Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapsle, butelki, etykiety, podkładki. Zbierają wszystko, co piwne

Bartosz Gubernat
Krzysiek (z lewej) i Grzegorz liczą, że na Podkarpaciu także uda się założyć duży klub zbieraczy piwnych gadżetów.
Krzysiek (z lewej) i Grzegorz liczą, że na Podkarpaciu także uda się założyć duży klub zbieraczy piwnych gadżetów. Krzysztof Łokaj
Za pokaźną kolekcję kapsli po piwie można kupić niezły, nowy samochód.

Krzysiek Kania ze Stalowej Woli kapsle od butelek z piwem zbiera od 12 lat. Zaczynał jako dziesięcioletni chłopiec, wydłubując je dla zabawy z ziemi na podwórku. Mimo młodego wieku dziś ma jedną z największych kolekcji na świecie.

- We wtorek znajomy kolekcjoner z Nowej Zelandii przysłał mi kolejne 30 kapsli z jego kraju. Antypody to mój ulubiony kierunek, mam 420 kapsli z Australii i 180 z Nowej Zelandii. To jedna z dziesięciu największych kolekcji na świecie - mówi z dumą Krzysiek.

W specjalnie przygotowanych klaserach 22-latek ma ponad 19 tysięcy kapsli po piwie z całego świata, co jest najlepszym wynikiem na Podkarpaciu i w Małopolsce, oraz jednym z najlepszych w kraju. Chociaż każdy jest inny, na pamięć zna wszystkie. Te, które się dublują sprzedaje lub wymienia na aukcjach internetowych, giełdach staroci i poprzez specjalne fora zrzeszające zbieraczy.

- Pilnuję ich codziennie. W Rzeszowie, gdzie studiuję założyłem skrytkę pocztową, na którą przynajmniej raz w tygodniu przychodzi paczka z kolejnymi kapslami. Jeżdżę na giełdy po całej Europie. To hobby na całe życie - mówi Krzysiek.

Rzeszowianin Grzesiek Goleś piwem pasjonuje się od sześciu lat. W jego kolekcji próżno jednak szukać kapsli.

- Postawiłem na wszystko, co ma związek z browarnictwem na Podkarpaciu. A jego historia jest bardzo bogata. Chociaż niewiele osób o tym wie, poza Leżajskiem i Van Purem kiedyś działały u nas jeszcze m.in. browary w Zaczerniu, Strzyżowie, Przemyślu, Przeworsku, Łańcucie, Zagórzu i Tarnobrzegu. Zbieram etykietki z ich piw - mówi Grzegorz, który zaczynał od kolekcjonowania wszystkiego, od długopisów, przez podkładki, po szklanki.

Tych ostatnich miał ponad 400 sztuk, ale ze względu na brak miejsca w mieszkaniu postanowił je sprzedać.

- W tej chwili mam ok. 500 sztuk różnych etykietek i 40 podkładek pod kufle. Wszystkie z naszego regionu - mówi kolekcjoner.

Ozdobą jego zbiorów jest butelka z piwa produkowanego przez browar w Łańcucie za czasów Alfreda Potockiego. Jej wiek Grzegorz szacuje na ok. 90-100 lat.

Jesienią ubiegłego roku Grzegorz i Krzysztof spotkali się przypadkiem podczas giełdy staroci w III Liceum Ogólnokształcącym w Rzeszowie. Grzesiek sprzedawał podwójne etykietki, Krzysiek szukał kapsli.

- Był jeszcze jeden kolega, który także zbiera piwne gadżety. Wzorem innych dużych miast postanowiliśmy zorganizować spotkanie kolekcjonerów z Podkarpacia - opowiadają birofile.

Rozreklamowali je na forach i w serwisach zrzeszających birofilów i piwowarów z całej Polski. Na ich apel odpowiedziało ponad 20 osób. Spotkali się w rzeszowskim pubie Kuźnia. Giełdę połączyli z degustacją złocistego trunku i umówili się na kolejny zlot, który odbędzie się w marcu. Tym razem zostanie podzielony na dwie części.

- Do południa będziemy się wymieniać i handlować naszymi zbiorami. Na popołudni szykujemy konkurs na najlepsze piwo warzone w warunkach domowych. Spodziewamy się dużego zainteresowania imprezą - mówi Grzesiek.

Czy birofilia to kosztowne hobby? Jak przekonuje Krzysiek, najwięcej pieniędzy pochłaniają wyjazdy. Po kapsle, etykietki czy podkładki niejednokrotnie trzeba wybrać się zagranicę. Kosztowna jest także wymiana pocztą, szczególnie, gdy kapsle trzeba wysłać na inny kontynent.

