MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Cichoń z kapeli Lubatowianie: mam stuletnie skrzypce, dzięki... złodziejowi

Ewa Gorczyca
Marcin Cichoń: - Trzeba na nich grać. Skrzypce umierają, gdy się na nich nie gra.
Marcin Cichoń: - Trzeba na nich grać. Skrzypce umierają, gdy się na nich nie gra. Fot. Tomasz Jefimow
- W kapeli jestem najmłodszy, a instrument mam najstarszy - śmieje się Marcin Cichoń, skrzypek zespołu Lubatowanie. I pokazuje stuletnie skrzypce, które kiedyś brzmiały w Operze Wiedeńskiej.

- I pomyśleć, że gdyby nie włamywacz, to nigdy by w moje ręce nie trafiły.
Cenny instrument - rodzinną pamiątkę - ofiarował kapeli z podkrośnieńskiej Lubatowej warszawianin Zdzisław Gładkowski. Dlaczego akurat im?

- Wszystko zaczęło się kilka miesięcy temu, od włamania do Domu Ludowego, gdzie kapela ma swoją siedzibę - wspomina Bartłomiej Bykowski, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Iwoniczu-Zdroju.

Rabuś niczym innym się nie zainteresował. Zabrał tylko futerał ze skrzypcami. Marcin Cichoń po ostatniej próbie zostawił je na stoliku. -

Czemu akurat mój instrument mu przypasował? - zastanawia się. - Nie skusił go ani akordeon, ani kontrabas… Może sam był grajkiem?

Złodzieju, oddaj nam skrzypce!

Policja nie znalazła złodzieja.

- Czekaliśmy tydzień, dwa, miesiąc, wierząc, że skrzypce się odnajdą - wspomina Bykowski. Dyrektor GOK-u (też muzyk, tyle że rockowy) nawet puścił apel w internecie. - Złodzieju, oddaj nam skrzypce!

- Były pogłoski o tym, kto, gdzie, kiedy, jednak policja tego nie potwierdziła i śledztwo umorzono - mówi.

Tak oto kapela Lubatowianie została bez najważniejszego instrumentu. - Nie były to jakieś szczególne skrzypce, ale bez nich koncertowanie trzeba było zawiesić - przyznaje Cichoń.

W końcu udało się pożyczyć skrzypki na zastępstwo. - Takie chińskiej produkcji. Ledwie je słychać było - macha ręką muzyk.

Dyrektor Bykowski już pogodził się z myślą, że w budżecie GOK będzie musiał znaleźć pieniądze na nieplanowany wydatek. I wtedy zadzwonił telefon z Warszawy. Emerytowany nauczyciel, Zdzisław Gładkowski, chciał oddać kapeli skrzypce, które w jego rodzinie były od blisko 70 lat. Warszawianin trafił na informację w Internecie i postanowił pomóc Lubartowianom.

Darowanemu koniowi…

- Umówiliśmy się na odbiór instrumentu w domu pana Zdzisława na Mokotowie - opowiada Bykowski.

Dyrektor nie wiedział nawet, w jakim stanie jest instrument. - Głupio było wypytywać, bo przecież "darowanemu koniowi w żeby się nie zagląda".

Reakcja kapeli była spontaniczna: Wszyscy jedziemy do stolicy po te skrzypce! I podziękować naszemu darczyńcy.

Gospodarz powitał gości w ogrodzie, potem zaprosił do domu. Lubatowanie weszli do niego z muzyką. Zagrali najładniejsze kawałki ze swojego repertuaru. A na koniec zabrzmiało "Sto lat".

- Starszy aż się popłakał - opowiada akordeonista Jan Stanosz. - Powiedział, że w życiu się nie spodziewał takiej niespodzianki.

- Warto było widzieć wielkie oczy pana Zdzisława, gdy zobaczył, jaka strojna i rozśpiewana delegacja przyjechała do niego przez pół Polski - mówi Bykowski. - A zaraz potem to my zrobiliśmy wielkie oczy. Gdy pokazał nam skrzypce i opowiedział ich niezwykłą historię.

Synu, będziesz grał

Zdzisław Gładkowski pochodzi z Modliborzyc na Lubelszczyźnie. Tam spędził wojenne lata. W 1941 roku Niemcy utworzyli w Modliborzycach getto. Zamknęli w nim nie tylko miejscowych Żydów, ale także ponad tysiąc przywiezionych z Wiednia.

- Byli to przeważnie ludzie bogaci i wykształceni, także artyści Opery Wiedeńskiej - wspomina pan Zdzisław. - Musieli znosić upokorzenia, Niemcy zabronili im pracować zarobkowo, więc z czasem zaczęli przymierać głodem. Wyprzedawali wszystko, co mieli, żeby zdobyć jedzenie i przeżyć. Pewnego dnia jeden z nich stanął przed naszym domem i zaczął grać na skrzypcach.

Ojciec pana Zdzisława wyszedł do skrzypka. Po chwili wrócił z instrumentem. - Synu, będziesz na nim grał.

Gładkowski nigdy nie dowiedział się, co się stało z właścicielem skrzypiec. - Niedługo potem Niemcy spędzili wszystkich Żydów na stację kolejową w niedalekim Zaklikowie i wywieźli do obozu. Strasznie wyglądał przemarsz wygłodzonych, płaczących ludzi, którzy chyba domyślali się, co ich czeka.

A skrzypce? Gładkowski przyznaje, że nie udało mu się całkiem spełnić życzenia ojca. Po wojnie zaczął się uczyć gry. Kiedy ojca aresztowano, zabrakło pieniędzy na lekcje.

- Ale nuty trochę poznałem i często potem brałem instrument do ręki.
Skończył studia, został nauczycielem. Przeprowadził się do Iławy, potem do Warszawy. Uczył historii, geografii, rosyjskiego.

Dwadzieścia lat temu przeszedł zawał i wtedy na dobre odłożył skrzypce.

- Teraz mam już 77 lat, w zeszłym roku umarła moja żona. Chciałbym, żeby to, co po mnie zostanie, trafiło w dobre ręce. Dlatego kiedy poznałem historię Lubatowian, postanowiłem przekazać im skrzypce. Czuję, że tam się jeszcze przydadzą.

Te skrzypce dodają uroku

Marcin Cichoń, jak tylko wziął skrzypce do ręki, serce żywiej mu zabiło.

- Choć leżały nieużywane, to nie trzeba było wiele ich reperować. Wystarczyło wymienić podstawek, nastroić i gotowe.

Akordeonista Stanisz żartuje, że teraz nie musi się męczyć. - Wcześniej akordeon ciągnął całą linię melodyczną a teraz skrzypce najlepiej słychać.

- To instrument Steinera, ma charakterystyczny dźwięk - wyjaśnia Marcin. - Słynie z ostrego, głośnego brzmienia. Choć gra się na nich bardzo miękko.

Lubatowscy muzykanci, nagradzani na wielu konkursach folklorystycznych, przyznają: takie skrzypce dodają kapeli uroku. I autentyzmu.

- W naszych stronach to tradycja, że skrzypce zawsze wiodły prym - podkreślają.

A że strzeżonego Pan Bóg strzeże, teraz skrzypce będą chowane w metalowej szafie.

Jak długo będą mi służyć? - zastanawia się Cichoń. - Mam nadzieję, że tak długo, jak długo będę w kapeli. A ja najmłodszy jestem, wiec się szybko z nimi nie rozstanę - śmieje się.

I poważnie dodaje. - Mają już sto lat, ale taki instrument może przetrwać dwa wieki. Tylko trzeba na nich grać. Inaczej skrzypce umierają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24