Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Harty: Woda zalewa mi nowy dom, a urzędnicy odbijają piłeczkę

Wojciech Tatara
Tomasz Sierant dokładnie dokumentuje każde podtopienie jego domu po większych opadach deszczu i czeka, kiedy urzędnicy gminy i starostwa ustalą, na kim ciąży obowiązek wykopania 200 metrów rowu
Tomasz Sierant dokładnie dokumentuje każde podtopienie jego domu po większych opadach deszczu i czeka, kiedy urzędnicy gminy i starostwa ustalą, na kim ciąży obowiązek wykopania 200 metrów rowu Krystyna Baranowska
Tomasz Sierant wraz z rodziną do nowego domu w Harcie wprowadził się rok temu. Nie nacieszył się zbyt długo domową sielanką, bo w maju po opadach deszczu budynek został podtopiony. Wszystko przez naruszenie cieków wodnych w wyniku prac poscaleniowych, które w Harcie wykonywano na zlecenie Starostwa Powiatowego w Rzeszowie.

- Kiedy starałem się o pozwolenie i budowałem dom, wzdłuż mojej działki droga szła wąwozem. Było on naturalnym ciekiem wodnym i zbierał wodę z okolicznych pól. W wyniku prac poscaleniowych wąwóz został zasypany, a w jego miejsce powstała droga z utwardzoną nawierzchnią. Kłopot w tym, że wzdłuż niej nikt nie zrobił rowu. Przy pierwszych większych opadach woda wdarła się na moją działkę, zanieczyszczając studnie i podtapiając dom. Dodatkowo większość nowo położonej nawierzchni woda porwała i ściągnęła na niżej położoną drogę powiatową - opowiada mężczyzna.

Urzędnicza odyseja

Poszkodowany zwrócił się do gminy i starostwa z prośbą u naprawę zniszczonego cieku wodnego poprzez wykopanie rowu wzdłuż wyremontowanej drogi. Wtedy zaczęły się problemy.

- Zgodnie z przepisami prawa wodnego, jakich wykładnię otrzymałem od Podkarpackiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, okazało się, że właściciel gruntu nie może zmieniać kierunku przepływu wody ze szkodą dla gruntów sąsiednich. Prawo stanowi, że ma on obowiązek usunięcia przeszkód oraz zmian w odpływie wody. Droga jest gminna, więc rów powinna wykonać gmina - opowiada pan Tomasz.

Zwrócił się więc do gminy, lecz tam usłyszał, że pomocy nie otrzyma, ponieważ formalnym właścicielem oraz organem odpowiedzialnym za prace poscaleniowe jest nadal starostwo. Tam najpierw skierowano go do Zarządu Dróg Powiatowych w Rzeszowie, skąd jego sprawa wróciła do starostwa. To ostatecznie przesłało pismo, że droga jest własnością gminy.

Skarga do SKO

Pan Tomasz ponownie udał się do gminy, gdzie usłyszał, że dokumenty poscaleniowe nadal są w starostwie powiatowym, więc to ono powinno zadbać o wykopanie rowu.

Oburzony urzędniczą przepychanką złożył skargę na urzędników gminy Dynów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Rzeszowie.

- W głowie się nie mieści, że urzędnik w tak prostej sprawie jak przekopanie rowu w pasie drogowym nie jest w stanie pomóc petentowi. Cały czas jestem odsyłany pomiędzy urzędami. Może oficjalna skarga do samorządowego kolegium odwoławczego przyniesie jakiś efekt. Zbliża się pora deszczowa i przy większych opadach mój dom znowu będzie narażony na podtopienia -obawia się pan Tomasz.

Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24