- Wartość eksponatów zależy przede wszystkim od ich dostępności. Im trudniej o kapsel, tym więcej trzeba za niego zapłacić. Najwięcej płaci się za starocie i takie, które nigdy nie były nabijane na butelki - mówi Krzysiek.

Chociaż każda kolekcja ma swoją wartość i trudno podać jednakową cenę dla różnych gadżetów, wartość jego kolekcji można oszacować na ok. 19 tysięcy euro czyli ok. 80 tysięcy złotych. To tyle ile kosztuje niezłej klasy nowy samochód.

- Należy przyjąć cenę jednego euro za kapsel. Niedawno nasz kolega z Lublina likwidował kolekcję składającą się z 14 tysięcy elementów. Połowę sprzedał na sztuki przez internet. Pozostałe siedem tysięcy kupił kolekcjoner ze Szwajcarii, właśnie za 7 tysięcy euro - mówi Krzysiek.

Kolekcja Grześka na rynku zbieraczy to ok. 10 tysięcy złotych.

- Ale nie zmierzamy się ich pozbywać. Pytań o sprzedaż nie mamy, bo w środowisku kolekcjonerów takie propozycje są uznawane za nietakt. Jak ktoś chce coś sprzedać, sam o tym informuje - mówią panowie.

Birofilią, czyli kolekcjonowaniem piwnych gadżetów w Polsce zajmuje się kilkanaście tysięcy osób. Największe grupy działają w Tychach, Elblągu i Lublinie. Spotykają się głównie podczas regionalnych zlotów, eksponatami wymieniają się głównie pocztą. Co roku w czerwcu tysiące birofilów z całego świata zjeżdża do Żywca, gdzie na dziedzińcu browaru odbywa się międzynarodowy festiwal piwa. Krzysiek brał w nim udział już cztery razy. Grzegorz dwukrotnie.

- To mekka kolekcjonerów, miejsce, w którym każdy szanujący się birofil musi być. Impreza trwa dwa dni, składa się z giełdy oraz imprez towarzyszących. Są koncerty i przede wszystkim degustacja piw komercyjnych, rzemieślniczych i domowych z całego świata. Jurorzy wybierają także najlepsze trunki uwarzone przez piwowarów amatorów - mówi Grzegorz.

W 2012 roku do konkursu zgłoszono aż 371 piw z 131 browarów. Główną nagrodą w konkursie jest wyprodukowanie w Brackim Browarze Zamkowym w Cieszynie piwa "Grand Champion". Powstaje ono na podstawie zwycięskiej receptury, pod okiem piwowara domowego i jest rozlewane do 100 tysięcy półlitrowych butelek.

- Dla takiej osoby to olbrzymie wyróżnienie - dodaje Grzesiek.

Konkurs odbywa się od 2003 roku i obecnie organizowany jest przez Polskie Stowarzyszenie Piwowarów Domowych. Szacuje się, że w kraju jest ich ok. 10 tysięcy.

- Moda na warzenie w domu przywędrowała do nas ze Stanów Zjednoczonych. Tam jest to bardzo popularne i odniosło olbrzymi sukces. Ale i my nie mamy się czego wstydzić. Dowodem na to jest coraz większa ilość konkursów, festiwali oraz sklepów z artykułami dla piwowarów. Powstają organizacje, których celem jest upowszechnianie wiedzy o tradycyjnych sposobach wyrobu piwa - mówi Robert Orszulak z Rzeszowa prezes Karpackiego Oddziału PSPD.

W ubiegłorocznej edycji jego piwo kalifornijskie zdobyło brązowy medal w jednej z kategorii konkursowych żywieckiego festiwalu.

- Na tegoroczny festiwal także się wybieram, piwa do konkursu już przygotowałem - mówi pan Robert.

Przygotowanie 20-litrowej warki piwa w domu trwa ok. 2-3 miesiące. Wystarczy do tego sprzęt za ok. 300-400 zł. Składniki - odpowiedni słód, chmiel i drożdże kosztują ok. 50-60 zł. Na Podkarpaciu można je kupić m.in. w specjalistycznych sklepach w Strzyżowie i Tyczynie.

Jak smakują domowe piwa będzie można dowiedzieć się 23 marca podczas kolejnego spotkania birofilów oraz I Karpackiego Konkursu Piw Domowych w rzeszowskim pubie Kuźnia. Każdy z uczestników kupując bilet za 10 zł będzie mógł skosztować trzech rodzajów takiego trunku i zamówić jedno duże piwo przy barze.

- Smak takiego piwa jest zupełnie inny niż produktów butelkowych. To prawdziwa rozkosz - przekonuje G. Goleś.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24