Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jak to dawniej Wielkanoc na Podkarpaciu świętowano

Beata Terczyńska
Beata Terczyńska
Lany poniedziałek
Lany poniedziałek Muzeum Historii Miasta Rzeszowa
Do święcenia gospodarze nieśli wszystkie pokarmy. Z pobłogosławionym jedzeniem należało jak najszybciej wrócić do domu, ponieważ to wróżyło urodzaj. Afrontem było, gdy panna nie została oblana...

Zacznijmy od pisanek. Zwykle jaja przygotowywane były w Wielki Piątek lub w Wielką Sobotę.

„Ich malowanie należało do dziewcząt, ponieważ ich symbolika łączyła się z przekazywaniem życia” – pisze Andrzej Karczmarzewski, znawca kultury ludowej, przez wiele lat związany z Muzeum Etnograficznym im. F. Kotuli i Muzeum Okręgowym w Rzeszowie, w książce „Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej” (za tę publikację otrzymał nagrodę Ludowego Oskara).

Ozdabiały je w tajemnicy przed chłopcami, zazwyczaj w domach na uboczu. Gdy tylko kawalerowie dowiedzieli się, w której chałupie malowane są jajka, próbowali je potłuc.

„W obrzędowości wiosennej występowały dwa rodzaje jaj: malowanki lub kraszanki – barwione w jednym kolorze lub pisanki – zdobione wzorem. W przygotowanej do barwienia wodzie nie wolno było się przeglądać, bo pisanki by się nie udały. Używano barwników naturalnych. Kolor żółty i brązowy otrzymywano z łupin cebuli (w zależności od czasu gotowania w wywarze), żółty z knieci błotnej (czyli kaczeńca – przyp. red.), zielonkawy i szary z żyta, czerwony z buraków, niebieski z kwiatów fiołka polnego, czarny z kory dębu i fioletowy (fiołkowy) z kory czarnej olchy” – przedstawia regionalista w swojej książce.

Jeśli chodzi o zdobienie, dziewczyny stosowały technikę batikową, czyli specjalnym lejkiem na patyczku nakładały roztopiony wosk pszczeli na skorupkę. Wzory były wymyślne. Jodełki, gwiazdki, łańcuszki, kółka, wiatraczki, fale, drabinki… Nawiązywały do symboliki słońca, wody, deszczu, księżyca, gwiazd. Ozdobione jajo barwiono, a następnie usuwano wosk uzyskując białe wzory na kolorowym tle. Inną metodą było skrobanie jaj nożykami lub żyletkami.

Chroniły i zapewniały zdrowie

Jaja miały symboliczną, ale też magiczną moc. Skorupki z poświęconych jajek wrzucano do rzeczki lub strumienia, aby gospodarze nie chorowali na wrzody i dolegliwości skórne.

„Biegli z prądem rzeczki i nabierali wody, która już przepłynęła nad skorupkami i przez to nabrała magicznych właściwości (…) W Domaradzu skorupki święconych jaj wynoszono w pola, na których było dużo węży. Wodą, w której gotowano jaja obmywano się dla zdrowia, pomagała na liszaje i wrzody. Natomiast krowom obmywano racice, żeby nie pękały. Łupin z jaj nie wolno było trzymać w domu, bo będzie łupież we włosach (…) Idąc na rezurekcję gospodarze brali ze sobą święcone jaja. Należało schować je pod koszulę. Potem żółtko z nich wkruszali do ziarna siewnego” – czytamy w kompendium wiedzy o dawnych tradycjach w regionie.

Kiedy gospodarz szedł święcić pole, w niedzielę po południu lub w poniedziałek, zakopywał święcone jajko w ziemi. Wierzył, że dzięki temu będzie miał obfite plony. Wbijał także w ziemię palmę, żeby chroniła zboże i warzywa przed burzą i piorunami.

Gospodynie starały się, by świąteczne wypieki były jak największe, gdyż wierzono, że tylko takie zapewnią urodzaj.

- Wśród święconych potraw nie mogło zabraknąć chrzanu. Chronił przed złem, chorobami i czarami – opowiadała nam członkini zespołu obrzędowego z Grodziska Dolnego.

Niech szczeźnie czar przeklęty

Niegdyś święcono też dużo soli. Wracający z kościoła posypywali nią dookoła dom. W ten sposób zapewniali mu ochronę od zła. W naszym regionie w święconce nie mogło zabraknąć również baranka z masła lub wypiekanego. Do kościoła starano się zanieść wszystkie pokarmy: chleb, ciasta, wędzonki, kiełbasy, słoninę, jaja. Tradycja nakazywała, żeby pożywienie święcić w pudle albo płachcie, które służyły do siania ziarna, bo to zapewni urodzaj.

W Wielką Sobotę cały dom i obejście skrapiano wodą święconą. To również miało zapewnić urodzaj, powodzenie, dobrobyt. Skrapiano też stajnię, aby zwierzęta dobrze się chowały i były chronione np. przed pożarem. Krople spadały także na drzewa owocowe i narzędzia do pracy, do orki.

