Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił dwóch chłopców, odebrał zdrowie dziewczynce. Czy matki mu wybaczą?

Dorota Mękarska
Przez cały proces oskarżony siedział do nas odwrócony plecami - mówi Agnieszka Jantosz (na zdjęciu). Obok niej starszy syn, Sylwek.
Przez cały proces oskarżony siedział do nas odwrócony plecami - mówi Agnieszka Jantosz (na zdjęciu). Obok niej starszy syn, Sylwek. Dorota Mękarska
Ta tragedia nie zatrze się szybko w pamięci ludzi. Jeszcze przez długie lata matki mijając stojące przy drodze w Bliznem koło Brzozowa dwa białe krzyże, będą mocniej ściskać rączki swoich dzieci.

Wyrok dla byłego policjanta: 4 lata więzienia

Wyrok dla byłego policjanta: 4 lata więzienia

8 marca Krzysztof T. (obecnie emerytowany policjant) został skazany przez Sąd Rejonowy w Brzozowie na 4 lata więzienia. Sąd orzekł również 6-letni zakaz prowadzenia pojazdów. Jest to już drugi wyrok w tej sprawie. Jak ustalili biegli, Krzysztof T. w tym feralnym dniu jechał w terenie zabudowanym z prędkością nie mniejszą niż 85 km na godz.

Nikt jej nie przeczuł. Nikt jej nie wyśnił. Żadna myśl nie powstrzymała dwóch kobiet, by nie wychodzić 14 sierpnia 2007 roku na spacer. Ciesząc się pięknym dniem i zdrowymi dziećmi, matki wzięły swoje pociechy na przechadzkę.

Agnieszka Jantosz 3-letnich bliźniaków: Pawełka i Piotrusia, a Barbara Śnieżek ich rówieśniczkę Kingę i w wózku malutkiego Dominika.
Do domu tego dnia powróciła już tylko matka z niemowlęciem.

Dzieci fruwały jak styropian

Śmierć chłopców widziało wielu świadków. - Usłyszałem niesamowicie wyjący silnik - wspomina tragiczny moment właściciel zakładu kamieniarskiego w Bliznem. - Jakiś samochód wyprzedzał trzy pojazdy. Minął je momentalnie z zawrotną prędkością. Wtedy na drogę wbiegł jakiś zwierzak. Kierowca wykonał ruch kierownicą. Samochód wypadł z toru jazdy.

Pędzące po chodniku auto zobaczył inny mieszkaniec Bliznego. - Nie mogę zrozumieć, dlaczego kierowca nie hamował. Nie wiem, czy chciał ratować siebie, nie patrząc na nic innego - zastanawia się 64-letni mężczyzna.

16-latek z Bliznego widział, jak ofiary po uderzeniu wyleciały w powietrze. Ten widok zapadł też w pamięć właścicielowi zakładu kamieniarskiego.

- Dzieci frunęły jak styropian, wyżej o jakieś 2,5 m od auta - opisuje mężczyzna.
Najbliżej tragedii był 24-latek, który szedł tym samym chodnikiem co matki z dziećmi. Widział, jak Agnieszkę Jantosz i Kingę siła uderzenia odrzuca na przeciwległy pas jezdni, a chłopców koła wciągają pod maskę, mieląc nimi jak szmacianymi lalkami.

Bliźniacy zginęli na miejscu. Pawełek miał pogruchotaną głowę i rozerwany mózg. Piotruś zmasakrowane ciało, połamane żebra i rozerwane serce.

Nadrobić pierwszy rok życia

Przyjście na świat Piotrka i Pawełka przyniosło rodzinie Jantoszów wiele radości, ale i trosk. Chłopcy urodzili się z wadą wrodzoną nóżek. Przeszli trzy operacje i wycierpieli taki ból, jakiego dorosłemu wrogowi nikt by nie życzył.

- Może dlatego, jak doszli do siebie, tak gonili. Chcieli nadrobić to, że do pierwszego roku życia nie można im było stanąć na nóżkach. Wszędzie ich było pełno. Dom był pełen radości, hałasów i zabawy - wspomina Agnieszka Jantosz.

Podporą mamy, podczas nieobecności ojca, który zarobkowo wyjechał za granicę, był Sylwek. Chłopak miał wtedy tylko 11 lat, ale umiał zająć się bliźniakami. - Pomagał mi, bawił ich i pilnował - docenia syna mama.

Teraz, gdy chłopców już nie ma, Sylwek zamknął się w sobie. Nie rozmawia na ich temat. Tak jakby ich nigdy nie było.

Zupełnie inaczej zachowuje się 9-letni Szymek, który w dniu śmierci braciszków miał 6 lat. - Jeszcze dzisiaj potrafi się rozpłakać na wspomnienie o Piotrusiu i Pawełku - wzdycha mama. - Nie chce wracać sam do domu. Boi się. Kiedyś przyszedł ze szkoły i mówi: Kierowcy jeżdżą jak wariaci. Jak po mnie nie będziesz przychodzić, to nie będą wracał ze szkoły. Muszę chodzić po niego. Zresztą, co mam robić? W domu jest taka niedobra cisza.

