MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bandycki zajazd w Czerminie

Aneta Dyka-Urbańska
Archiwum policji
Sąsiedzi nie mogą uwierzyć, że coś takiego przytrafiło się tym spokojnym ludziom.

Nagle cała okolica budzi się ze snu. Słychać ryk samochodowych silników, pisk opon. I wrzaski: - Zabij go! Zabij! Brzęk tłuczonego szkła. Dzicz wpada do domu...
Sobotni wieczór. Wymarzony na grilla: ciepło, bezwietrznie. Rodzina z Czermina pod Mielcem, rodzice, dorosłe dzieci, ich przyjaciele i znajomi siadają do stołu. Mają świetne humory.

- To porządni ludzie. Gdzie im tam do libacji! - opowiadał potem sąsiad. - O jakichś awanturach to w ogóle nie ma mowy. My to nawet nie bardzo słyszeliśmy tę ich imprezę. Normalnie poszliśmy spać.

Napad

Pierwsza w nocy, grill dobiega końca. Rodzice żegnają się, idą do domu. Młodzież sprząta... Nagle słychać ryk samochodowych silników, pisk opon, trzaskanie drzwiami i wrzaski: - Zabij go! Zabij!

Zdążyli uciec do domu. Zamknęli drzwi i okna. Gospodyni zadzwoniła na policję. Brzęk tłuczonego szkła. Jeden z bandziorów drewnianą pałką wybił szybę w drzwiach. Wkłada rękę i otwiera drzwi od wewnątrz. Dzicz wpada do domu. Rodzina i jej goście uciekają na schody, próbują zepchnąć napastników. Biją wszystkich po kolei, nawet dziewczyny. Widać, że najbardziej chodzi im o 22-letniego syna gospodarzy. Dostaje pałą w głowę.

- Oni mieli drewniane pały. Dobrze, że sąsiedzi byli gotowi, żeby wejść do domu. Bo inaczej ta horda by ich chyba zabiła - denerwuje się jeden z sąsiadów.

Słychać policyjne syreny

- Trzeba pochwalić, że policja szybciuteńko się uwinęła - komentuje sąsiadka. - Jakby nie to... Bo ta banda, jak tylko usłyszała policję, to zaczęła uciekać.
Pościg nie trwał długo. Policja miała w garści 9 napastników.

- Sami byliśmy zdziwieni, że to aż tylu w nocy wyłapali, bo policjantów było mniej - mówił mieszkaniec Czermina.

Dziś już wiadomo, że interweniowało dwóch policjantów z Czermina i czterech z Mielca.

Ofiary bandytów były w szoku, pokrwawione, poobijane. Szpital w Mielcu. Badania, opatrywanie ran, szwy… Powrót do domu. Ale czy tam jest bezpiecznie?

Po dyskotece wstępuje w nich diabeł

- Nie wiem, o co chodzi tym bandziorom - zastanawia się mieszkanka Czermina. - A gdyby w tej rodzinie ktoś miał chorobę serca? I umarł na zawał? A gdyby któraś z kobiet była w ciąży? Mogło dojść do tragedii.

- Może o to im chodziło? - wtrąca się mężczyzna. Podobnie jak inni nasi rozmówcy nie chce podawać nazwiska. Wiadomo, czego się obawiają. Mówią, że najgorzej jest po dyskotekach. Jakby tam diabeł w tych młodych wstępował. Ktoś wspomina, jak jednemu gospodarzowi wybili sztachetą okna. Bez powodu. Kiedy znalazł tego, kto to zrobił, chciał zgłosić na policję. Ale matka tego chłopaka błagała, żeby nie zabierał jej syna, bo mają takie ciężkie życie... Ulitował się.

- Ale bo to warto? - pyta ktoś.

- Czy mądrze jest powiedzieć: młody, to głupi i odpuścić? - wtrąca ktoś inny. Wielu mieszkańców Czermina teraz już wie, że nie.

- Oni takiego darowania winy nie traktują jako szansy. Robią się bezczelni, jeszcze bardziej agresywni. Myślą, że wolno im wszystko.

- Policja ma za mało praw. Musi być grzeczna, wysłuchiwać tych wulgaryzmów. I do czego to prowadzi? Jak policjant walnie bandytę, to jeszcze za to odpowie. To jaki w tym sens? - pyta inny.

Rany zostaną na zawsze

Jesteśmy przed domem napadniętej rodziny. Córka próbuje mówić o tym, co się stało, ale głos jej się łamie, nie daje rady. Woła mamę. Jest roztrzęsiona: - Gdyby pani przeżyła to co my, zrozumiałaby pani, że o czymś takim nie da się mówić... Opowiadać to można jakiś film... Kiedy to sobie przypominam, trzęsą mi się ręce, chce mi się płakać... Jestem na silnych lekach, ale one nie pomagają. Nie mogę spać. Nie wiem, co dalej... Mamy dość…Chcemy zapomnieć… Siniaki się goją, ale rany, które zrobili w psychice, zostaną na długo. Może na zawsze...

Sąsiad: - O co by nie chodziło, czy o dziewczynę, czy o pieniądze, to nie są powody, by robić bandycki najazd, odebrać ludziom bezpieczny dom. I my tu teraz mamy spokojnie spać? Wypada postawić koło łóżka widły i tylko czekać...

Trzciana i Czermin

Są w wieku od 18 do 27 lat. Podczas napadu prawie wszyscy byli pijani. Czterech: Bartosz J. (19 lat), Piotr B. (22 lata), Paweł B. (22 lata) i Ryszard P. (27 lat) usłyszało zarzuty udziału w bójce i pobiciu. Grozi im do 3 lat pozbawienia wolności. Policja chce dla nich dozoru policyjnego, poręczenia majątkowego oraz zakazu opuszczania kraju.

Dlaczego zamienili się bandziorów? Wiadomo tylko tyle, że są z pobliskiej Trzciany i okolicy. A Trzciana i Czermin od lat się nie lubią.

Fot.
Są w wieku od 18 do 27 lat. Grozi im do 3 lat więzienia.
Napastnicy byli uzbrojeni w drewniane pały. Na zdj. aspirant sztabowy Wiesław Kluk, rzecznik mieleckiej policji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24