Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy ktoś podrobił podpis byłego wójta Daniela F.?

Andrzej Plęs
Daniel F. dziś może zostać skazany m.in. za poświadczenie nieprawdy w dokumentach i przywłaszczenie mienia gminnego.
Daniel F. dziś może zostać skazany m.in. za poświadczenie nieprawdy w dokumentach i przywłaszczenie mienia gminnego. Anfrzej Plęs
Oskarżony były wójt Raniżowa na piśmie oświadczył sądowi, że chce dobrowolnie poddać się karze. Tylko że jego podpis pod oświadczeniem wzbudził wątpliwości gminnych urzędników w Raniżowie.

Prokuratorowi przyznał się, że kradł publiczne pieniądze, oszukiwał w dokumentach, fałszywie poświadczał. Prokuratura Apelacyjna w Rzeszowie zażądała dla byłego wójta Raniżowa trzech i pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na sześć lat, 40 tys. zł grzywny, ośmioletniego zakazu pełnienia funkcji w administracji rządowej i samorządowej, związanych z publicznymi pieniędzmi, i naprawienia szkód.

I Daniel F. skwapliwie przystał na taki wymiar kary, toteż prokuratura do kolbuszowskiego sądu wnioskowała o ukaranie byłego wójta bez przeprowadzania rozprawy. Niewysoka kara to dla oskarżonego zwykle nagroda za pełną współpracę z prokuraturą.

A Daniel F. - wiadomo nieoficjalnie - współpracował wzorcowo: przyznawał się do wszystkich zarzutów, opisywał, jak nielegalnie zgarniał publiczną kasę gminną do prywatnej kieszeni, jak fałszował albo polecał fałszować dokumentację finansową gminy, dawał się korumpować. I bez oporów sypał wspólników w tym interesie.

Szybka sprawiedliwość

Bo po co mu teraz publiczna kompromitacja w procesie, który z pewnością śledziłyby media? Podda się karze szybko i po cichu. Nawet nie musi stawić się na posiedzeniu sądu. Prokuratura wyznaczyła karę, obrona nie będzie protestować, skoro sam oskarżony się na nią zgodził. Wszyscy powinni być zadowoleni: prokuratura z sukcesu śledczego, oskarżony, bo na uniewinnienie nie miał szans, a wysokość kary (w zawieszeniu) nie jest bardzo dotkliwa, a i sąd oszczędzi sobie trudów rozstrzygania.

Tylko władze gminy Raniżów powodu do zadowolenia nie mają. Bo dla gminy kluczowy jest ten punkt wyroku, który mówi o naprawieniu szkody - Daniel F. powinien gminie zwrócić jakieś 120 tysięcy złotych. Zwróci? A kto go do tego zmusi? - obawiają się w raniżowskim urzędzie. Były wójt od miesięcy ponoć bawi gdzieś w Norwegii, w kraju nic go nie trzyma; jakby komornik chciał z niego ściągnąć te 120 tysięcy dla gminy, to nie bardzo będzie miał z czego, bo Daniel F. nie posiada nic. Tak przynajmniej mówią jego oświadczenia majątkowe, które musiał składać jako wójt.

- Rzeczywiście, mamy obawy, czy w takiej sytuacji możliwe będzie odzyskanie dla gmin tych zaległości, bo jak do tej pory mój poprzednik nie zasygnalizował woli zwrotu pieniędzy gminie - potwierdza Władysław Grądziel, wójt Raniżowa. - Tymczasem dzięki przychylności sądu zabezpieczyliśmy należności wobec byłego wójta za odprawę i ekwiwalent za zaległy urlop, ale to kwota ledwie w jednej trzeciej pokrywająca jego należności wobec gminy.