Mąż musiał przeżywać to sam

Wiesławem Jantoszem, ojcem bliźniaków, miotają złość i ból. Nie tylko dlatego, że zginęli jego synowie. Także za to, że państwo, z którego musiał wyjechać za chlebem, nie potrafiło przez ponad 2 lata ukarać prawomocnym wyrokiem sprawcę śmierci dzieci.

- Ja byłam nieprzytomna, a on to wszystko widział. Widział nasze dzieci leżące w krwi na drodze. Musiał przez tę gehennę przechodzić sam - współczuje mężowi pani Agnieszka.

Oglądała swoje ręce

Barbara Śnieżek, matka Kingi, tego widoku też nie może zapomnieć. Prawie wykrzyczała to sądowi. - Codziennie kładę się spać z widokiem "rozbabranych" dzieci na drodze.

Wśród tych dzieci była jej córka Kinga. Matka w pierwszym odruchu, całkowicie bez świadomości, co robi, wzięła ją na ręce i przeniosła w bezpieczniejsze miejsce. - Tato, ona nie żyje! - krzyczała do swojego ojca, który zjawił się zaraz po tragedii.

Myliła się. Kinga żyła, choć od śmierci dzielił ja zaledwie jeden kroczek. Wiele miesięcy spędziła w szpitalu. Gdy wreszcie rodzice ją odzyskali, 3-letnia dziewczynka była jak niemowlę. Nie chodziła i nie mówiła. - Wszystkiego uczyła się od nowa - mówi mama. - Oglądała ze zdziwieniem swoje ręce, bo nie wiedziała, do czego służą. Podnosiła głowę, siadała, uczyła się chodzić.

Dlaczego tak kiedyś skakałam?

Dzisiaj Kinga jest przedszkolakiem. Mama jednak cały czas jest pod telefonem, bo w każdej chwili mogą zadzwonić przedszkolanki, że dziecko źle się czuje. Każda nowa sytuacja, obcy człowiek, nowe doznania, napawają ją lękiem.

Kinga nie wspomina chłopców, z którymi przed wypadkiem często się bawiła. Wydaje się, że ani ich, ani wypadku nie pamięta. Coś ją jednak niepokoi...

- Ogląda filmy nagrane jeszcze przed wypadkiem. Pyta nas: Co się stało, że teraz tak chodzę, a wcześniej tak dobrze biegałam? Co się stało, że tak wysoko skakałam, a dzisiaj nie mogę? Czasami nie wiem, co jej powiedzieć. Mówię jej, że była chora i leżała w szpitalu, a lekarze ratowali jej życie - mówi z płaczem matka Kingi.

Na pewno nie jest z kamienia

Krzysztof T. nigdy nie powiedział, czy widok zabitych na drodze dzieci prześladuje go w myślach lub snach. W czasie dwóch procesów nie uronił nawet łezki. Nie tylko nad losem swoich ofiar, ale również nad własnym. Nigdy nie pokazał tego, co naprawę czuje.

Nawet zdjęcia, które anonimowa osoba zrobiła telefonem komórkowym na miejscu tragedii i przekazała je rodzinom ofiar, by zobaczył je sąd, oglądał jak zwykłe fotografie. Dlaczego?

Tej prawdy o sobie Krzysztof T. przed sądem nie wyjawił. Powiedział tylko na zakończenie pierwszego procesu:
- Nie jest prawdą, że zlekceważyłem tę tragedię. W liście napisałem to, co czułem. Sam jestem ojcem trójki dzieci i wiem, co to strata dziecka.

14 sierpnia umarła moja dusza

Może ta prawda zawarta jest w liście, który Jantoszowie i Śnieżkowie dostali jeszcze przed pierwszym procesem? Pani Agnieszka w to nie wierzy: - Ten list ktoś mu pisał. Może żona...

List napisany jest odręcznie na trzech kartkach zwykłego kratkowanego papieru. Krzysztof T. pisze w nim: "Straszny widok leżących na drodze dzieci jest dla mnie jak koszmarny sen, pojawiający się co noc". W pełnych egzaltacji zdaniach powołuje się na słowa jednego z psalmów, myląc zresztą numer psalmu z numerem wersetu: "Boże! Wypadek ten zabrał mi i wam życie, okaleczył duszę i serce, i sił mi zabrakło. Na współczucie czekałem, ale go nie znalazłem".

Agnieszka Jantosz nie znajduje w sobie współczucia dla sprawcy śmierci swoich synów. - Robi z siebie ofiarę. Tego listu w ogóle nie przyjmuję do wiadomości - mówi.

Na koniec listu policjant prosi o wybaczenie: słowami: "Wybaczcie mi, jak Bóg nam wybacza".

Barbara Śnieżek nie wie, czy kiedyś mu wybaczy. - Wybaczenie a żal, to dwie różne rzeczy. Teraz czuję do niego żal, że do nas nigdy nie podszedł. A mógł przyjść i powiedzieć: przepraszam.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24