„W Lutczy święcąc dom wymawiano formułę przypominającą zaklęcia przy odczynianiu uroków: Przez to troje pokropienie niech szczeźnie czar przeklęty, natchnienie wody świętej”.

Święconą wodę wlewano także do studni.

W wielu wioskach ubodzy i żebracy chodzili po domach prosząc o jedzenie. Nie wolno było odmówić, bo kto tak uczynił, mógł sprowadzić biedę na całą okolicę. Andrzej Karczmarzewski opisuje, że do wsi, gdzie nie było kościołów, przyjeżdżali księża i zwykle koło kapliczek (rzadziej w obejściach) święcili pożywienie i wodę.

Żur z wkładką

W Wielką Niedzielę, po rezurekcji, rodzina odświętnie ubrana siadała do śniadania świątecznego. Wcześniej ze święconką obchodziło się zagrodę, aby dom uchronić od nieszczęść (trzykrotnie, w lewo!).

- Tradycyjną potrawą śniadania był oczywiście żur. Z wkładką, czyli jajem i wędliną - opowiadał nam inny członek Grodziszczoków. – W naszej okolicy na stole pojawiał się też chleb, wędliny, chrzan i gomułki z sera. Trzeba było zjeść wszystkie poświęcone pokarmy. To miało zapewnić domownikom dostatek.

Mazurki, makowce i inne współczesne ciasta nie były znane. Na stołach pojawiał się natomiast słodki kołacz.

Podkarpacką tradycją było też strzelanie wielkanocne. Dawniej z pistoletów, strzelb, moździerzy.

„W Odrzechowej (sanockie) do rezurekcyjnego strzelania używano potężnego działa, które beskidnicy z tej wsi uprowadzili do Sanoka w 1626 r. Kilka lat wcześniej było przywiezione przez szlachtę ziemi sanockiej spod Chocimia. Utopione w stawie zostało wydobyte dopiero w 1848 r. i ustawione przed cerkwią. W 1930 r. miejscowy proboszcz ofiarował je do sanockiego muzeum” – dowiadujemy się z książki Andrzeja Karczmarzewskiego.

W okresie międzywojennym w pierwszy lub drugi dzień świąt wielkanocnych wyruszały na cmentarze procesje, podczas których modlono się za zmarłych.

W Mieleckiem chodziły śmigurty

Poniedziałek wielkanocny nazywany jest do dziś lanym poniedziałkiem. A to dlatego, że polewano się wodą. Kawalerowie oblewali panny. Zwłaszcza te, do których smalili cholewki, które były urodziwe i idealne na żony. Gdy któraś została pominięta, dobrze jej to nie wróżyło, a w dodatku było afrontem, wstydem. Dziewczęta oblane przez kawalerów musiały się zrewanżować darem w formie pisanki. Bywało i tak, że oblanie dziewczyny było rodzajem oświadczyn.

„W Mieleckiem chodziły draby lub inaczej śmigurty, przepasani słomianymi powrósłami, w wysokich szpiczastych czapkach. Często chodzili parami, przy czym jeden był przebrany za babę a drugi za dziada. Wygłaszali wierszowane przemówienia i życzenia, za które dawano im jaja i polewano ich wodą. W Libuszy nielubianym dziewczętom chłopcy smarowali szyby w oknach gliną lub wapnem i podrzucali <
>

> trzymającego koszyk, w którym była flaszka z gnojówką” – przekazuje regionalista.

Przebrali się za zdobyczne mundury

Ze świętami związany jest zwyczaj trzymania straży w kościołach przy Grobie Chrystusa. Oddziały te zwane są najczęściej turkami, ale także grobowcami, krzyżakami, kosynierami, Gwardią Narodową.

„Egzotyczną oprawę ma straż w Radomyślu nad Sanem. Uzasadnia ją tradycja wyjaśniająca powstanie bogatego zwyczaju. Radomyślanie jako poddani królewscy wyruszyli z armią króla Jana III Sobieskiego pod Wiedeń. Wśród łupów wojennych przywieźli także mundury tureckie. Wracając do rodzinnego miasta – czy to dla fantazji czy też z konieczności, gdyż własną odzież mieli zniszczoną – przebrali się w zdobyczne mundury, wzbudzając tym sensację mieszkańców. Udali się zwartym oddziałem do kościoła, by podziękować za szczęśliwy powrót. Było to w Wielki Piątek. Ponieważ przy grobie Chrystusa nie było żadnej straży, postanowili wystawić ją sami” – przybliża autor „Ludowych obrzędów dorocznych w Polsce południowo-wschodniej”.

Turki
Turki Klaudia Oronowicz-Chudzik

Straże grobowe to tradycja, która przetrwała w wielu miejscowościach. Odbywają się barwne i widowiskowe parady straży wielkanocnych. W minionym roku nad imprezą w Tryńczy honorowy patronat objął prezydent Andrzej Duda.

od 7 lat
Wideo

Krzysztof Bosak i Anna Bryłka przyjechali do Leszna

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24