Niedziela, kilkanaście minut po godz. 17. Osiedle bloków w Przyborowie. Za sklepem mężczyźni w grupkach piją alkohol. Jedni wódkę, inni piwo. Co kto woli. Grają w karty. Do sklepu po kolejną porcję alkoholu idzie 24-letni Daniel Ł. Po drugiej stronie drogi widzi 60-letniego Grzegorza Ż. i jego psy. Jak później zeznał, 60-latek szczuł zwierzaki na jego znajomych, wołając "Bierzcie ich, bierzcie".
Umiera w karetce
Daniel Ł. przechodzi przez drogę w stronę działki Grzegorza Ż.
- Co robisz, czemu szczujesz psy? - pyta starszego mężczyznę.
60-latek ma w ręku nóż i macha nim. Daniel boi się, że zostanie dźgnięty, dlatego postanawia wyprzedzić atak. Łapie Grzegorza Ż. za ręce. Jednak starszy mężczyzna łatwo się wyswobadza z uchwytu. Daniel Ł. upada, 60-latek przygniata go do ziemi, jedną ręką przytrzymuje za szyję, a drugą wymachuje nożem. Rani przy tym Daniela Ł. w głowę.
- Mówił, że mnie zarżnie. Zacząłem wzywać pomocy - opowiada później na przesłuchaniu Daniel Ł.
Krzyki 24-latka słyszy Rafał K. Rusza z odsieczą. Grzegorz Ż. puszcza Daniela Ł.. Rękę z nożem kieruje w stronę nadbiegającego. Zadaje cios w klatkę piersiową. Młody mężczyzna pada na ziemię. Bardzo krwawi. Ktoś próbuje go reanimować, ktoś dzwoni po pogotowie. Trwa walka o życie 26-latka. Mężczyzna kona w karetce. Jak się później okazało, ostrze noża trafiło w serce.
Akcja antyterrorystów
Po całym zajściu Grzegorz Ż. wraca do swojego mieszkania na trzecim piętrze bloku. Zamyka drzwi. Do Przyborowa zjeżdża straż pożarna, policja, pod blok schodzą się ludzie. W pewnym momencie Grzegorz Ż. otwiera okno i coś krzyczy. Obok widać wystawione za szybą godło państwowe i powiewającą polską flagę.
Policjanci ściągają negocjatora, który nakłania mężczyznę do otworzenia drzwi do mieszkania. Grzegorz Ż. nie daje się przekonać. Na miejsce przyjeżdżają antyterroryści z Rzeszowa. Zapada decyzja o wejściu siłowym.
Rozlega się seria krótkich, ale głośnych odgłosów. Tak, jakby ktoś strzelał.
- Zabili go! - słychać komentarze z tłumu obserwującego akcję. Niektórzy biją brawo.
- Nie użyto broni. Odgłosy, które było słychać, to granaty hukowe. Podczas akcji nikt nie doznał żadnych obrażeń - wyjaśnia nadkom. Waldemar Mykoś z policji w Dębicy.
Natychmiast po wejściu do mieszkania antyterroryści obezwładniają mężczyznę. Nie używają broni, wystarczy paralizator. Trzy psy 60-latka spokojnie leżą w mieszkaniu.
Około 20.45 policjanci wyprowadzają z bloku Grzegorza Ż., pakują go do nieoznakowanego radiowozu i wywożą do komendy w Dębicy. Zatrzymany ma 0,7 promila alkoholu. We wtorek sąd decyduje o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące.
Paradował obwieszony nożami
Zatrzymanie i aresztowanie Grzegorza Ż. mieszkańcy Przyborowa przyjmują z ulgą. Nie dlatego, że 60-latek zabił Rafała K. Przez lata czuli się terroryzowani przez Grzegorza Ż.
- Wszędzie chodził z tymi swoimi psami. One są groźne, a ten je puszczał luzem. Jeden to takie wielkie bydlę, pewnie z 50 kg ma. Dwa inne trochę mniejsze, ale agresywne.
Dzieci do szkoły nieraz nie mogły wejść, nawet jak były z rodzicami, bo bały się psów. To nie wszystko. Po ulicy paradował obwieszony nożami i z takim dużym młotkiem szewskim. Jego psy też były wyobwieszane nożami - opowiada Zdzisław, mieszkaniec bloku, w którym mieszkali Grzegorz Ż. i jego ofiara - Rafał K.
- Nieraz jak szedłem na zakupy, przed sklepem natykałem się na te jego psy. Nieuwiązane. Strach człowieka oblatywał, bo nie wiadomo było, co im do łba strzeli - wspomina 26-latek ze wsi.
Mieszkańcy często musieli wzywać policję na interwencję. Niewiele jednak to pomagało. Dopiero wydany kilka miesięcy temu wyrok nieco poprawił sytuację. Za nietrzymanie swoich psów na uwięzi i narażanie na niebezpieczeństwo przechodniów sąd skazał Grzegorza Ż. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.
Wyrok był konsekwencją kilku incydentów. Jeden to atak dwóch psów Grzegorza Ż. na matkę z dwójką dzieci. Na szczęście zwierzęta nie wyrządziły żadnej krzywdy, ale kobieta i jej pociechy najadły się strachu. Innym razem psy wystraszyły 8-letnią dziewczynkę. Kolejnym przypadek - pies wabiący się Dino zaatakował starszą mieszkankę osiedla. Rzucił się na kobietę, a ta przewróciła się tak nieszczęśliwie, że złamała rękę. Sąd przyznał jej 500 zł zadośćuczynienia od Grzegorza Ż.
Mieszkańcy Przyborowa mówiąc o Grzegorzu Ż. często używają słowa "psychol". To, że mężczyzna leczył się psychiatrycznie, potwierdza Jacek Żak, prokurator rejonowy w Dębicy. Tak się złożyło, że do prokuratury kilka dni przed tragedią wpłynęła opinia psychiatryczna o Grzegorzu Ż. Wydana w sprawie jechania rowerem pod wpływem alkoholu.
Grozi mu dożywocie
- Z tej opinii wynika, że Grzegorz Ż. ma nieprawidłową osobowość, nie potrafi przystosować się do warunków. Nie jest jednak upośledzony ani otępiały w stopniu znacznym - wyjaśnia Żak.
W dębickiej prokuraturze spraw z udziałem Grzegorza Ż. było sporo. W kilku z nich mężczyzna był jednak pokrzywdzonym. Dwa najświeższe takie postępowania dotyczą pobicia 60-latka w Przyborowie oraz sąsiednich Grabinach. Wśród sprawców jednego z nich miał być zabity w niedzielę Rafał K.
Grzegorzowi Ż. za zabójstwo grozi nawet dożywotnie więzienie. Mężczyźnie postawiono też zarzut grożenia Danielowi Ł. i uderzenia go, skutkiem czego jest rana głowy. Do tego drugiego zarzutu Grzegorz Ż. nie przyznał się. Zgodził się z tym, że ugodził Rafała K. Nie uważa jednak, że chciał go zabić. Tłumaczy, że jedynie bronił się przed atakiem młodego mężczyzny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"