Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto nie skacze ten Moskalem!

Andrzej Plęs
Żywy eurołańcuch jedności przekroczył granicę. Na zdjęciu uczestnicy po polskiej stronie
Żywy eurołańcuch jedności przekroczył granicę. Na zdjęciu uczestnicy po polskiej stronie Andrzej Plęs
"Hańba, hańba!!!" - ryk tłumów na ukraińskich ulicach i placach wiele mówi o determinacji ludzi, o tym, że stracili cierpliwość. Ale nadziei jeszcze nie.

- Bo znowu nas oszukali - Rusłan, student lwowskiej uczelni, wykrzykuje powód swojej obecności na palcu przed budynkiem lwowskiej opery. Wokół cisną się steki młodych ludzi, a jest dopiero wczesne popołudnie. Wieczorem będzie ich tu kilka razy więcej.

To "znowu" Rusłana, to wyraźna aluzja do wyników pomarańczowej rewolucji, po której spodziewano się Ukrainy innej niż za prezydenta Leonida Kuczmy.

Wtedy też było dużo nadziei, zbliżenia do Europy, uniezależnienia od Rosji. Skończyło się przewlekłą awanturą polityczną i powrotem do systemu takiego państwa, jakie znali jeszcze z czasów ZSRR: wszechmogący urzędnik, wszechobecna korupcja, wszędobylska milicja, kult munduru i decyzje władzy, z których nie wolno być niezadowolonym.

Rusłan Ukraińskiej Republiki Radzieckiej nie pamięta, pomarańczową rewolucję kojarzy z dzieciństwa, ale jeździł w świat, ma kolegów w Polsce, niektórzy z jego znajomych tu studiują.

Wie, jak jest w ich Ukrainie i wie, jak mogłoby być, toteż kiedy na horyzoncie nadziei pojawił się traktat stowarzyszeniowy z Unią Europejską, młodsza część narodu poczuła, że jest na progu nowej Ukrainy, nowego życia w nowej przyszłości. I w jednej chwili władza zatrzasnęła im przed nosem drzwi do Europy.

Na policzkach malowane plakatówkami niebiesko-żółte barwy narodowe, równie często - gwiaździsty symbol Unii Europejskiej. Albo jedno i drugie, po obu stronach twarzy. Znacznie rzadziej - czerwień i czerń ukraińskich nacjonalistów.

Scena i koncerty, pełna egzaltacji rewolucyjnej i narodowej poezja, krzyczana przez potężne głośniki. I nagle wieczorem kilka tysięcy ludzi na placu przed lwowską operą zaczyna falować niczym "meksykańska fala", po chwili tłum równo unosi się i opada w rytm zbiorowego skandowania: "Kto - nie - skacze - ten - Mo - skalem!".

To już nie eurodyskoteka

Bo wszyscy tu wiedzą, że prezydent Janukowycz przestraszył się Rosji i odwrócił od Europy. I że Rosja wciąż ma ambicję traktować Ukrainę jak lenno, a oni chcą być wolni. I w Europie. Dlatego skrzyknęli się, by zorganizować "żywy eurołańcuch jedności":

"Kto? - Ty i twoi koledzy. Gdzie? - Przez Ukrainę do granicy - i dalej w Europę. Obejmiemy się, weźmiemy za ręce, żeby udowodnić wszystkim, że Ukraina jest częścią Europy" - nawoływali się na placu i w ulotkach.

I stanęli, wzięli się za ręce. Jeszcze do granicy polsko-ukraińskiej w Medyce - Szeginiach dominowały w tym kordonie flagi żółte-niebiesko i unijne.

Po stronie polskiej już mieszały się te ukraińskie z polskimi i unijnymi. Złośliwi lub sceptyczni mówili, że to wszystko to eurodyskoteki, że to tylko młodzież się bawi.

Tak było, dopóki w sobotę specjalne siły milicyjne Berkut nie spacyfikowały brutalnie tej "eurodyskoteki" na kijowskim Majdanie. Zawrzało w całym narodzie.

I ludzie w różnym wieku wyszli nie tylko domagać się europejskiej Ukrainy, ale ustąpienia prezydenta Janukowycza, premiera Mykoły Azarowa, tłumy poczęły blokować wejścia do budynków rządowych i pałacu prezydenckiego, we Lwowie milicja zapowiedziała, że pałować demonstrantów nie zamierza, w niektórych innych miastach - podobnie.

