MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak się pozbyć starszej pani

Andrzej Plęs
Janina Stawarz: - Chodzi im o to, że jak mnie odwiozą ją do psychiatryka, to nie będę mogła zamieszkać w nowym domu.
Janina Stawarz: - Chodzi im o to, że jak mnie odwiozą ją do psychiatryka, to nie będę mogła zamieszkać w nowym domu. Fot. Andrzej Plęs
Mówi, że syn był bardzo dobry, tylko się pogubił przez te dolary, słane przez żonę i teściową. Teraz to nie ten sam człowiek. Syn mówi, że od kiedy się ożenił, matka zrobiła się niebezpieczna. Musiał wybrać: albo żona i dzieci, albo matka.

A prokurator powiedział jej wprost: nie trzeba było przepisywać domu i działki na syna. Nie byłoby sądów i psychiatrów. A tak, Janina Stawarz z Dobrzechowa biega od Sądu Rejonowego w Strzyżowie do Okręgowego w Rzeszowie. Nad aktami jej sprawy pochylał się nawet Sąd Najwyższy, Rzecznik Praw Obywatelskich, a nawet trybunał w Strasburgu. Bo synowa z synem zrobili z niej wariatkę i kryminalistkę. Do psychiatryka chcą wsadzić, bo do więzienia się nie udało. A niewiele brakło.

Komu przeszkadza starość

Z jednoizbowej, drewnianej chałupy w Dobrzechowie, takiej bez wody i kanalizacji, pani Janina z siostrą Marią (74 l.) patrzą na dom syna i synowej, do którego wstępu obie nie mają. Stoi na tej samej działce dwadzieścia metrów dalej stoi. Kiedyś była to jej działka. Przed 11 laty przepisała ją na syna w prezencie ślubnym. Nawet dom postawiła dla niego w stanie surowym.

Kiedy już nie mogła pomagać finansowo, gruz wiadrami wynosiła, jedzenie chłopom gotowała, żeby majster z pomocnikami mieli siłę do roboty. A potem przepisała wszystko - i starą chałupę i nowy dom, choć nie skończony i cały teren. Tylko w akcie notarialnym zastrzegła, żeby znaleźli jej kąt w nowym domu, jak się stary rozsypie. Suterena wystarczy.

A oni teraz chcą jej załatwić mieszkanie albo w więzieniu, albo w zakładzie psychiatrycznym. Jedno i drugie za kratami.

Niepoczytalna czy przestępca

Janina przez lata była księgową w czudeckim "Puchatku", co produkował zabawki, aż padł. Wie, że wpadła w machinę wymiaru sprawiedliwości i czuje się bezsilna.

- Dopiero w sądzie dowiedziałam się, że pobiłam synową, bo na wezwaniu do sądu tego nie było - opowiada. - Miała otarcie na czole, zaświadczenie od lekarza i wyszło na to, że ja uderzyłam. Świadków nie było, ale strzyżowski sąd dał mi pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. I jeszcze chciał wysłać do zakładu psychiatrycznego, bo mogę być niebezpieczna.

Mówi, że mogła to przewidzieć. W końcu sędzia wydziału karnego sądu w Strzyżowie to serdeczny przyjaciel z ławy szkolnej syna i synowej. I częsty gość w ich domu.

Od wyroku odwołała się do rzeszowskiego Sądu Okręgowego. Przed sądem strzyżowskim broniła się sama. Wyszło, jak wyszło. Przed okręgowym miała adwokata z urzędu. Ten "zrąbał" wyrok rejonowego punkt po punkcie. Wykazał: jeśli pani Janina jest niespełna rozumu i trzeba ją do psychiatryka oddać, to nie odpowiada prawnie za rzekome pobicie. Sędzia więc nie może przyłożyć jej pół roku więzienia, nawet w zawieszeniu. A jeśli dał jej te pół roku, to znaczy, że pani Janina była poczytalna i w pełni władz umysłowych, a wtedy nie ma powodu, żeby wysyłać ja do wariatkowa.