Jest sposób, żeby Daniela F. zmusić do zwrotu zobowiązań do gminnej kasy: niech najpierw zwróci, a potem dostanie zgodę na dobrowolne poddanie się stosunkowo niskiej karze. Tak sobie wymyślili w gminie, która w procesie Daniela F. ma status oskarżyciela posiłkowego. Kłopot w tym, że oskarżony już się dogadał z prokuraturą, a sąd zwykle bez sprzeciwu błogosławi takie porozumienia.

Sprawa wydawała się beznadziejna, dopóki ktoś nie zauważył, że podpis Daniela F. pod zgodą na dobrowolne poddanie się karze różni się zastanawiająco od wszystkich innych jego podpisów. Także tych składanych przez oskarżonego na protokołach zeznań, jakie złożył przed prokuratorem. I ktoś podsunął pomysł, że skoro tak, to być może zgody dla sądu nie podpisywał Daniel F., a skoro nie on, to zgoda nie jest ważna. W tej sytuacji sąd nie może skazać Daniela F. bez procesu. A były wójt będzie musiał zjawić się osobiście w sądzie na rozprawie.

Dziwne zdarzenia

Przesłany do sądu wniosek Prokuratury Apelacyjnej w Rzeszowie o ukaranie Daniela F. bez przeprowadzenia rozprawy zawierał prośbę jego adwokata, ale nie zawierał zgody oskarżonego na dobrowolne poddanie się karze, a bez jego pisemnej zgody prośba adwokata była bezużyteczna. Pełnomocnik raniżowskiej gminy zapewnia, że w takich przypadkach sąd po prostu odrzuca wniosek prokuratury jako wadliwy prawnie.

Kolbuszowski sąd rejonowy dwukrotnie - pod koniec grudnia 2014 i w połowie stycznia br. - wzywał Daniela F. do złożenia pisemnego oświadczenia, że zgadza się na dobrowolne poddanie się karze uzgodnionej z prokuraturą. Sąd wykazał się dużą wyrozumiałością albo też chciał tę sprawę zamknąć i zachował się inaczej, niż w takich przypadkach zwykle zachowują się sądy.

Zygmunt Dudziński, sędzia Sądu Okręgowego w Tarnobrzegu, przekonuje, że on jeszcze nie spotkał się z przypadkiem, by do prokuratorskiego wniosku dołączona została pisemna zgoda oskarżonego na dobrowolne poddanie się karze.

- To nie jest problem, bo zanim prokurator złoży taki wniosek, musi uzyskać zgodę oskarżonego, a ta zwykle zawarta jest w protokołach końcowej części przesłuchania osoby przesłuchiwanej w charakterze oskarżonego - tłumaczy rzecznik tarnobrzeskiego sądu. - Oświadczenie woli złożone przez przesłuchiwanego w takiej sytuacji trudno byłoby uznać za sfałszowane.

Pisemna zgoda byłego wójta wkrótce dotarła do sądu w Kolbuszowej. Nawet dwie, potwierdzone podpisami Daniela F. Tylko urzędników gminnych zastanowiło, w jaki sposób były wójt dostarczył oba dokumenty, skoro od kilku miesięcy przebywa w Norwegii. Nawet jeden z urzędników skontaktował się telefonicznie ze swoim byłym szefem, a ten potwierdził, że gości na fiordach.

Teoretycznie mógł nawet przesłać oświadczenie kurierem z drugiej strony Bałtyku. Tylko te podpisy na dwóch oświadczeniach były jakieś takie inne niż zawsze. Jakby nie ręką byłego wójta kreślone. Jeśli więc nie Daniel F. je wykonał, to... kolejny kryminał. Bo ktoś podpisy podrobił. Kto?

Tym być może zajmą się organa ścigania, bo pełnomocnik gminy zaalarmował sąd o podejrzeniach. Prosił też o przekazanie sprawy prokuraturze i zawieszenie procesu Daniela F. do czasu wyjaśnienia wątpliwości. Albo niech sąd odrzuci wniosek prokuratury i skieruje sprawę Daniela F. na zwykły tor procesowy.
Rzeszowska prokuratura apelacyjna zna wniosek gminy Raniżów.

