Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żołnierz rzucił w dziecko butelką

Małgorzata Motor
9-letni Dawid mówi, że ten pan, który rzucił butelką, pewnie się z niego śmieje do dziś...
9-letni Dawid mówi, że ten pan, który rzucił butelką, pewnie się z niego śmieje do dziś... Fot: Wojciech Zatwarnicki
- Kiedy rzucał butelką, słyszałem, jak się śmiał. Do tej pory to pamiętam - mówi Dawid, który z zakrwawioną twarzą trafił do szpitala.

Wszystko działo się niedaleko domu Dawida. Razem z mamą wracał od dentysty. Była godz. 18.30, kiedy mieli do pokonania skrzyżowanie z drogą biegnącą na Przemyśl. Stali przy ul. Leśnej między stadionem a boiskiem piaskowym. Chcieli przedostać się na drugą stronę, na ul. Kościuszki.

- Czekaliśmy, aż przejadą wszystkie samochody - opowiada pani Beata, mama Dawida. - Nagle z auta jadącego w kierunku Leżajska jakiś idiota wyrzucił butelkę wprost na twarz mojego dziecka!

Mamo, ratuj mnie!

Butelka nie była pusta, było w niej jeszcze piwo. Mimo że mama Dawida stała bliżej jezdni, została tylko ochlapana. Butelka uderzyła chłopca. Piwo rozlało się po całej jego twarzy. Alkohol wleciał mu do nosa i nie mógł złapać powietrza. Dodatkowo zaczął się dławić gazikiem po wyrwanym zębie.

- Gazik szybko mu wyciągnęłam, ale z nosa puściła się krew i rozlała po całej twarzy - mama Dawida nie może ukryć emocji. - Dawid bardzo się rozpłakał. Wołał: Mamo ratuj mnie! Mamo ratuj mnie! Żeby go uspokoić, trzymałam go mocno za ręce.

Zaraz też chwyciła za telefon i wystukała numer 112. Policja była na miejscu już po pięciu minutach. Ponieważ znajdowali się blisko domu, mama chłopca nie chciała wzywać karetki. Osobiście zawiozła syna do leżajskiego szpitala. Po oględzinach chłopiec został skierowany na oddział laryngologii w Rzeszowie.

- Jego twarz wyglądała tragicznie - opowiada pani Beata. - Lekarze stwierdzili jednak, że nie ma konieczności zostawiać go w szpitalu. Wróciliśmy do domu we wtorek ok. godz. 2 rano.

Dobrze, że komunia już była

Na szczęście chłopiec nie ma złamanego nosa. Jest jednak spuchnięty i obolały, nie może też swobodnie oddychać. - Pod jednym okiem zaczyna mocno sinieć - mówi pan Dariusz, tata chłopca, patrząc na twarz syna...

Dawid stracił też zęba-mleczaka. Jakby tego było mało, zanim butelka wylądowała na trawie, mocno uderzyła go o rękę.

- Trochę się przestraszyłem - przyznaje chłopiec. - Nie wiedziałem, co się stało. Wszystko działo się tak szybko. Bardzo mnie bolał nosek. Teraz już troszkę mniej boli, bo biorę syrop i krople.

Dawid jeszcze w niedzielę świętował swoją pierwszą komunię. - Dobrze, że nie wydarzyło się to wcześniej - mówi pani Beata. - Miałby wtedy smutną uroczystość. Teraz tylko do szkoły go nie puszczam. Dzieci ganiają, więc boję się, żeby przypadkiem nie oberwał.

Dlaczego on się śmiał?

[obrazek3] Tu wydarzył się dramat. Dawid stał z mamą w miejscu, gdzie znajduje się kobieta z rowerem. Kiedy przejeżdżał obok nich samochód, żołnierz rzucił butelką. (fot. Fot. Wojciech Zatwarnicki)Rodzice Dawida nie mogą zrozumieć, jak ktoś mógł tak bezmyślnie wyrzucić butelkę z samochodu.

- Jak ludziom mogą przychodzić do głowy takie pomysły! - denerwuje się mama chłopca. - Tym bardziej, że wjeżdżają w teren zabudowany. Z jednej strony ludzie i z drugiej. Może wpadli na idiotyczny żart, żeby nas oblać piwem. Tylko nie pomyśleli, jakie mogą być tego konsekwencje.

Pan Dariusz w swoich domysłach idzie dalej: - Syn twierdzi, że ten pan się śmiał, jak w niego rzucił. Nie wiem, czy zrobił to specjalnie. Ale jeżeli ktoś rzuca butelką w ludzi i się śmieje z tego, to człowiek odnosi wrażenie, że robi to celowo.

- Ludzie w tym samochodzie musieli nas widzieć, bo czekaliśmy aż przejadą wszystkie auta - dodaje pani Beata. - Nic nas nie zasłaniało. Jeśli już chcieli gdzieś wyrzucić butelkę, to mogli to zrobić koło stadionu a nie w ludzi.

Mama Dawida pamięta, że w samochodzie było wesoło.

- Jak samochód przejeżdżał, to było słychać pogłos - wspomina. - Kątem oka widziałam, że ktoś się wychyla przez okno i patrzy na nas. Ale nie umiem powiedzieć, jak ta osoba wyglądała.

To był żołnierz

Tuż po zdarzeniu policja obstawiła wszystkie drogi w kierunku Leżajska. Upłynęło raptem kilkanaście minut, kiedy udało się zatrzymać wszystkich pasażerów samochodu. Było to możliwe dzięki temu, że kobieta zapamiętała kilka szczegółów. Podała kolor i markę samochodu oraz początek numeru rejestracyjnego.

Podejrzane auto stało zaparkowane przy ul. Konopnickiej w Nowej Sarzynie.

- Pasażerowie zostali zatrzymani, kiedy tylko zbliżyli się do samochodu - opowiada Barbara Klein-Królikowska, rzecznik leżajskiej policji. - Okazali się mieszkańcami powiatu biłgorajskiego. Wszyscy trzej, oprócz kierowcy, byli w stanie nietrzeźwym. Zostali zatrzymani w policyjnym areszcie do wytrzeźwienia i wyjaśnienia okoliczności zdarzenia.

Sprawcą okazał się żołnierz zasadniczej służby wojskowej. Miał 1,45 promila alkoholu. Zajęła się nim Żandarmeria Wojskowa w Rzeszowie. Sprawę przejęła Prokuratura Wojskowa w Lublinie. Żołnierzowi może grozić nawet do pięciu lat więzienia. Dlaczego rzucił? Tego na razie nie wiemy, bo policja odmawia przekazania jego wyjaśnień.

Uśmiech mu zgasł...

Takiego zachowania żołnierza nie rozumie ojciec Dawida. - Jestem po szkole oficerskiej. Nie wyobrażam sobie, jak takiemu człowiekowi można dać do ręki granat. Przecież on może nim potem rzucać w ludzi. Jest kompletnie nieodpowiedzialny. Ja rozumiem, że przyjechał na przepustkę sobie wypić. Ale można to zrobić z kulturą i głową!

A mama dodaje: - Dawid cały czas powtarza mi, że ten pan się pewnie cały czas z niego śmieje. Przekonuję go jednak, że teraz ten uśmiech na pewno mu zgasł. Mam nadzieję, odpowie za to, co zrobił mojemu synowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24