MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Byliśmy w tym pociągu

Jakub Lisiecki, Aneta Dyka-Urbańska, Krzysztof Urbański, Dariusz Delmanowicz
Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stała trasą do hiszpańskiej rodziny – bawić ich dzieci. W pociągu jechała razem z Dominikiem. Ona zginęła.
Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stała trasą do hiszpańskiej rodziny – bawić ich dzieci. W pociągu jechała razem z Dominikiem. Ona zginęła.
Alina Bryk z Kliszowa wsiadała do tego pociągu wiele, wiele razy. W czwartek, jak zwykle, jechała sprzątać. Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stałą trasą do hiszpańskiej rodziny - opiekować się ich dziećmi. Darek Pasiecznik z Przeworska szukał godziwego zajęcia. Nie bał się żadnej roboty. Był już budowlańcem, barmanem, konwojentem. Dla Dominika Marka z Jaślan miał to być dzień szczególny - pierwszy w legalnej pracy. Wsiadł do tego pociągu po raz pierwszy.

Z powiatu mieleckiego w okolicach stolicy Hiszpanii jest około 5 tysięcy ludzi. Mówi się nawet o mieleckiej kolonii. A ilu jest z Podkarpackiego? Może nawet kilkanaście tysięcy. Tragedia ich zbliżyła, razem odwiedzają rannych, pochylają się nad rodzinami zmarłych. Słyszeli, że w innych krajach Polak Polakowi wilkiem. Ale nie tu. Polacy w Hiszpanii pomagają sobie. Co ich tam wszystkich wygnało? Czym się zajmują?
***
Mirosław Kotwica, syn sołtysa Bojanowa, od dziewięciu lat buduje w Hiszpanii domy. Córka Mirosława, Klaudia, zaczęła chodzić do hiszpańskiej szkoły, a czteroletni synek - do hiszpańskiego przedszkola. Żona - Marta - ima się w Madrycie dorywczych zajęć. Sprząta.

Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stała trasą do hiszpańskiej rodziny – bawić ich dzieci. W pociągu jechała razem z Dominikiem. Ona zginęła
Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stała trasą do hiszpańskiej rodziny – bawić ich dzieci. W pociągu jechała razem z Dominikiem. Ona zginęła.

Alina Bryk z Kliszowa wsiadała do tego pociągu wiele, wiele razy. W czwartek, jak zwykle, jechała sprzątać... Zginęła.Alina Bryk z Kliszowa też sprzątała. Wpadała na kilka miesięcy do Hiszpanii, zarabiała pieniądze i wracała do kraju. Żyła w nieustannym ruchu od dwunastu lat.
W tym roku był z nią mąż - rozwoził hiszpańskie butle z gazem.
Danuta Szpila z Grodziska Dolnego pod Leżajskiem bawiła dzieci dobrych, hiszpańskich rodzin. Budziła sympatię, bo jak mówią znajomi i bliscy, była energiczna, pracowita.
Dariusz Pasiecznik z Przeworska szukał w Hiszpanii nie tylko pracy i pieniędzy. Chciał też rozplątać to, co mu się w Polsce bez reszty poplątało. Dotarł do ośrodka w Reto, który leczy hiszpańskich narkomanów. Dzięki kuracji - jego rodzice są o tym przekonani - wszedł na prostą drogę.
Dominik Marek miał w Polsce dziewięcioro rodzeństwa. Jedną siostrę stracił kilka lat temu. Zmarła po operacji. Teraz druga siostra, Julita, czeka na przeszczep szpiku kostnego. Dominik z bratem Sebastianem pojechali do Hiszpanii, żeby zarobić i wspomóc rodzinę. Bo wszyscy bardzo są z sobą zżyci, oddani.
***
Większość Polaków, których losy zawiodły na drugi kraniec Europy, pracuje na budowach. Większość Polek niańczy dzieci.

Dlaczego ludzie szukają szczęścia tak daleko?

Dominik Marek z Jaślan wsiadł do tego pociągu po raz pierwszy. Jechał razem z Danutą. W szpitalu długo walczono o jego życie. Wraca do zdrowia. Wybiera
Dominik Marek z Jaślan wsiadł do tego pociągu po raz pierwszy. Jechał razem z Danutą. W szpitalu długo walczono o jego życie. Wraca do zdrowia. Wybiera się do niego siostra Anna (na zdjęciu razem).

