Niesprawny biletomat w autobusie i mandat. Czy warto iść do sądu z przewoźnikiem? [WIDEO]

Mężczyzna nie mógł kupić biletu w autobusie z powodu awarii biletomatu. Pojazd ruszył, wsiedli kontrolerzy, nałożyli na pasażera karę 150 zł oraz zobowiązali go do zwrotu wartości biletu. Odwołanie nie przyniosło skutku, sprawa trafiła do sądu. Sąd Rejonowy dla Wrocławia Śródmieścia orzekł, że pasażer powinien zapłacić jedynie 3,40 zł za bilet, którego nie mógł kupić. Obciążenie karą 150 zł sąd uznał za niezasadne.

Podobna sytuacja miała miejsce w Krakowie. Pasażerka też nie mogła kupić biletu, bo biletomat w tramwaju nie działał. W tej sprawie sąd orzekł, że nie może ona odpowiadać za brak biletu, skoro wina za niesprawny biletomat leży po stronie przewoźnika.

Do częstych awarii biletomatów dochodzi w autobusach komunikacji miejskiej w Rzeszowie. Nie tak dawno pisaliśmy o sytuacji pani Moniki, która nie mogła kupić biletu w autobusie MPK, bo nie działał biletomat. Na kolejnym przystanku wsiedli kontrolerzy i nałożyli na nią 250 zł mandatu.

- Nie słuchali wyjaśnień. Powiedzieli, że mogę się odwołać. Zrobiłam to, jednak nic nie zyskałam, bo musiałam zapłacić 357 zł. Dałam spokój i zapłaciłam. Teraz żałuję, że nie poszłam do sądu, bo pewnie bym wygrała - mówi pani Monika.

Wybór drogi sądowej w takiej sytuacji sugeruje rzeszowski adwokat Krzysztof Pączek.

- Z chwilą wejścia do autobusu zawieram z przewoźnikiem umowę przewozu. Z umowy tej wynika, że mam obowiązek zakupić bilet. Jeżeli przewoźnik oferuję usługę zakupu biletu wewnątrz autobusu, to mam prawo sądzić, że będę miał możliwość kupna biletu w biletomacie. Jeżeli biletomat jest niesprawny, to nie mam możliwości wywiązania się z umowy z winy przewoźnika. Teoretycznie powinienem wysiąść na następnym przystanku, lecz nie daje to pewności, że uniknę odpowiedzialności, jeżeli na tym przystanku będą kontrolerzy. W takiej sytuacji nie powinienem płacić kary, gdyż to nie z mojej winy doszło do niewykonania umowy - mówi mecenas Krzysztof Pączek z Kancelarii Adwokackiej dr Izabela Pączek & Krzysztof Pączek.

- Spoglądając na to z innej strony, mogło dojść do sytuacji, w której - wchodząc do autobusu danej linii - zawarłem umowę na przejazd do konkretnego miejsca, a z winy przewoźnika, nie mogę tam dojechać na czas, gdyż musiałem wysiąść na najbliższym przystanku. W związku z tym umowa także w tym względzie nie jest wykonana z winy przewoźnika, a ja mógłbym narazić się na szkodę, w sytuacji, w której planowałem dojechać autobusem np. na państwowy płatny egzamin adwokacki, który odbywa się raz do roku. W tej sytuacji doznałbym poważnej szkody. W związku z tym, jeżeli przewoźnik decyduje się na sprzedaż biletów w autobusie, to jego obowiązkiem jest zapewnienie sprawnych urządzeń do sprzedaży - dodaje mecenas Pączek.

Zarząd Transportu Miejskiego potwierdza, że do awarii biletomatów dochodzi dosyć często.

- To są już dość wysłużone urządzenia i sygnały o ich awariach zdarzają się nawet kilkadziesiąt razy w miesiącu. Jeżeli biletomat jest zepsuty i na następnym przystanku wejdą kontrolerzy, w takich sytuacjach odstępujemy od nakładania kary. Natomiast należy pamiętać, że bilet można kupić w kasowniku oraz przez aplikacje w telefonach komórkowych. Tak więc, jeśli biletomat jest zepsuty, a są inne możliwości kupna biletu, jeśli pasażer jedzie kilka przystanków, ma odpowiednią ilość czasu, aby taki bilet kupić. Wtedy kontrolerzy wystawiają mandat - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prasowy ZTM Rzeszów.

Zapytaliśmy ZTM, czy nie jest możliwe wprowadzenie zarządzenia, zgodnie z którym autobusy z niesprawnym biletomatem nie wyjeżdżałyby na trasę.

- Gdyby wprowadzić takie zarządzenie, mogłoby dojść do dużych perturbacji w kursowaniu autobusów. Nie mamy przecież takiej ilości taboru. W tej chwili jest kilka możliwości kupienia biletów. Zepsuty biletomat nie jest więc jedyną możliwością zakupu - wyjaśnia Maciej Chłodnicki.