W okresie międzywojennym weterani powstania cieszyli się ogromnym szacunkiem, obowiązek oddawania im honorów mieli nawet oficerowie z najwyższymi stopniami. Wszyscy zweryfikowani powstańcy otrzymali, o ile nie mieli wcześniej wyższego, stopień podporucznika. Zaprojektowano dla nich specjalne mundury, w latach 30. XX wieku przysługiwała im emerytura w wysokości ok. 120 złotych (równowartość niższej pensji urzędniczej). Funkcjonowały domy kombatanckie.
W styczniu 1939 roku w ówczesnej Polsce - według obliczeń dziennikarzy tygodnika „Światowid” - żyło już tylko 36 weteranów powstania styczniowego. Dla porównania: u progu niepodległości, w 1918 roku, ich liczbę szacowano na ok. 4,5 tysiąca, w 1937 roku żyło ich jeszcze 73, rok później 53. Ostatnimi żyjącymi powstańcami styczniowymi byli Antoni Süss, pochodzący najprawdopodobniej z Janowa Lwowskiego, i Feliks Bartczuk z Podlasia. Zmarli oni odpowiednio w styczniu i marcu 1946 roku.
Powstańczy felczer
17 kwietnia 1939 roku w Zaklikowie zmarł Stanisław Domański. Pochodził ze wsi Piotrowszczyzna (obecnie Wola Trzydnicka) koło Kraśnika, gdzie przyszedł na świat 25 marca 1846 roku. Jego ojciec był zarządcą miejscowego folwarku, dziadek służył w armii napoleońskiej i uczestniczył w słynnej szarży pod Somosierrą. W momencie wybuchu powstania styczniowego Stanisław miał ukończony kurs młodszego felczera. Wstąpił do partii powstańczej (oddziału), tworzonej w lasach biłgorajskich. Tu służył jako medyk, mając do dyspozycji furgonik z opatrunkami. Na własną prośbę otrzymał broń.
Jego szlak bojowy jest przedstawiony w wydanej w 1938 roku publikacji „Za naszą wolność i waszą. W 75-lecie powstania styczniowego”. Czytamy tam m.in. (pisownia oryginalna): „Idąc do Parszywej Góry na pomoc walczącemu od trzech dni Waligórskiemu, złączyli się powstańcy z oddziałem Lelewela, a następnie Kruka. Po drodze zostali w Tyszowicach zaatakowani przez dragonów i kozaków, którzy zmusili ich do cofnięcia się. Domański zaopatrzył 20-tu rannych i widział 8-miu zabitych powstańców, tyle bowiem tylko partia poniosła strat. