Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Arsenał broni w domu prywatnym. Oto co znajduje Straż Graniczna

Andrzej Plęs
To największa od lat akcja Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej dotycząca produkcji i handlu bronią. Po dwóch latach śledztwa około 150 funkcjonariuszy wkroczyło na 18 posesji. Zatrzymano 13 mężczyzn.

Przez dwa lata oficerowie operacyjni Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej pracowali nad tą sprawą, by wreszcie wkroczyć do domów i mieszkań podejrzanych, przeszukać lokale i znaleźć część tego, co miało trafić w ręce odbiorców. Przestępców, kolekcjonerów, pasjonatów militarystyki? Dotychczasowe wyniki śledztwa nie wskazują na to, by odbiorcami były grupy przestępcze, choć zapewne nie udało się zidentyfikować wszystkich klientów.

Tropienie zbrojeń

Zaczęło się jeszcze w2014 roku, kiedy strażnicy wpadli na trop grupy ludzi trudniących się kupowaniem, przerabianiem, sprzedawaniem broni palnej i amunicji.

- Można ujawnić tyle, że wiedzę o tym procederze pozyskano działaniami operacyjnymi - zastrzega mjr Elżbieta Pikor, rzecznik BOSG.

Równie dyskretnie takie działania strażnicy prowadzili przez następny rok. Kto i skąd pozyskiwał broń, kto ją przerabiał, komu sprzedawał, czy obrót dokonywał się w obrębie zamkniętej grupy, jak szukano klientów, na jaką skalę odbywał się proceder. Po roku śledztwa, prowadzonego pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, śledczy zidentyfikowali trzynastu mężczyzn, którzy broń pozyskiwali, przerabiali i sprzedawali.

- Około 150 funkcjonariuszy z różnych oddziałów Straży Granicznej wkroczyło jednocześnie na 18 posesji w powiatach janowskim, lubelskim, biłgorajskim, a także Krasnegostawu oraz innych miejscowości w województwie lubelskim - relacjonuje mjr Pikor. - Udało się dotrzeć także do głównego podejrzanego, 56-latka, który skupował, a następnie odsprzedawał bron i amunicję.

W akcję zaangażowano kilkunastu przewodników SG z psami wyszkolonymi do wyszukiwania broni, amunicji i materiałów wybuchowych. I znaleziono w sumie 17 sztuk broni palnej, w tym 16 karabinków różnych marek, pistolet marki CZ, części składowe broni palnej, tłumiki, lunety celownicze, a także ok. 2000 sztuk amunicji myśliwskiej, karabinowej, pistoletowej i sygnałowej różnego kalibru. Nawet pocisk przeciwpancerny kalibru 37 mm oraz proch strzelniczy. Wizytą strażników i psów tropiących podejrzani byli kompletnie zaskoczeni, podczas zatrzymania nie stawiali oporu. Ku zaskoczeniu strażników ani jednej sztuki broni nie znaleziono w pomieszczeniach mieszkalnych. Znaleziono je natomiast w piwnicach, garażach, pomieszczeniach gospodarczych, nawet pod dachem wiaty, w której gospodarz rozpalał dla gości grill.

- Na tym etapie postępowania nie możemy zdradzać, skąd podejrzani pozyskiwali broń, ale część na pewno dotarła do nas z zagranicy - mówi mjr Pikor. - Natomiast nic nie wskazuje na to, by odbiorcami byli klienci poza granicami RP. Nie ma dowodów, by zaopatrywano w broń grupy przestępcze, odbiorcami były pojedyncze osoby.

Grupy przestępczej nie było

Jakkolwiek w procederze uczestniczyło kilkanaście osób, prokuratura nie zdecydowała się postawić im zarzutu uczestniczenia w grupie przestępczej. Kanon mówi, że członkowie grupy przestępczej muszą w niej spełniać określone role, tymczasem tych 13 mężczyzn zajmowało się w zasadzie wszystkim: zdobywali broń i militaria, z których cześć wygląda tak, jakby pochodziła z okresu II wojny światowej, nie da się wykluczyć, że wykopali ją w ramach prywatnych poszukiwań archeologicznych. Bądź kupili od domorosłych archeologów. Na to wskazują znalezione przez strażników pociski artyleryjskie małego kalibru i pociski moździerzowe. Część znalezionej broni to typowe samopały. Walory bojowe na pewno miała i była gotowa do użycia „cezetka”.

