Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kto tak w okolicach Tarnobrzega smrodzi i truje? Nikt się nie chce przyznać

Józef Lonczak
Marian Tadeusz Napieracz, przewodniczący osiedla Nagnajów, które sąsiaduje z Machowem: Źródeł przykrego zapachu w Machowie może być więcej niż jedno, bo tam jest kilka takich "podejrzanych" firm.
Marian Tadeusz Napieracz, przewodniczący osiedla Nagnajów, które sąsiaduje z Machowem: Źródeł przykrego zapachu w Machowie może być więcej niż jedno, bo tam jest kilka takich "podejrzanych" firm. Bartosz Frydrych
Nasz dziennikarz na tropie przykrego zapachu w okolicach Tarnobrzega, od którego chorują dzieci, krowy nie chcą jeść trawy i liście spadają z drzew.

Smród jest nie do wytrzymania. Aż dzieci chorują na gardło - alarmuje nas Czytelnik z Machowa koło Tarnobrzega. - Ponad 40 lat przepracowałem w siarce i dało się wytrzymać, a przy tym nie. Ten odór ma słodkawy posmak. Przyjedźcie do Machowa, sami zobaczcie.
Następnego dnia dzwoni ponownie. - Z tego smrodu w naczyniach osiada czerwony osad, a jabłka z drzew nie nadają się do jedzenia. Zróbcie z tym porządek - apeluje.

Wkrótce dzwoni trzeci raz. Tym razem wskazuje podejrzanego - jedną z firm działających w podstrefie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Machowie.

Staramy się potwierdzić sygnał. Urzędnicy z Tarnobrzega i Nowej Dęby w sprawie przykrego zapachu nie dostali na razie żadnych sygnałów. Dzwonimy do pobliskich firm w strefie. Coś jest na rzeczy. Niektórzy pracownicy przyznają, że kiedy nocą wychodzą po drugiej zmianie, czasami czują przykry zapach.
Spotykamy się z naszym informatorem. Sprawia wrażenie, że się boi. - Nie chcę, aby ktoś mi kości pogruchotał. Proszę mnie nie fotografować ani wymieniać mojego nazwiska - zastrzega. - Pod tym warunkiem pokażę wam wszystko.

Uspokajamy go, że nie powinien się bać i ruszamy do Machowa. Jednak tam przykrego zapachu akurat nie czuć.
- Teraz nie czuć, bo przecież oni bez przerwy nie trują. Ten zapach ma słodkawy zapach, ale na skórze zostaje tak jakby nieco soli. Kiedyś rano nad łąką była taka sina mgła, a potem jak opadła, to krowa trawy z tej łąki nie chciała wziąć do pyska - zapewnia nasz informator.

Śmierdziało, aż liście opadały

Rozmawiamy z pracownikami tarnobrzeskiej podstrefy. Jeden z nich zdecydowanie potwierdza, że taki odór się pojawia. - Najgorzej było na przełomie maja i czerwca ubiegłego roku - opowiada. - Wtedy widziałem, jak pojawiła się jakby para, czy mgła, która miała taki trochę żółty kolor. Innym razem te opary miały niebieskawe zabarwienie. Rzeczywiście, smród był nie do wytrzymania. Na dworze nie dało się oddychać, trzeba było uciekać do jakiegoś pomieszczenia - zapewnia pracownik, ale też nie chce podać nazwiska. - Jak pan napisze, kto to powiedział, to szef mnie zwolni, bo ta firma jest po sąsiedzku i wszystko będzie na mnie - tłumaczy swoje obawy.

Kolejny rozmówca (żadnych nazwisk!) opowiada, że końcem maja, a raczej na początku czerwca zeszłego roku, taki był smród, że liście z topoli opadły. A przecież topola ze wszystkich drzew jest najbardziej na chemię odporna. - Ten odór miał taki trochę "pobudyniowy posmak" - próbuje opisywać.
Pytam, czy zgłosił zagrożenie.

Dzwonił w tej sprawie do Rzeszowa, ale nie pamięta już gdzie. Nikt nie przyjechał, aby zobaczyć te opadłe liście.
- No widzi pan, ma pan "twarde dowody" - cieszy się nasz Czytelnik.

Tłumaczę mu, że twarde dowody mielibyśmy wtedy, gdyby na przykład ustalono w laboratorium, jaka substancja spowodowała opad liści i skąd się ona wzięła.

Też się zastanawiamy, skąd ten smród

Umawiam się na rozmowę w pobliskiej firmie. - Jesteście "na krótkiej liście podejrzanych" o wypuszczanie odoru do atmosfery - tłumaczę powód wizyty. Dyrektor zgadza się na rozmowę i od razu zaprzecza, jakoby kierowana przez niego firma zatruwała powietrze w Machowie.

