Koszykówka 1 liga. Sokół Łańcut znów pod wodzą Dariusza Kaszowskiego?

- Jestem nadal w Pelplinie, gdzie kończę pracę w szkole - poinformował były coach Sokoła, który w minionym sezonie prowadził ekipę tamtejszej Decki. Był to dopiero jego drugi klub w trenerskiej karierze.

Zespół z Pomorza długo miał szansę na fazę play off, jednak seria kontuzji sprawiła, że na finiszu rundy zasadniczej przegrał większość meczów i ostatecznie zakończył rozgrywki na 11. pozycji.

- Trudno coś zdziałać, gdy na treningu może biegać siedmiu ludzi, ale jak znam życie, niektórych mało to obchodzi - komentuje łańcucki trener, który nie skorzystał z opcji przedłużenia umowy z Decką. - Nie ma w tym żadnych podtekstów. Zdecydowały sprawy rodzinne. Nic ponadto - podkreśla pan Dariusz, który po sezonie miał kilka ofert z klubów zaplecza ekstraklasy.

Od kilku tygodni chodzą słuchy, że szkoleniowiec, który prowadził Sokoła przez grubo ponad dwie dekady, przeszedł z nim drogę z trzeciej ligi aż po awans do ekstraklasy, wróci na stare śmieci.

- Na konkretne informacje trzeba jeszcze poczekać. Możliwe, że za kilka dni będę mógł powiedzieć coś więcej - stwierdza trener, którego poprosiliśmy o krótki komentarz do minionych rozgrywek.

Największą niespodziankę sprawił rezerwowy Śląsk Wrocław. Drużyna była młoda, ale pełna talentu, trafiła z zagranicznym koszykarzem i narobiła zamieszania w sezonie zasadniczym. W play offach niespodziankę sprawiło GKS Tychy. Nie mam na myśli tylko ogrania w I rundzie Miasta Szkła Krosno. Ekipa ze Śląska postawiła się też przecież w półfinale Astorii Bydgoszcz. Seria trwała pięć meczów. W małym finale mieliśmy dwumecz, gdzie GKS wyszedł wyraźnie na plus z drużyną ze Starogardu Gdańskiego.

zaznacza były trener Sokoła

W nowym sezonie Podkarpacie w 1 lidze będzie reprezentowane przez cztery ekipy. Tego nie było od lat. - Fajna sytuacja. Co chwilę będą derby regionu, a kluby zaoszczędzą na paliwie - dodał z uśmiechem nasz rozmówca.