Wschodniej Ukrainie jakoś niespieszno do Unii i nie rozumie antyrosyjskiego nastawienia Ukrainy zachodniej, ale też wyszła na ulice. Przeciwko korupcji i "bandyckim rządom" - jak mówią tu nawet ci, którzy na co dzień mówią po rosyjsku, a nie po ukraińsku.

To już nie są prounijne demonstracje młodzieży studenckiej, to ogólnonarodowa rewolucja - interpretują tutejsi politologowie. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jaki będzie jej koniec.

My, z Majdanu

Zaczęło się w Kijowie i zachodniej Ukrainie, teraz wrze w całym kraju.

- Każdego dnia do Kijowa zjeżdża mnóstwo naszych ze Lwowa - mówi z kijowskiego Majdanu Światosław Szeremeta, deputowany do rady wojewódzkiej lwowskiego obwodu. - Z innych miast Ukrainy też jest mnóstwo ludzi.

Przewiduje, że przez wiele najbliższych dni będzie na Majdanie takie "siłowanie się" narodu z władzą, rozpoznawanie, na ile może pozwolić sobie przeciwnik. I że ta blokada raczej długo potrwa.

I że protestujący muszą postarać się o to, by utrzymać ten ludzki zapał, żeby ulice wciąż były pełne, by blokować wejścia do rządowych i prezydenckich budynków. Jest radykalny w swoich żądaniach, ale tak radykalnych jest tu znakomita większość.

- Chodzi o to, żeby zmusić rząd do podania się do dymisji, rozpisać nowe wybory parlamentarne - tłumaczy. - I wybory nowego prezydenta też.

Mieli odrobinę nadziei, kiedy opozycja parlamentarna złożyła wniosek o odwołanie rządu. Wniosek w głosowaniu przepadł, co na ulicach odebrano jako kolejny dowód na to, że to obca władza i wcale nie słucha narodu.

Premier Azarow groził demonstrantom, w dodatku po rosyjsku, co wielu oburzyło, a niektórzy odebrali to jako wielce znaczący gest.

- Przykre, ale u nas wielu urzędników nie chce mówić w języku narodowym, co jest kolejnym przejawem kryzysu politycznego, a poza tym - naruszeniem prawa - denerwuje się Szeremeta.

Ani on, ani wielu tutaj nie są zaskoczeni faktem, że władza grozi. I czeka aż "Majdan spadnie".

To nie jest nasza władza

- Ukraina nie chce do Europy tylko po to, by tam być - tłumaczy Roman Szostak, szef lwowskiego Press Klubu. - Chce do Europy dla nowego, normalnego, jasnego prawa.

I niechby Europa zrozumiała, że z Janukowyczem powinno się rozmawiać trochę inaczej - podpowiada.

- Pierwszy błąd Europa zrobiła po II wojnie, kiedy oddała nas w ręce Rosji - wylicza Szostak "europejskie grzechy przeszłości". - Zlekceważyła zagrożenia faszyzmem, hitleryzmem, potem komunizmem.

I Europa niczego się nie nauczyła - sugeruje.

- Jeśli teraz Europa po raz kolejny odda Ukrainę Rosji, to wkrótce znów będzie mieć problemy z imperium rosyjskim - przepowiada Szostak.

Toteż - według niego - Europa powinna teraz zastosować sankcje wobec władzy ukraińskiej, ale nie wobec Ukrainy.

Przecież najważniejsze figury polityczne tego kraju mają na Zachodzie swoje interesy, swój kapitał, swoje konta. I niech się Europa nie łudzi, że władza tutaj podda się bez walki, bo nigdzie na świecie "władza dobrowolnie nie oddaje władzy".

- A ukraińska władza w Ukrainie, to nie jest nasza władza - opisuje Szostak swój punkt widzenia. - Bo faktycznie to jest władza okupacyjna. Od Kuczmy, przez Juszczenkę do Janukowycza, to jest ta sama władza, która tylko przekazuje sobie pałeczkę, oszukuje naród, okrada i rujnuje kraj swoimi prywatnymi interesami. Władza u nas wciąż jest postradziecka, z tamtą mentalnością, traktowaniem narodu.

Dlatego Ukrainie tak bardzo potrzebne jest wejście do Europy. Tylko, żeby wejść do Europy, Ukraina musi sobie zmienić władzę. I w imię tego na ulicach i placach marzną miliony ludzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24