Danuta Szpila z Grodziska Dolnego podążała stała trasą do hiszpańskiej rodziny - bawić ich dzieci. W pociągu jechała razem z Dominikiem. Ona zginęła.- Bojanów - powiada sołtys Kotwica - żył z huty w Stalowej Woli, z Dezametu w Nowej Dębie, z Zakładów Mięsnych w Nisku. To wszystko popadało, pokurczyło się. Załogi poszły na bruk, a nowej roboty po prostu nie ma.
Najstarszy syn Kotwicy wyjechał z rodziną na stałe do Ameryki. Mirek dostał od hiszpańskich władz prawo stałego pobytu, zezwolenie na pracę. Trzeci chłopak sołtysa ożenił się w pobliskiej wsi, pracuje w jednej z upadających spółek, którymi obrosła huta. Waha się, co robić - pójść, czy nie pójść śladami brata Mirka.
Hiszpania jest niewątpliwie modna. Kotwica liczy: z jego domu wyjechały cztery osoby, spod dachu szwagierki, siostry żony, trzy. Do tego trzeba dodać sąsiada, familiantów synowej...
Z informacji, które ostatnio wartkim potokiem zaczęły docierać z Hiszpanii, wynika, że Polaków są tam tysiące. W całej zaś polonijnej owczarni rej wodzi Podkarpacie (co drugi zgłaszający się do naszej ambasady jest z Mielca - powiedział Zbigniew Adamczyk, konsul ambasady RP w Madrycie.)
***
Zastępca kierownika Powiatowego Urzędu Pracy w Mielcu, Zbigniew Szypuła, odpowiada na pytanie pytaniem.
- A dlaczego ludzie emigrują?
Urząd nie potrafi określić powodów, które skłaniają mieszkańców Mielca do szukania pracy właśnie w Hiszpanii. Niewątpliwie jednak przepisy regulujące osiedlanie się i podejmowanie pracy są w tym kraju stosunkowo łagodne. Ponadto działa dwubiegunowa siła przyciągania. Żyjący w coraz większym dostatku Hiszpanie potrzebują ludzi do prac, które sami podejmują niechętnie - budowlańców, sprzątaczki, robotników rolnych. Podkarpacie zaś cierpi na głód pracy.
***
Za płotem Zygmunta Kotwicy stoi niewykończony jeszcze dom. Zbudował go Mirosław, oczywiście za pieniądze zarobione w Hiszpanii.
- Ludzie dziwią się, dlaczego budował, skoro siedzi za granicą. Sprawa jest prosta. Wróci, to zamieszka na swoim. Nie wróci - sprzeda i kupi sobie coś w Hiszpanii.
***
U Szpilów nie przelewało się. Czesława Dumin z Grodziska Dolnego, krewna Danuty, mówi, że ta rodzina trzymała fason, nie poddawała się, dzięki niezwykłej pracowitości i poświęceniu matki. Dlatego dzieci (trzy córki i syn) otrzymały dobre wychowanie i pokształciły się. Dlatego też dzielnie brną przez życie.
- Danusia w Hiszpanii wypiękniała, zrobiła się taka światowa.
***
Ziarno emigracji, gdy trafia na podatny grunt, rozmnaża się w postępie arytmetycznym. Los pionierów z Tarnobrzega, Rzeszowa, Mielca, Dębicy musiał intrygować bliskich, którzy zostali w kraju i marzyli o odmianie losu. Jeśli jeden pionier pomoże dwóm klepiącym biedę krajanom, a każdy z obdarowanych wsparciem kolejnym dwóm, to w krótkim czasie i w jednym miejscu pojawi się ośmiu emigrantów.
Podkarpacie pęcznieje w kilku miejscach Hiszpanii. Torrejón do Ardoz, Móstoles, Parla, Leganés, a przede wszystkim w Alcalá de Henares.
To ostatnie miasto ma 180 tysięcy mieszkańców. Polacy zaczęli się w nim masowo osiedlać na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Ich liczbę szacuje się już na 6 tysięcy. Z tego połowa ma zalegalizowany pobyt i pozwolenie na podejmowanie pracy. Pozostali zarabiają na czarno.
Polonia wrosła w glebę Alcali na dobre. W mieście są już polskie firmy, kościół, bar, sklep, sobotnie szkoły, w których dzieci uczą się po polsku, lokalna prasa ukazuje się z polonijnym dodatkiem. Jest również drużyna piłki nożnej. Panują w niej iście polskie obyczaje.
Wielu Polaków z Alcali pracuje w Madrycie. Do niedawna przejazd z miejsca zamieszkania do stolicy kraju był sprawą bajecznie prostą. Pociągi kursowały tak regularnie, że można było według nich nastawiać zegarki.

