjaśnia Filip Nycz, student Politechniki Rzeszowskiej.
Główne wyzwanie dla zawodników: zbudowanie sondy - łazika zdolnego przetrwać na obcej planecie. Miejsce rywalizacji: pustynia w amerykańskim stanie Utah.
- Podczas zawodów nasz łazik będzie miał do wykonania cztery zadania. Pierwsze z nich ukrywa się pod hasłem: "poszukiwanie życia". W praktyce oznacza, że łazik pobierze próbki gruntu do zbadania. Robot będzie egzaminowany także z umiejętności wykonywania prac naprawczych i jazdy w trudnym terenie - wyjaśnia Remigiusz Laszczak.
Lot na Czerwoną Planetę? Już wkrótce
Kulminacją będzie symulacja akcji ratunkowej. W jej trakcie łazik musi podołać misji dostarczenia pakietu ratunkowego dla astronautów w wyznaczone miejsce.
Wysiłki konstruktorów i ich robota będzie oceniało jury, w skład którego wchodzą m.in. przedstawiciele NASA.
- Sądzimy, że ich obecność podczas takich zawodów nie jest przypadkowa. Może liczą, że uczestnicy zaprezentują pomysły, które warto będzie kiedyś wcielić w życie podczas prawdziwych misji? - przypuszczają studenci. Każdy z nich wierzy, że udana misja załogowa na Marsa odbędzie się w ciągu najbliższej dekady.
- Zresztą nabór ochotników już ogłoszono. I choć na dzień dzisiejszy byłaby to misja w jedną stronę, to zgłosiło się ponoć kilka tysięcy chętnych.
Kto wie, może pierwszym osadnikom będzie na Czerwonej Planecie towarzyszył łazik podobny do tego, który skonstruowano w Rzeszowie?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"