Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dokąd teraz, panie Burek?

Andrzej Plęs
Jan Burek: To, co w kulturze województwa dobrego stało się przez ostatnie 10 lat, w dużym stopniu związane jest ze mną.
Jan Burek: To, co w kulturze województwa dobrego stało się przez ostatnie 10 lat, w dużym stopniu związane jest ze mną. Krzysztof Łokaj
- Żadnej partii nie przysięgałem, działałem merytorycznie, ale teraz dość mam polityki - mówi Jan Burek, były członek PSL, następnie PSL "Piast“, następnie PiS, następnie PO, następnie PiS, następnie...?

Proroczo wówczas brzmiały słowa Jana Burego, szefa podkarpackiego PSL: - To chyba nie jest jego ostatnia partia, jak mam być szczery. Nawiasem mówiąc, to mógłbym go desygnować na rozgrywającego Stali Rzeszów albo Resovii, bo na razie skutecznie rozgrywa wszystkich.

To był rok 2010, kiedy Jan Burek kolejny raz zmienił barwy partyjne, opuścił w sejmiku podkarpackim kolegów z Prawa i Sprawiedliwości i zdecydował się kandydować do sejmiku z listy Platformy Obywatelskiej. Bury miał powód do gorzkiej uszczypliwości, bo radny Burek onegdaj opuścił PSL na rzecz PiS. I miał nosa szef podkarpackich ludowców, bo trzy lata po tych słowach Burek opuścił PO na rzecz PiS.

Po 15 latach surfowania po sejmiku wojewódzkim Jan Burek zawsze znajdował się na fali. Najpierw PSL, potem przeskoczył na PSL "Piast“, by miękko wylądować na wznoszącej fali PiS, a kiedy ta zaczęła opadać, przeskoczył na falę "platformianą“. "Platformiana“ zaczęła się załamywać w maju 2013 roku, toteż wskoczył znów na falę PiS. I zawsze ślizgał się po tej, która dawała najlepsze noszenie.

- To nieprawda, że ja zabiegałem o zainteresowanie tych partii, to te partie prosiły mnie - zapewnia. - Mogę startować z dowolnej listy, a i tak zdobędę mandat, bo ludzie mnie znają i wiedzą, co zrobiłem. I to, co w kulturze województwa dobrego stało się przez ostatnie dziesięć lat, to w mniejszym bądź większym stopniu związane jest ze mną.

I wymienia inwestycje w remont teatru, filharmonii, wojewódzkiego domu kultury, przemyskie muzeum, miasteczko galicyjskie, Karpacką Troję i mnóstwo innych obiektów, które wspierał z pozycji członka zarządu województwa. I to jego inicjatywą i staraniem był zakup od władz Rzeszowa budynku w centrum miasta i postawienie na jego bazie nowej siedziby urzędu marszałkowskiego.

Gimnastyka polityczna

- Nie angażuję się w działalność polityczną, tylko merytorycznie pracuję - oświadczył publicznie, kiedy w 2010 zarzucono mu, że w sejmiku uciekł z PiS pod skrzydła PO. - Te propozycje, które otrzymuję od partii, to ze względu na to, że jestem przygotowany do pracy w samorządzie.

Fakt, że w samorządzie był tak długo, jak istnieje III Rzeczpospolita. Od 1990 roku - w Radzie Miasta Rzeszowa, ale mało kto pamięta jego aktywność w tym gremium. Rozwinął skrzydła samorządowca dopiero w 1998 roku, kiedy z listy PSL został radnym wojewódzkim. Po czterech latach, wciąż jako ludowiec, znów został radnym, a z poparcia tej partii - także członkiem zarządu województwa. I rządził Podkarpaciem wspólnie z Sojuszem Lewicy Demokratycznej, z którym PSL wszedł w koalicję.