- Swoje stanowisko wobec tego wniosku przedstawimy najpierw przed sądem - zastrzega Damian Mirecki, naczelnik Wydziału V do spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji PA w Rzeszowie.
Dodaje, że nie ma wątpliwości co do woli oskarżonego o dobrowolnym poddaniu się karze, bo taką wolę Daniel F. wyrażał wobec śledczych.

Tymczasem sędzia Zygmunt Dudziński mówi, że w protokołach z przesłuchania Daniela F. takiego oświadczenia i takiej jego zgody nie było.

Stracone bezpowrotnie?

Prokurator wnioskował, oskarżony zgodził się na wysokość kary, sąd przyklepał, wszyscy zadowoleni. Jakby gmina chciała od Daniela F. ściągnąć "naprawienie szkód", już nie będzie to problem wymiaru sprawiedliwości i organów ścigania, a gminy. Bo wymiar i organa swoje już zrobiły.

Teoretycznie gmina może działać przez komornika, ten niewiele będzie miał do roboty, bo ściągać takiego długu nie da się z niczego. A Daniel F. nie ma nic - jak mówią jego oświadczenia majątkowe. Żadnej nieruchomości, mieszka u matki, nie ma rodziny. Nie ma gwarancji, że za niewywiązanie się z zobowiązań wobec gminy da się go skutecznie ścigać (np. odwiesić wykonanie kary więzienia), bo Daniela F. nie ma w Polsce od kilku miesięcy. Co innego, kiedy Daniel F. osobiście będzie musiał stanąć przed sądem, w normalnym trybie.

- W tym przypadku gmina, jako oskarżyciel posiłkowy, może warunkować choćby zawieszenie kary pozbawienia wolności dla oskarżonego tym, czy naprawi on szkody wobec gminy - tłumaczy jej pełnomocnik prawny.

Władze gminy mają jeszcze jeden powód, by oponować przeciwko proponowanej przez prokuraturę wysokości kary dla byłego wójta: mieszkańcom gminy wydaje się ona niesprawiedliwie niska. Bo - jak przekonują - ich były włodarz okradł gminę, czyli ich wszystkich, a ma się wyłgać karą więzienia w zawieszeniu, więc za kratami nie spędzi ani jednego dnia; ośmioletni zakaz pełnienia funkcji w administracji też go nie zaboli, bo po tym wszystkim pewnie swojej przyszłości z administracją już nie wiąże.

I w gminie pamiętają, że rzeszowska prokuratura apelacyjna badała tylko pierwszy rok działalności wójta, a nie badała następnych trzech lat kadencji, a skutki tych trzech lat gmina odczuwa do dziś. Urzędnicy gminni wspominają, że do bram urzędu wciąż pukają przedsiębiorcy i domagają się wypłaty należności za wykonane dla gminy prace. Które poprzedni wójt im zlecił "na gębę".

Szkołę sprzedał mi wójt

I ludzie opowiadają o skandalu sprzed kilku tygodni, kiedy pewnego ranka nieznany tu nikomu człowiek zaczął rozbierać budynek szkoły na Zembrzy. Protestującym mieszkańcom wyjaśniał, że budynek sprzedał mu były wójt. Tymczasem w dokumentacji urzędu nie ma na to żadnego potwierdzenia. I nikt w gmninie Raniżów nie wie, jakie jeszcze szkielety odnajdywać się będą po poprzedniej kadencji.

Losy Daniela F. i wątpliwości co do autentyczności jego podpisu już dziś będą przedmiotem rozważań kolbuszowskiego sądu. Były wójt może, ale nie musi, stawić się na rozprawie. Może się stawić i potwierdzić, że na obu swoich zgodach własnoręcznie złożył podpis. Co jeszcze nie onacza końca kłopotów prawnych Daniela F., bo sąd może zgodzić się z wnioskiem gminy i sprawę autentyczności podpisu przekazać prokuraturze.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24