- Od dziesięciu lat tu działamy. W branży odzyskiwania metali nieżelaznych, bo tym się zajmujemy, nie ma takich odorów. Nikt też do tej pory nie skarżył się na tak przykre zapachy. Poza tym mamy bardzo dobre systemy filtracyjne i żadne zapachy, nawet z hal produkcyjnych, nie wydostają się na zewnątrz bez odpylenia - zapewnia.

Pytam o możliwość awarii, która mogłaby spowodować wydostanie się przykrych zapachów na zewnątrz. - To niemożliwe, nasze systemy na to nie pozwolą, bo nawet na czas wymiany worków w filtrach muszą zostać wyłączone piece. Zatem to nie my trujemy - przekonuje.

- Sami też się czasem zastanawiamy, skąd bierze się ten smród - wtrąca jeden z pracowników przysłuchujący się rozmowie.
- Więc skąd ten smród? - pytam, ale nikt w tej firmie nie chce wskazać winnego. Dowiaduję się tylko, że to musi być ktoś inny, bo działają tu także firmy z branży chemicznej. Działa także sortownia odpadów komunalnych, ale moi rozmówcy twierdzą, że z takiej sortowni, owszem, śmierdzi, ale to inny smród. I z jego powodu liście z drzew nie opadają.

G... śmierdzi

Spotkany na ul. Kościuszki w Tarnobrzegu starszy mężczyzna lekceważy problem przykrych zapachów w mieście i zaraz tłumaczy dlaczego.

- Kilka lat temu właśnie w rejonie ulic Kościuszki, Moniuszki i Słowackiego odpowiadałem za roboty remontowe przy kanalizacji. Wtedy studzienki nie były zalane wodą i to, co w nich się nagromadziło, zalegało i trochę śmierdziało. Ludzie interweniowali, okropne głupoty opowiadali, a gazety o tym pisały. Po oczyszczeniu nieczystości smród wyeliminowano i było po krzyku. A teraz, jak komuś śmierdzi, to niech znajdzie przyczynę. Bo jak g... śmierdzi, to trzeba go usunąć, a nie iść z tym do gazety!

Pieniądze nie śmierdzą

- Przez całe lata śmierdziała siarka wydobywana tu w Machowie, o tu, gdzie teraz jest Jezioro Tarnobrzeskie - pokazuje akwen spacerowicz z niedużym pieskiem. - Powiem coś, co tarnobrzeżanom się nie spodoba. Za komuny kopalnia siarki zatrudniała kilkanaście tysięcy osób i nieźle im płaciła, więc nikt nie narzekał na przykry zapach, bo pieniądze nie śmierdzą. Teraz pracy nie ma, to ludzie narzekają i byle co im przeszkadza. Przed zalaniem tego wyrobiska po siarce w Machowie byli tacy, którzy mówili, że to jezioro będzie martwe, bo siarkowodór wszystko zabije, co będzie chciało żyć w tej wodzie. I co? Wyrobisko zalano, plaże zrobiono, w jeziorze są ryby, latem kąpią się w nim ludzie. Jak są upały, to na plaży są tłumy nieprzebrane. A jakby śmierdziało, to psa z kulawą nogą by tu nie było.

Chodzi o zdrowie naszych dzieci

- Prawdę mówiąc, to tu zawsze śmierdziało i pewnie jeszcze długo tak może być, jeśli nic się nie zmieni i nie wprowadzi się stałego monitoringu - mówi Marian Tadeusz Napieracz, przewodniczący osiedla Nagnajów, które sąsiaduje z Machowem. - Źródeł przykrego zapachu w Machowie może być więcej niż jedno, bo tam jest kilka takich "podejrzanych" firm.

Mieszkańcy Nagnajowa mieszkają najbliżej tej strefy przemysłowej i z przykrymi zapachami mają bogate doświadczenie. Potwierdzają, że od czasu do czasu pojawia się przykry słodkawy odór, którego pochodzenie trudno ustalić.

- My tu żyjemy od lat i nie chcemy, aby nas tu ktoś podtruwał - dodaje przewodniczący. - Na razie udało się powstrzymać rozbudowę sortowni i kompostowni śmieci. To znaczy wojewoda podkarpacki uchylił pozwolenie na tę inwestycję, bo nie wszystko było zgodne z prawem. Mieszkańcy Nagnajowa się cieszą, bo okazało się, że mieli rację.

Sukces nie przyszedł łatwo. Ostro protestowali przeciw tej inwestycji, grozili blokadą drogi.

- Wspólnie, wszyscy mieszkańcy Nagnajowa, walczyliśmy o to, aby na naszym osiedlu żyło się bezpiecznie, bez przykrych zapachów i innych uciążliwości. Tu chodzi o zdrowie naszych dzieci i nas samych - przekonuje przewodniczący Napieracz.

Ma jednak świadomość, podobnie jak i okoliczni mieszkańcy, że walka o czyste powietrze jeszcze nie jest zakończona.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24