Wybory parlamentarne 2005 roku dowiodły, że zarówno PSL, jak i SLD w skali kraju poniosły klęskę, nie było wątpliwości, że wybory samorządowe 2006 na Podkarpaciu też nie przyniosą obu partiom sukcesu, więc kandydowanie z którejkolwiek z nich do sejmiku to albo akt bezwarunkowej lojalności, albo samobójstwa politycznego.

Zanim do tego doszło, Jan Burek przystał do PSL "Piast“, które "przytuliło się" do Prawa i Sprawiedliwości, bezapelacyjnego zwycięzcy wyborów 2005 roku. I murowanego kandydata do rządzenia na Podkarpaciu.

Radny nie pomylił się; i tym razem wyborcy mu zaufali. PiS w sejmiku zdobył hegemonię, a PSL "Piast“ startował z listy tej partii. Radny Burek zmienił barwy polityczne, ale nie zmienił pozycji, bo i po 2006 roku został członkiem zarządu województwa. Tym razem dzięki rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości.

W kraju rządził PiS, w województwie rządził PiS, tyle że w kraju tylko dwa lata, bo notowania partii Jarosława Kaczyńskiego poleciały na łeb. W sejmiku podkarpackim zaczęto zastanawiać się wtedy, jakie to może mieć konsekwencje dla przyszłych wyborów samorządowych, ale wyczuwalne było, że notowania Platformy rosną. Dla radnego Burka przyszedł po raz kolejny czas wyboru. Choć wybór miał niewielki, bo PiS na swojej liście wyborczej w 2010 roku już go nie chciał.

- Wokół pana Burka pojawiły się dylematy moralne - wyjaśniał to wówczas poseł PiS Andrzej Szlachta. - Pracował na całym etacie jako członek zarządu i na Politechnice. Ja uważam, że taka praktyka jest niedopuszczalna.

Jan Burek do dziś broni się przed tymi zarzutami rzeczowym argumentem, że nie mógł zrezygnować z pracy w uczelni, bo - jako doktor habilitowany i uczelniany profesor - miał pod swoją opieką doktorantów. A z doktorantami pracował tylko w soboty, zresztą forma i zakres współpracy z uczelnią uzgodnione były z rektorem.

Dylematów PiS co do moralnej postawy Burka nie podzielała wówczas Platforma. - Już u schyłku tamtej kadencji wyczuwalne było, choćby w głosowaniach, że radny Burek współpracuje z Platformą, a nie z PiS, choć był członkiem zarządu województwa z rekomendacji tej partii - ocenia Sławomir Miklicz, radny PO. - Na pewno miał wtedy świadomość, że PiS w najbliższych wyborach nie wystawi go na swoich listach. Poza tym niósł z sobą niemały potencjał głosów, bo w okolicach Leżajska, skąd pochodzi, ma duże poparcie wyborców. Każde wybory pokazują, że z jakiejkolwiek listy startuje, swój poziom głosów osiąga.

Platforma nie postrzegała go jako przeciwnika politycznego, toteż przyjęła Jana Burka na swoje listy w 2010 roku. A nie był to jedyny uciekinier z PiS, bo i Zygmunt Cholewiński zdecydował się na podobny transfer. Jan Burek zapewnia, że to Platforma wówczas zaprosiła go na listy, Miklicz stanowczo przeczy.

- On sam mocno zabiegał, by znaleźć się na naszych listach, a wiem, bo te rozmowy właśnie ze mną prowadził - protestuje. - I bardzo nie podobało mu się, że znalazł się na piątej pozycji na liście wyborczej.

Przeszedł i to skutecznie, bo nie dość, że wyborcy po raz kolejni mu zaufali, to po wyborach PO objęło w województwie współrządy, a radny Burek - szefostwo klubu PO w tym sejmiku. Ale żadnego stanowiska w zarządzie województwa, co - zdaniem Miklicza - mocno radnemu Burkowi doskwierało.

Przewrót majowy

Upadek marszałka Mirosława K. w maju ub.r. rozsypał koalicję PO - PSL - SLD w podkarpackim sejmiku i zaczęło się liczenie szabel, czyli głosów w sejmiku, do powołania nowego zarządu. Na samodzielne rządy ochotę miał PiS, ale brakowało mu szabel. Znaleźli dwie i wystarczyło: z PSL pozyskali Lucjana Kuźniara, z PO właśnie Burka.