Ranek, 11 marca

Darek Pasiecznik z Przeworska szukał godziwego zajęcia. Po pewnym czasie poznał Virginię, Hiszpankę. Wkrótce planowali ślub (na zdjęciu razem). To właśnie
Darek Pasiecznik z Przeworska szukał godziwego zajęcia. Po pewnym czasie poznał Virginię, Hiszpankę. Wkrótce planowali ślub (na zdjęciu razem). To właśnie od przyszłej synowej rodzice Darka dowiedzieli się, że jest on ciężko ranny.

Dominik Marek z Jaślan wsiadł do tego pociągu po raz pierwszy. Jechał razem z Danutą. W szpitalu długo walczono o jego życie. Wraca do zdrowia. Wybiera się do niego siostra Anna (na zdjęciu razem).Wiadomości były porażające. Kotwicowie zamarli w strachu.
- Dowiedziałam się o wybuchach od siostry - mówi Maria, żona sołtysa Bojanowa. - Zaczęłam wydzwaniać do synowej. Numer telefonu komórkowego jest zbyt długi, żeby go zapamiętać. W czwartek jednak wrył mi się pamięć... Synowa nie odzywała się. Syn też.
Gdy brat męża Aliny, Józef Marcićkowski, usłyszał o wybuchach, był pewien, że nieszczęście wisi w powietrzu.
- Natychmiast wysłałem SMS-a do Alinki, ale nie dostałem odpowiedzi. Byłem przerażony - opowiada. Zadzwonił szwagier Jan. Potwierdził, że Alina była w pociągu. Mówił, że bez wytchnienia szuka jej z przyjaciółmi.
Jan biegał od szpitala do szpitala jak oszalały. Odnalazł żonę na drugi dzień. W kostnicy.
Potworny dramat zdawał się nie mieć końca. Teraz trzeba było zadzwonić do Polski, do rodziny, do dzieci. - Mama nie żyje - musiał im to powiedzieć. Nie był w stanie długo rozmawiać...
Brat Aliny Józef Marcićkowski opowiada, jak zareagowały dzieci. 8-letnia Klaudia i 14-letnia Andżelika nie wyobrażają sobie życia bez mamy. - Nie chcę myśleć o tym, co będzie, kiedy przywiozą ciało Alinki - mówi ze łzami w oczach pan Józef.
***
Ten dzień był szczególny dla Dominika. Wreszcie dostał legalną pracę. W czwartek, 11 marca, miał zjawić się na budowie. Po raz pierwszy jechał tym pociągiem...
Pierwsze co pamięta, to odkrycie, że nieoczekiwanie zasnął w pociągu. I świadomość, że śpi cały czas. Najpierw nie mógł tego zrozumieć, ale potem postanowił poddać się tej nienaturalnej senności i odpocząć. Przecież tuż obok jest Danuta, koleżanka, która obudzi go we właściwym momencie. Jednak sen trwał zbyt długo. Na sekundę złapał kontakt z rzeczywistością. W jakiś sposób domyślił się, że jego oczy są zalane krwią. Stracił przytomność.
W szpitalu natychmiast przewieziono go na oddział intensywnej terapii. Był ciężko poparzony, miał liczne rany cięte. Oddychał za pomocą respiratora. Nie mówił, nie ruszał się.
W tym czasie Sebastian szukał brata we wszystkich szpitalach. Zadzwonił do mamy, ale okłamał ją. Myślał, że jeśli powie prawdę, mamie może się coś stać. Powiedział, że jechali razem w innym pociągu.
- Jednak serca matki nie da się oszukać. Sądziłam nawet przez chwilę, że Dominik nie żyje - płacze pani Alicja.
Gdy Sebastian odnalazł brata w szpitalu, był szczęśliwy. Choć Dominik długo nie odzyskiwał przytomności, Sebastian wierzył, że brat ocaleje.
Danusia, koleżanka, która "miała obudzić" Dominika, zginęła na miejscu. Jej ciała długo nie można było zidentyfikować.
- Nie wiem, co sprawiło, że mój syn, który był przecież tuż obok niej, przeżył - szlocha pani Alicja. - Boże, dlaczego?
Kiedy Dominik poczuł się lepiej, Sebastian zadzwonił do domu. Powiedział prawdę. Pani Alicja i najstarsza siostra Ania niebawem pojadą do Hiszpanii. Paszport pomogły zdobyć "Nowiny". Matka i siostra chcą podziękować ludziom, którzy opiekowali się ich synami.
***
Rodzice Darka z przerażeniem czekali na jakąś informację z Hiszpanii. Wiadomości zaczęły nadchodzić po południu.
- Nie martwcie się, wszystko jest w porządku - usłyszała w słuchawce Maria Kotwica.
***
Mirek wsiadł do pociągu na feralnej stacji, ale dwie godziny przed wybuchami.
***
Do Pasieczników zadzwoniła Virginia, hiszpańska narzeczona syna. Podała przez tłumacza:
- Jest w szpitalu i właśnie odzyskał przytomność.
Kilka słów szepnął także Darek. Prosił matkę i ojca, żeby przyjechali.
Dyrekcja LOT-u zgodziła się zapewnić rodzicom darmowy przelot z Warszawy do Madrytu i z powrotem.
***
Nie wiadomo, jak się teraz potoczą losy hiszpańskich emigrantów z Podkarpacia. Sołtys Kotwica mówi, że jego syn jeździ do pracy autobusem.
[obrazek5] Darek Pasiecznik z Przeworska szukał godziwego zajęcia. Po pewnym czasie poznał Virginię, Hiszpankę. Wkrótce planowali ślub (na zdjęciu razem). To właśnie od przyszłej synowej rodzice Darka dowiedzieli się, że jest on ciężko ranny.Rodzice Darka z przerażeniem czekali na jakąś informację z Hiszpanii. Wiadomości zaczęły nadchodzić po południu.
- Nie martwcie się, wszystko jest w porządku - usłyszała w słuchawce Maria Kotwica.
***
Mirek wsiadł do pociągu na feralnej stacji, ale dwie godziny przed wybuchami.
***
Do Pasieczników zadzwoniła Virginia, hiszpańska narzeczona syna. Podała przez tłumacza:
- Jest w szpitalu i właśnie odzyskał przytomność.
Kilka słów szepnął także Darek. Prosił matkę i ojca, żeby przyjechali.
Dyrekcja LOT-u zgodziła się zapewnić rodzicom darmowy przelot z Warszawy do Madrytu i z powrotem.
***
Nie wiadomo, jak się teraz potoczą losy hiszpańskich emigrantów z Podkarpacia. Sołtys Kotwica mówi, że jego syn jeździ do pracy autobusem.