- Pan to wie i ja to wiem. Może sędzia też to wie, ale tu chodziło o to, żeby się mnie pozbyć z domu, a nie o sprawiedliwość -mówi smutno.

Oto sprawiedliwość wasza

Osąd Okręgowy powołał trójkę biegłych psychiatrów, a ci orzekli, że pani Janina ma urojenia i można ją zapobiegawczo umieścić w zakładzie psychiatrycznym. Na jakiej podstawie to orzeczenie? Na podstawie lektury akt sprawy, bo pani Janina nie zgodziła się na badania psychiatryczne.

- Jechałam do Strzyżowa po leki na nadciśnienie - opowiada. - Podjechał radiowóz, policja wyciągnęła mnie prawie z autobusu, wsadzili do wozu i zawieźli do Rzeszowa do psychiatrów. Jak nie przyznawałam się do pobicia synowej, to orzeczono, że mam zaniki pamięci.

Sprawa wróciła do Strzyżowa. Tu umorzono oskarżenie o pobicie, ale została decyzja o odesłaniu do wariatkowa.

Napisała do Rzecznika Praw Obywatelskich. Ten - w jej imieniu - wniósł wniosek o kasację wyroku. Bo niby dlaczego umieszczać panią Janinę w psychiatryku? Bo jest niebezpieczna dla otoczenia? Przecież całą sprawę o pobicie synowej i znęcanie się nad nią i synem diabli wzięli, bo strzyżowski sąd ją umorzył z braku dowodów. Jeśli więc w ogóle nie ma dowodów na to, że jest niebezpieczna, to dlaczego odsyłać staruszkę do domu wariatów?

We wniosku kasacyjnym rzecznik napisał i o tym, że rzeszowski sąd "utrzymał w mocy rażąco niesprawiedliwe orzeczenie Sądu I instancji", a o wyroku: "rażące i mające istotny wpływ na jego treść naruszenie prawa procesowego".

Między wariatkowem a cmentarzem

Czeka: najpierw przyjdzie śmierć, czy najpierw przyjadą odwieźć ją do psychiatryka? A w sądzie kolejna sprawa: unieważnienie aktu notarialnego, w którym darowała synowi i synowej nowy dom, w którym miała mieć dla siebie kąt, stary dom i całą działkę.

- O to im chodzi, że jak mnie odwiozą ją do psychiatryka, to nie będę mogła mieszkać w nowym domu - twierdzi z przekonaniem.

Syn Bogusław mówi o tym wszystkim z wyraźnym zmęczeniem w głosie.

- Na początku było dobrze. Mama prawie u nas mieszkała, ale miała mi za złe, że się ożeniłem. Mówiła, że żona faszeruje mnie narkotykami. W końcu zdecydowała, że co dała, to nam odbierze - opowiada. - Urodziło nam się niepełnosprawne dziecko. Mama zaczęła opowiadać, że to wina mojej żony. Potem było jeszcze gorzej. Robiła mi awantury na ulicy, rzuciła cegłówką w moją żonę. Działy się i gorsze rzeczy. Boimy się ją wpuścić do naszego domu. W końcu poszedłem do prokuratora, prokurator odesłał na policję, policja nie uwierzyła i wyśmiała. Dopóki nie przyszli i nie zobaczyli, jak jest naprawdę.

Jak twierdzi, że w końcu musiał coś wybrać: żona i dzieci albo matka. Złożył zawiadomienie do prokuratury o znęcanie się matki nad jego rodziną. Tymczasem matka założyła sprawę o odebranie mu domów i działki.

Pani Janina ma jeszcze jedno zmartwienie: - Co się stanie z moją starszą siostrą, jak mnie zamkną?

Teraz jej życie zamyka się w kilku tomach dokumentów sądowych. Syn i jego rodzina zamykają się przed nią w swoim domu. A wymiar sprawiedliwości nie bardzo wie, czy osoba niepoczytalna może być przestępcą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24