Sprawcom trudno było przypisać określone role, które mieli pełnić w grupie. Jedynie 58-letniemu mężczyźnie można było przypisać, iż koordynował działania kolegów.

- To on pośredniczył przy kupnie i sprzedaży, on kontaktował sprzedawców z kupującymi, wiedział, kto i co ma do sprzedania, kupujący trafiali do niego przez „pocztę pantoflową” - opisuje proceder rzecznik BOSG. - Sam również skupował i sprzedawał. Inicjował też kontakt pomiędzy pozostałymi lub ci sami już pomiędzy sobą uzgadniali, czego im potrzeba: przeróbki broni, amunicji, dodatkowego wyposażenia, jak luneta celownicza.

Najpierw Sąd Rejonowy w Biłgoraju otrzymał wniosek wobec sześciu podejrzanych. Ci przyznali się do winy i dobrowolnie poddali karze. Z końcem kwietnia do Sądu Rejonowego w Krasnymstawie wpłynął akt oskarżenia przeciwko siedmiu osobom z okolic Zamościa i Lublina. Wszystkim postawiono zarzuty posiadania i handlu bronią bez zezwolenia. Grozi im do 10 lat pozbawienia wolności.

Polska zbrojna

To największa od lat akcja Straży Granicznej dotycząca produkcji ihandlu bronią. Ale niejedyna.

We wrześniu 2015 r. funkcjonariusze Straży Granicznej i Służby Celnej przechwycili na przejściu granicznym w Korczowej 20 sztuk broni - rewolwer HW4 typu FLOBERT 2 kaliber 4 mm. Broń przewozili dwaj obywatele Ukrainy. Strażnikom oświadczyli, że rewolwery kupili na terenie powiatu jarosławskiego i ma być przeznaczona do celów sportowych. Nie mieli jednak wymaganego prawem zezwolenia komendanta wojewódzkiego policji na wywóz broni, nie mieli też zezwolenia na jej posiadanie. Wartość rewolwerów oszacowano na ok. 11 tys. zł.

Przed rokiem strażnicy BOSG i policjanci CBŚP znaleźli u mieszkańca Janowa Lubelskiego ponad 750 naboi różnego kalibru, strzelbę, pistolet, karabin pneumatyczny, proch strzelniczy, sprasowany trotyl, elementy broni długiej i pistoletów.

Na przejściu granicznym w Krościenku w starym audi 80 35-letniego Polaka strażnicy znaleźli sprawny kbks z podwieszonym pod lufą laserem. We wrześniu 2016 roku oficerowie BOSG i CBŚP zatrzymali pięciu członków grupy przestępczej, która zajmowała się m.in. przerabianiem dokumentów tożsamości, ale także handlem bronią i towarami akcyzowymi.

U 42-letniego Emila Ł., herszta bandy, funkcjonariusze znaleźli pistolet maszynowy, broń jednolufową z magazynkiem i tłumikiem oraz amunicję. Latem 2015 r. dwóch Polaków (55 i 62 l.), mieszkańców województwa małopolskiego, wracając z Ukrainy do Polski, próbowało przewieźć przez granicę 175 sztuk ostrej amunicji.

Część amunicji ukryta była w kieszeniach foteli samochodu, a część zapakowana w reklamówkę leżała na tylnym siedzeniu. Strażnikom granicznym tłumaczyli, że amunicję wieźli dla znajomych myśliwych i nie wiedzieli, że potrzebne jest pozwolenie na broń i zaświadczenie konsula RP.

Zobacz też: Straż Graniczna rozbiła polsko-rosyjską zorganizowaną grupę przestępczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24