Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zadanie dla detektywa: wyrwać Grażynę z sekty, cz. II

Wojciech Malicki
- Pracuję w tym fachu wiele lat, ale ta akcja w Wielkiej Brytanii to było moje najtrudniejsze zlecenie - mówi detektyw Józef Przyboś.
- Pracuję w tym fachu wiele lat, ale ta akcja w Wielkiej Brytanii to było moje najtrudniejsze zlecenie - mówi detektyw Józef Przyboś. Archiwum
Detektywi z Rzeszowa opracowali różne warianty wyciągnięcia Grażyny z sekty i sprowadzenia z Anglii do Polski.

Kilkunastogodzinna akcja skończyła się sukcesem - kobieta wróciła do kraju.

W piątkowych Nowinach opisywaliśmy dramatyczną historię mieszkanki podprzemyskiej wioski. Przypomnijmy. Grażyna przed czterema laty wyjechała z 8 - letnią córką do Anglii. Pracowała w hipermarkecie pod Londynem i odkładała pieniądze na budowę domu w rodzinnej wsi.

Pół roku temu kobieta zerwała kontakty z pozostającym w kraju mężem i resztą rodziny. Przestała chodzić do kościoła i wypisała dziecko z religii. Najbliżsi ustalili, że Grażyna wpadła w sieć tajemniczej sekty, która przejęła jej duszę i... oszczędności.

Próbowali szukać pomocy u prawników, którzy bezradnie rozkładali ręcę. Rzeszowski detektyw Józef Przyboś przyjął zlecenie wyrwania jej z sekty i sprowadzenia do kraju. Przed świętami Bożego Narodzenia wraz z dwoma asystentami i rodziną kobiety wyjechał do Anglii...

Nie wrócę do Polski

Krewni i detektywi, którzy udawali kierowców, zapukali do drzwi Grażyny, która z wyraźną niechęcią wpuściła ich do środka. O powrocie do Polski nie chciała słyszeć.

- Ale córciu. Przynajmniej na kilka dni, na święta Bożego Narodzenia. Pójdziemy na pasterkę... - zachęcała matka Grażyna.

- Mamo, dla mnie żadne święta i pasterki już nie istnieją. Księży też nie uznaję - odpowiedziała poirytowana kobieta.

Dla detektywa Józefa Przybosia i jego ludzi stało się jasne. Grażyna dobrowolnie do kraju nie wróci. Wzięli się więc za swoją robotę.

Najpierw podmiana karty sim

Zaczęli od... prośby o szklankę herbaty.

- Gdy wyszła do kuchni błyskawicznie, podmieniliśmy karty SIM w jej komórce. Podejrzewaliśmy, że spróbuje się skontaktować z sektą - mówi Józef Przyboś.

Rzeczywiście tak było. Grażyna zrobiła herbatę i natychmiast chwyciła za telefon. Stukała i stukała w klawiaturę. Była bardzo zdziwiona, że nie może się dodzwonić. Narzekała, że pewnie operator komórkowy nawalił.

- To był pierwszy, ale najważniejszy sukces. Gdyby jej udało się z skontaktować z członkami sekty, nasze zadanie stałoby się niewykonalne. Lub w najlepszym wypadku cholernie niebezpieczne, bo jestem przekonany, że jej "współbracia" bez walki nie wypuściliby Grażyny. Przecież była dla nich kurą znoszącą złote jaja - dodaje detektyw.

Długie rozmowy przy nalewce

Detektywi chcąc zachęcić Grażynę do rozmowy dyskretnie dolali jej do herbaty pewnej mikstury.

- Zapewniam, że nie były to żadne leki, psychotropy, ani narkotyki. Tylko zwykła nalewka babuni z czyś bardzo mocnym, ale tak przygotowana, żeby tych procentów nie było czuć - opowiada detektyw.

Nalewka zadziałała, Grażyna dała się wciągnąć w rozmowę. Opowiadała takie historie, że detektywi nie mieli już żadnych wątpliwości, że sekta kompletnie wyprała jej mózg.

Przykład? Ze śmiertelną powagą oświadczyła, że diabeł zstąpił na ziemię i przybrał formę... obecnego kryzysu gospodarczego. Po kilku godzinach rozmowy Józef Przyboś ujawnił, że nie jest kierowcą, tylko detektywem, którego przysłała dyrekcja szkoły, do której wcześniej chodziła jej córka. Detektyw pokazał fikcyjne pismo, które nakazywało jej przyjazd do kraju w celu załatwienia ważnej sprawy związanej z nauką dziecka.

Wizyta u guru

Grażyna uwierzyła, że wezwanie jest autentyczne, ale wahała, czy wracać. Zamknęła się w pokoju, aby porozmawiać ... o tym z Biblią. "Rozmowa" trwała bardzo długo, co detektywi wykorzystali, aby dowiedzieć się cokolwiek o sekcie.

- Od sąsiadów Grażyny uzyskaliśmy informację, gdzie mieszka Polka, jedna z guru sekty. Kobieta nazywana przez jej członków "Pani psycholog". Postanowiliśmy ją odwiedzić - opowiada Przyboś.

Guru była tak zaskoczona nieoczekiwana wizytą, że wpuściła detektywów do domu. Zagrali z nią va banque, informując, że zabierają Grażynę do Polski, a jeśli jej "współbracia" spróbują im w tym przeszkodzić, zawiadomią polską i brytyjska policję o tym, że okradają zniewolonych ludzi.

Groźba poskutkowała. "Pani psycholog" bełkotała coś, że oni zbierają tylko wolne datki, ale nie ruszyła palcem, aby uniemożliwić Grażynie wyjazd do Polski.

Biblia mówi "Nie"

Biblia "powiedziała" Grażynie, aby nie wracała do Polski. Ale kilka "herbatek babuni" i kilkunastogodzinne rozmowy, zrobiły swoje. Zgodziła się dobrowolnie przyjechać na kilka dni do rodzinnej miejscowości pod Przemyślem, aby załatwić sprawy szkolne swojej córki. Wsiadła do samochodu i ze zmęczenia zasnęła.

Detektywi bezpieczne dowieźli ją do rodzinnej wsi. Na miejscu trafiła pod opiekę psychologów i psychiatrów, którzy robią wszystko, aby zapomniała o sekcie. Córka również wróciła do Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24