Tym samym Burek przyczynił się do "przewrotu majowego", głosując wbrew PO, za co - podobnie jak Kuźniar - został wicemarszałkiem w pisowskim zarządzie województwa. PSL było wściekłe na Kuźniara, poseł Jan Bury wprost mówił o korupcji politycznej. Platforma była wściekła na Burka.

- Co innego jest, kiedy zmienia się sympatie polityczne przed wyborami, bo wtedy takie zmiany oceniają i weryfikują wyborcy - tłumaczy Miklicz. - Co innego, kiedy takiej wolty dokonuje się w trakcie trwania kadencji, dokonując zmiany całego układu politycznego. I mam wrażenie, że pan Burek był przez cały czas bardzo niezadowolony, że nie rekomendowaliśmy go na członka zarządu województwa. A dla nas od początku było jasne, że w zarządzie nie będzie między innymi dlatego, że członkowie jego rodziny pracowali w jednostkach podległych urzędowi marszałkowskiemu. Na otarcie łez dostał od nas funkcję przewodniczącego klubu, by go związać z klubem, zobligować do lojalności.

Miklicz pamięta, że radny - przewodniczący klubu Burek do ostatniej chwili przed "przewrotem majowym" uczestniczył w posiedzeniach klubu PO i niczym nie zdradził, że pomoże wygrać konkurencji politycznej.

- Jeszcze tuż przed głosowaniem zapewniał o swojej lojalności - mówi Milkicz. - A my do końca przekonani byliśmy, że te 17 głosów mamy.

Koniec z polityką

O tym, że dwaj zięciowie wicemarszałka Jana Burka piastują funkcje kierownicze w instytucjach podległych marszałkowi Sławomir Miklicz mówił głośno już w połowie 2013 roku. Wówczas informacja przeszła bez echa, ale wtedy nie wiadomo było jeszcze, że jeden z nich będzie w Filharmonii Rzeszowskiej prowadził inwestycje z pieniędzy Regionalnego Programu Operacyjnego, na którego dysponowanie wpływ miał wicemarszałek Burek.

Dopiero ta informacja wywołała burzę, marszałek Władysław Ortyl usunął podwładnego ze stanowiska, decyzją Jarosława Kaczyńskiego byłemu już wicemarszałkowi zawieszono członkostwo w PiS.

- To była nagonka polityczna - Jan Burek nie ma wątpliwości. - Wszystkie informacje, które stały się przedmiotem "afery", były wcześniej oficjalnie dostępne na stronie internetowej. Wydałem w tej sprawie oświadczenie, którego nikt nie zauważył. Nie ja przyjmowałem zięcia do pracy, nawet jeszcze nie był moim zięciem, kiedy go zatrudniano, nie było żadnych powiązań. Jeszcze w ubiegłym roku przedstawiłem marszałkowi Ortylowi ekspertyzę prawną, w której jest napisane, że nie ma w tym naruszenia prawa, marszałek przyjął ją do wiadomości, podpisał, więc o wszystkim wiedział jeszcze przed rokiem.

Sławomir Miklicz ma przypuszczania, że afera z zięciem wypłynęła z wnętrza samego podkarpackiego PiS, w którym ścierają się "rydzykowcy" z "porębowcami", a Jan Burek stał się ofiarą tej wojny. I nie wyklucza, że kolejną przed wyborami będzie Lucjan Kuźniar. Także

Jan Burek ma swoje przypuszczenia. - Powoli dochodzę do tego, dlaczego stało się to, co się stało i niebawem będę wiedział więcej - obiecuje. - Na razie jestem zmęczony, nie muszę istnieć w polityce, mam jej dość i wystarczy mi ostatnia lekcja.

Na odchodne obiecuje przestawić publicznie radnym wojewódzkim swoje stanowisko w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24