Limblach Zaczernie pokonał MKS Kańczuga

Zaczernie zaczęło od huraganowych ataków, ale skuteczność wciąż była na bakier, piłkarze nie trafiali nawet z kilku metrów. Później mecz się wyrównał, a momentami przeważali goście, ale tylko do przerwy.

Po zmianie stron znów ostro ruszyli do przodu gospodarze i na efekty długo czekać nie trzeba było. Podczas wykonywania rożnego zakotłowało się w polu karnym gości, Radosław Sykała odepchnął Martina Radonia, a ten efektownym rzutem przekonał sędziego do wskazania na wapno. Tu nie pomylił się Krzysztof Weres. Radość nie trwała jednak długo.

Po stracie bramki gospodarze znów zaczęli atakować, ale przypominało to bicie głową w mur. Szanse mieli Bierzyński, Leśniowski, Pilecki i Weres, wszystko na nic. Dopiero w końcówce meczu miejscowi się odblokowali, ale każda bramka, to wręcz wpychanie piłki do siatki. Cóż, ważne że wpadała. Kańczuga zerwała się jeszcze w doliczonym czasie gry, ale na nic się to zdało.

LIMBLACH ZACZERNIE - MKS KAŃCZUGA 3-1 (0-0)

1-0 Weres (50-karny, po faulu Sykały na Radoniu),
1-1 Cieleń (52-głową, wrzutka z wolnego Sochackiego),
2-1 Jucha (82, dobitka strzału głową Brzychczego),
3-1 Adamczyk (89-głową, dobitka strzału Pileckiego).

ZACZERNIE: Sekuła 4 - Stachyra 5, Dynia 5, Radoń 6 (80. Brzychczy), Brogowski 6 - Weres 6, Pęgiel 5 (52. Smężeń), Pilecki 7, Leśniowski 6 (70. Szyszka) - Bierzyński 5 (56. Adamczyk 6), Jucha 6.

KAŃCZUGA: Skop 4 - Skawina 4, Sykała 6, Gaweł 4, G. Podstolak 6 - Cieleń 6 (84. Półtorak), Sochacki 6 (75. Stanko), Hanson 5, Dziedzic 4 - Grzebyk 4, B. Podstolak 4 (46. Pacuła 5).

SĘDZIOWALI: Filip Kosak - 6 oraz Karol Wołoszyn i Michał Czubat (Stalowa Wola);

ŻÓŁTE KARTKI: Jucha, Adamczyk - Grzebyk.

WIDZÓW 400.