Pierwszy kwietnia, czyli prima aprilis, to dzień, gdy używanie mają dowcipnisie. A że w redakcji Nowin nigdy nie brakowało ludzi z poczuciem humoru, gazeta praktycznie od początku swojego istnienia starała się w tym dniu zrobić Czytelników w konia i w wybranym albo nawet w kilku wybranych artykułach podawała wiadomości kompletnie wyssane z palca.
Te teksty, mimo że nieprawdziwe, też mają walor informacyjny. Można się z ich lektury dowiedzieć, czym wtedy żyli ludzie, o czym marzyli, co ich cieszyło czy - dla odmiany - spędzało im sen z powiek.
W Polsce Ludowej występowały „przejściowe”, czyli ustawiczne problemy aprowizacyjne. Niebłaha była zatem wydrukowana w Nowinach (wtedy „Rzeszowskich”) 1 kwietnia 1958 r. wzmianka o tym, że w magazynach WPHS w Rzeszowie przypadkiem natrafiono na skrzynie z cytrynami. „W sumie odnaleziono 2 tony cytryn, co zwłaszcza przed świętami przyjmą mieszkańcy Rzeszowa z wielkim zadowoleniem. Cytryny przetransportowano już do magazynu DH Delikatesy. Znajdą się one w sprzedaży (…) dzisiaj w godzinach przedpołudniowych” - przekazała redakcja, wpuszczając tym samym Czytelników w maliny, ale nie w cytryny, bo tych w żadnych skrzyniach wcale nie odnaleziono.
Czterej pancerni nie dojechali
Serwowane przez Nowiny primaaprilisowe bujdy niejednokrotnie miały silny oddźwięk i narobiły zamieszania. Do najsłynniejszych żartów w dziejach redakcji należy ten opublikowany w wydaniu z 1-2 kwietnia 1967 roku. Gazeta skłamała wówczas (konkretnie autorem tekstu był Julian Woźniak), że odtwórcy głównych ról w serialu „Czterej pancerni i pies” wyruszają do Lwowa na spotkanie z radzieckimi telewidzami, w związku z czym będą przejeżdżać (i to swoim przesławnym czołgiem!) między innymi przez Dębicę, Rzeszów, Przemyśl i Medykę. Podano nawet przybliżone godziny przejazdu Janka Kosa i spółki przez co większe miasta.
- W tamtym czasie jeszcze nie pracowałam w redakcji, ale z relacji kolegów wiem, że na trasie rzekomego przejazdu czterech pancernych ustawiły się setki ludzi - opowiada Elżbieta Kolano, która przez długie lata była dziennikarką Nowin.
Zachęceni przez gazetę uczniowie z różnych szkół, pospołu z nauczycielami, walili jak w dym do Wojewódzkiego Domu Kultury w Rzeszowie, gdzie też miało być spotkanie z nieustraszonymi czołgistami oraz ich czworonożnym przyjacielem.
Reperkusje, jakie miał ten kawał, co nieco redakcję Nowin Rzeszowskich zaskoczyły.
„Nie przypuszczaliśmy, że pancerni mają u nas aż tak ogromną popularność” - pisała gazeta. „Sprawiliśmy przez to trochę kłopotu milicji drogowej, niektórym nauczycielom i kierownictwu WDK (przepraszamy). Dziękujemy za pomoc w utrzymaniu porządku na drogach i za szybkie zorganizowanie imprezy dla zawiedzionych dzieci w WDK”.
Talon na malucha
W historii naszej gazety zapisał się też żart Jerzego Sienkiewicza, redakcyjnego grafika, który prowadził rysunkową, uwielbianą przez Czytelników rubrykę o Jacusiu Rzeszowiaku. W wydaniu z 31 marca - 1 kwietnia 1979 r. Jacuś ogłosił błyskawiczny konkurs Nowin i Polmozbytu. Z podanych liter należało ułożyć prawidłowe hasło (brzmiało ono „niedziela 1 kwietnia”), a rozwiązanie przesłać na adres redakcji. Do wygrania było na niby pięć nagród rzeczowych, a wśród nich - uwaga - talon na małego fiata.
- Odzew mieliśmy nieprawdopodobnie duży, redakcja została dosłownie zasypana listami - przypomina sobie Elżbieta Kolano. - Cóż, w sklepach wtedy prawie niczego nie było, dlatego praktycznie każda nagroda stanowiła ogromną pokusę, a już samochód był wręcz szczytem marzeń.
