Pierwszego seta Asseco Resovia grała niedokładnie, niemrawo, wyjątkowo nieskutecznie w ataku. Bez wątpienia wpływ na postawę gospodarzy miała kontuzja kostki, jakiej podczas rozgrzewki nabawił się libero Mateusz Masłowski, co ograniczyło trenerowi Gheorghe Cretu możliwości manewrów z ustawieniem drużyny. Z powodu limitu obcokrajowców mecz z ławki rezerwowych oglądał David Smith. Przy stanie 16:14 dla olsztynian o pierwszą przerwę poprosił Gheorghe Cretu, bo gra resoviaków wciąż pozostawiała wiele do życzenia. Indykpol też nie grał wielkiej siatkówki, pewnie dlatego za chwilę był remis (17:17) i czas wziął Roberto Santilli, coach gości.
Gospodarze nadal prezentowali się poniżej możliwości, popełniali błędy, ich akcjom brakowało dynamiki, dlatego AZS, który miał wyraźną przewagę w bloku (5:1), znów uciekł na dystans trzech oczek (22:19). Na domiar złego urazu nosa doznał Thibault Rossard, którego zmienił Mateusz Mika. Po zbiciu Jana Hadravy goście przeważali 23:20. Atakujący i ilider gości w kolejnej akcji nie trafił w boisko i na tablicy pojawił się remis (23:23). Hadrava jednak dwa raz z rzędu się nie myli, w kolejnej akcji trafił po prostej i przyjezdni mieli piłkę setową. Serhij Kapelus atakiem po bloku postawił kropkę nad "i". Indykpol był lepszy w każdym elemencie.
W drugiej partii długo wszystko układało się po myśli Resovii, która grała lepiej. Po podwójnym bloku na Robbercie Andridze i zagrywce Rossarda rzeszowski zespół przeważał 15:10, 16:11 i 18:14. Wydawało się, że pewnie zmierza po zwycięstwo. Tymczasem po serii bardzo niefortunnych zagrań miejscowych i ofensywnej grze gości, którzy skrzętnie wykorzystywali błędy naszego zespołu, był remis (20:20, 23:23). Końcówka znów dla gości. Autorem ostatniej akcji, podobnie jak w pierwszym secie był Kapelus, który znów skutecznie postał piłkę po rękach rzeszowskiego bloku. Zdegustowani kibice gwizdali. Nadal ogromnie dużo do życzenia pozostawiał atak Resovii, który trzymał (podobnie jak grę całej drużyny) najskuteczniejszy na boisku Rossard (12 pkt.). Wciąż wszyscy czekali na lepszą grę Damiana Schulza oraz Rafała Buszka. Nie doczekali się, bo obaj zostali zmienieni w trzeciej odsłonie. Za Schulza wszedł Jakub Jarosz, a Buszka zmienił Mika.
Trzeci set był dla Resovii o być w tym meczu. Rzeszowska drużyna zaczęła go od 4:1, ale po asie Pawła Pietraszki przegrywała 7:10. Na szczęście od tej pory inicjatywa na boisku należała wyłącznie do gospodarzy. Zdobyli dziewięć punktów z rzędu (16:10) - świetnie zagrywał wprowadzony do gry Kawika Shoji, a jego koledzy kończyli akcje na siatce. AZS znalazł się w głębokim cieniu. Kawika wniósł do drużyny nowego ducha.
W czwartej partii firmowy team Indykpolu miał inicjatywę. Przeważał 14:11. Ambitni resoviacy nie spasowali i rękami Rossarda wyrównali (14:14), a atakach Marcina Możdżonka i Rossarda prowadzili 18:16. Hadrava dwa razy palnął w aut i miejscowi uciekli na odległość czterech punktów. Schulz dodał kolejne oczko i było 21:16 dla ekipy znad Wisłoka, która panowała na boisku i już nie pozwoliła się zatrzymać.
O wyniku rozstrzygnął tie-break. Od wysokiego prowadzenia - 5:1 i 6:2 - rozpoczęli go mocno skoncentrowani goście. 'Walczyć Sovia, walczyć" - domagali się kibice. Zespoły zmieniały się stronami przy 3-punktowej przewadze gości (8:5). AZS prowadził następnie 10:7. Resovia zmniejszyła straty do jednego oczka (10:11), ale to finisz dla rywali, którym pomogła trochę swoimi błędami w ataku. MVP dla Serhija Kapelusa. Jednym radość, drugim smutek!
- Dla mnie to wielka przyjemność wygrać na tym trudnym terenie, wiedziałem, że będzie to bardzo trudny mecz. Kibicuję Resovii. W czasie meczu robiliśmy wszystko, aby nie pobudzić hali. Przedłużaliśmy, uspokajaliśmy, nie pokrzykiwaliśmy. Damian Schulz gra lepiej, jak się go pobudzi. Ten scenariusz nam się sprawdził i cieszymy się bardzo. Bylismy trochę lepsi i wygraliśmy 3:2 - komentował Michał Żurek - libero AZS-u, były zawodnik Asseco Resovii.
- Musimy znów przełknąć gorycz porażki osłodzoną łyżką jednego punktu. Znów gra nam się nie układała, jak powinna. Z dobrych rzeczy można powiedzieć, że walczyliśmy na ile mogliśmy do samego końca. Świetne wejście Kawiki Shoji'ego, który rozstrzelał rywali zagrywką i dal nam sygnał do natarcia, ale martwi drugi set, w którym prowadziliśmy bardzo wysoko, mamy bardzo dobre przyjęcie i tego nie wykorzystujemy, dajemy się pokonać spokojowi zespołu z Olsztyna. I przegrywamy drugą partię, która była kluczowa dla wyniku tego mecz - powiedział Marcin Możdżonek, kapitan Asseco Resovii.
Od poniedziałku w Rzeszowie rozgrywane będą Klubowe Mistrzostwa Świata. Asseco Resovia w pierwszym dniu zmierzy się z mistrzem Brazylii Sadą Cruseiro (20.30). Wcześniej (17,30) na boisko w hali Podpromie wyjdą Trenino Volley i Khatam Ardakan. Udział Mateusza Masłowskiego w poniedziałkowym spotkaniu rzeszowskiej drużyny jest wykluczony.
Asseco Resovia - Indykpol AZS Olsztyn 2:3 (23:25, 23:25, 25:18, 25:16, 11:15)
Resovia: Redwitz, Buszek, Lemański, Możdżonek, Schulz, Rossard, Perry (libero) oraz Mika, Smith, Shoji. Trener Gheorghe Cretu.
AZS: Woicki, Hadrava, Pietraszko, Zniszczoł, Kapelus, Andringa, Żurek (libero) oraz Kańczok, Gil, Lux, Urbanowicz. Trener Roberto Santilli.
Sędziowali: Maciej Kolendowski (Kraków) i Piotr Król (Katowice). MVP: Serhij Kapelus. Widzów: około 3800.
ZOBACZ TAKŻE: Ignaczak: Irańczycy bardzo lubią wyzwania pod siatką [STADION]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"