Najwięcej z Podkarpacia

Rozmowa ze ZBIGNIEWEM ADAMCZYKIEM, konsulem polskim w Madrycie

- Jak wygląda polski bilans ofiar zamachów sprzed tygodnia?
- Wiemy o 4 Polakach zabitych, 5 rannych pozostaje w szpitalach, 1 wyszedł do domu we wtorek. 7 lekko poszkodowanych opuściło placówki medyczne jeszcze w dniu zamachu. Ale mnóstwo osób wymaga pomocy psychologów. Niektórzy poszukują jej u Hiszpanów, inni u nas. Pozostało jeszcze 30 niezidentyfikowanych ofiar.
- Ilu Polaków przebywa w Hiszpanii?
- Legalnie, przez dłuższy okres czasu, 12,5 tys. Ale w okresie prac sezonowych nielegalnych imigrantów może być nawet 100 tysięcy
- Skąd najczęściej pochodzą?
- Przynajmniej połowa z południowo-wschodniej Polski, głównie okolic Mielca, Przeworska, Jarosławia, Rzeszowa.
- Od jak dawna Polonusi żyją w Hiszpanii?
- To młoda emigracja, licząca ok. 15 lat. Potomkowie dawnych emigrantów to dziś zaledwie kilkanaście rodzin.
- Czym Polacy się zajmują?
- Pracują jako robotnicy sezonowi, głównie na budowach i w rolnictwie.
- Gdzie Polaków jest najwięcej?
- W Madrycie i okolicach: Alkala, Devenares, a także w Bilbao, okolicach Barcelony, Saragossy, w Maladze…
- Działają też polonijne organizacje…
- Wiemy o siedmiu, ale powstają co najmniej dwie kolejne.
BARTOSZ BĄCAL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24