Na jeden z zamieszczonych w Nowinach zmyłkowych tekstów nabrała się nawet… nasza konkurencja. Sprawa jest w miarę świeża, bo z 2014 roku. Zmyślony news, poświęcony zapowiedziom budowy w Krościenku Wyżnym Światowego Muzeum Siekier, został podchwycony przez inną gazetę, która serio potraktowała tę wiadomość, a tekst na ten temat opublikowała u siebie tego dnia, kiedy w Nowinach ukazało się zwyczajowe sprostowanie, że to primaaprilisowy żart…
Ów kawał był dziełem Edwarda Marszałka z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie. - Ja w zasadzie co roku wymyślam żarty, prezentowały je różne media. Traktuję te dowcipy jako element promocji leśnictwa w naszym regonie - podkreśla Edward Marszałek.
Porucznik Kojak i lizaki z Jasła
Bohaterami uświęconych wieloletnią tradycją kłamstewek bywali od czasu do czasu rozmaici ludzie ze świecznika. Przykładowo w1978 roku miał gościć w Rzeszowie i Sanoku Telly Savalas, odtwórca roli porucznika Theo Kojaka w hitowym serialu kryminalnym. Gwiazdor światowego kina, udzielając Nowinom ekskluzywnego wywiadu, ujawnił, że ma kuzyna mieszkającego w okolicach Ustrzyk Dolnych. Zdradził też, że w Bieszczadach zamierza zapolować na dziki i żubry, iże jego nieodłączny atrybut w serialu, lizak, jest produkowany w jasielskim Liwoczu.
Przeglądając archiwalne numery Nowin, kilka razy natknęliśmy się na primaaprilisowe bajki o sensacyjnych znaleziskach czy odkryciach. Na przykład w 1977 roku, w trakcie siarkowych wierceń pod Tarnobrzegiem, geologowie stanęli oko w oko z okazem prehistorycznego łosia. Lawina lodowa, która go zasypała, wytworzyła wokół niego naturalną chłodnię, dzięki czemu protoplasta współczesnych łosi był dobrze zachowany.
- Ja kiedyś napisałem o tym, że w przemyskim forcie odkryto piwniczkę, w której zachowały się znakomite wina jeszcze z czasów cesarza Franciszka Józefa - opowiada red. Jan Miszczak.
Prima aprilis, a nie Żalgiris
Od 1-kwietniowego „wkręcania” Czytelników nie stronił dział sportowy Nowin. W 1982 roku bajerowano na przykład, że do II-ligowej piłkarskiej Resovii akces zgłosił Tadeusz Małnowicz, snajper Ruchu Chorzów. Żeby go pozyskać, wielosekcyjna wtedy Resovia zgodziła się oddać „wszystkie piłkarki ręczne, najlepszych lekkoatletów, szermierzy i kajakarzy, pół drużyny koszykówki i ćwierć łuczniczej oraz kilku wybitnych szkoleniowców i działaczy”.
- Nie wiedziałem, że w oczach dziennikarzy Nowin byłem tak dużo wart - uśmiecha się Tadeusz Małnowicz, który urodził się w Radymnie, a w połowie lat 70. przez parę miesięcy faktycznie trenował z Resovią.
Inną żartobliwą informację sprzed lat pamięta Tomasz Ryzner, dziennikarz sportowy Nowin. Jako nastolatek, nie będąc jeszcze dziennikarzem, chodził na mecze koszykówki w Przemyślu.
- W drugiej połowie lat 80. (tekst ukazał się 1 kwietnia 1986 roku - dop. CK) Wacław Burzmiński napisał w Nowinach, że koszykarze słynnego Żalgirisu Kowno w drodze na pucharowy mecz w Budapeszcie zatrzymają się w Przemyślu i będą tu mieli trening - wspomina Tomasz Ryzner. - Z paroma kolegami postanowiliśmy jechać do hali. Spotkany na przystanku kumpel wyśmiał nas jednak i uzmysłowił nam, że żadnego Żalgirisu nie będzie, bo dzisiaj jest prima aprilis. Jak niepyszni wracaliśmy do domów. A tak bardzo chcieliśmy zobaczyć Arvydasa Sabonisa i inne gwiazdy…
Wciąż trzymają się nas żarty
Mamy nadzieję, że ci wszyscy, którzy padli ofiarą naszych 1-kwietniowych psikusów, zdążyli już nam wybaczyć. Ze swojej strony solennie obiecujemy, że jeśli idzie o prima aprilis, to… bynajmniej nie powiedzieliśmy ostatniego słowa. Wydania Nowin z datą 1 kwietnia po przyjacielsku radzimy więc czytać ze wzmożoną czujnością.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"