Czad zabił kobietę koło Stalowej Woli

- Mama była ciężko chora na astmę - powiedziała nam.

Jak informuje policja, do zdarzenia doszło około godziny szóstej rano. Ze wstępnych ustaleń przeprowadzonych na miejsce zdarzenia wynika, że samotnie mieszkająca 74-letnia kobieta, najprawdopodobniej wskutek zaprószenia ognia uległa zaczadzeniu.

Policjanci ustalili, że mieszkanie było ogrzewane piecem kaflowym. W jego pobliżu zgromadzony był zapas drewna do palenia. Rodzina, która odnalazła leżące na podłodze zwłoki, ugasiła tlący się fotel i dywan. - Kiedy dotknęłam mamę, wydawało mi się, ze jest jeszcze ciepła - powiedziała nam córka zmarłej.

Na miejscu zdarzenia przeprowadzono oględziny z udziałem prokuratora. Wstępnie wykluczono udział osób trzecich. Zwłoki zabezpieczono do dalszych badań.

- Mama od dziesięciu lat ciężko chorowała na astmę, ciężko oddychała, ledwie łapała powietrze, miała nadciśnienie. Była schorowana - stwierdziła córka. Przyznała, że ciekawa jest czy śmierć nastąpiła na skutek zaczadzenia czy z powodu choroby. Nie pozwoliła zrobić nam zdjęcia domu. Mówi, że pilnuje gospodarstwa przed złodziejami, którzy mogliby dobrać się do nie zamieszkałego domu.

W ubiegłym roku w Turbi, przylegającej do Obojnej, czwórka dzieci w wieku od dwóch do dziewięciu lat, zostawionych samotnie w domu przez matkę, wywołała pożar. Dzięki szybkiej pomocy dzieciaki z objawami zaczadzenia trafiły do komory hiperbarycznej w Centrum Medycyny Hiperbarycznej, mieszczącego się w szpitalu w Stalowej Woli, gdzie poddane zostały tlenoterapii. Centrum jest jednym z sześciu ośrodków w Polsce i jedynym na Podkarpaciu.