Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamknięta karta

MIECZYSŁAW NYCZEK
PRZEMYŚL. Już dawno nie było tu pogrzebu z tak bogatą oprawą. Zmarłego 23 lutego ks. ppłka Jana Mertę żegnano z wojskowymi honorami godnymi generała.

Kompania honorowa 14 Brygady OT, dowództwo garnizonu, delegacje Polsko-Ukraińskiego Batalionu i 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, orkiestra rzeszowskiego garnizonu, dowódca 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej - płk Henryk Dziewiątka, prezydent i wiceprezydent miasta Przemyśla, kilkudziesięciu duchownych z ks. bp. Moskwą oraz setki przemyślan towarzyszyły we wtorek w ostatniej drodze seniorowi kapelanów wojskowych RP, salezjaninowi z 68-letnim stażem zakonnym i 59-letnim kapłańskim.

Czym zasłużył na takie honory?

Chłopski syn, rodem z Góry Głodowskiej nie opodal Zawiercia. W 1933 r. jako nowicjusz przekroczył próg domu księży Salezjanów w Daszawie koło Stryja. Po ukończeniu studiów teologicznych we Włoszech, 25 czerwca 1943 w Bollengo otrzymał święcenia kapłańskie. Mając 32 lata, zostaje kapelanem wojskowym. Towarzyszy żołnierzom II Korpusu na południowym szlaku kampanii włoskiej. Po latach wspominał z rozrzewnieniem: "Matka chciała bym został księdzem, a ojciec - wojakiem. Ja posłuchałem obojga".
Po wojnie troskliwy opiekun polskiego cmentarza wojskowego w Casamassima koło Bari. Jego 22-letnia piecza nad tą nekropolią została w sposób oficjalny doceniona przez polskie władze państwowe. W 1968 r. w Ambasadzie PRL w Rzymie ks. Jan Merta otrzymał odznakę "Opiekun Miejsc Pamięci Narodowej"
Jego zasługą było też sprowadzenie z Włoch do Polski w 1971 r. prochów mjra Henryka Sucharskiego, którego sam w 1946 w szpitalu wojskowym w Neapolu jako kapelan zaopatrywał na śmierć. To jemu umierający dowódca Westerplatte z 1939 przekazał ostatnią wolę.
Kilkanaście lat temu, w prywatnej rozmowie z księdzem Mertą ordynariusz przemyski ks. bp Ignacy Tokarczuk zażartował, że nikt mu nie może odmówić tytułu przynajmniej do dwóch wielkich życiowych zasług; pierwsza to sprowadzenie prochów majora Sucharskiego z ziemi włoskiej do Polski, a druga to zbudowanie kościoła na przemyskiej Lipowicy.
Właśnie w Przemyślu ks. Merta spędził ostatnie 30 lat swego pracowitego żywota. Mimo sędziwego wieku był bardzo żywotny, aktywny, rzutki, stając się jedną z barwnych postaci tego miasta. Nie zamknął się w salezjańskich murach. Przebierając się z sutanny w wyjściowy oficerski mundur, natychmiast odzyskiwał

animusz i młodzieńczą werwę.

Ks. bp Stefan Moskwa:

- Ksiądz Jan, tak bardzo wrośnięty w pejzaż naszego miasta, wiernie służył Kościołowi i Polsce. Dał nam przykład dwóch wielkich miłości - do Boga i do Ojczyzny.

Regularnie uczestniczył we wszystkich wojskowych uroczystościach w przemyskim garnizonie. Obdarzony tubalnym głosem słynął z płomiennych przemówień o wymowie głęboko patriotycznej. - Dobry Polak to żołnierz i katolik - powtarzał przy każdej okazji. Wzruszał słuchaczy. I sam się wzruszał do łez.
Miał słabość do... swych wizerunków na łamach gazet. Każde jego zdjęcie, każda notka sprawiały mu przyjemność. Gdy w relacji prasowej czasem zabrakło jego nazwiska, był zawiedziony.
Trudno sobie wyobrazić, że już nigdy nie pojawi się na honorowej trybunie, przy ołtarzu, w konfesjonale.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24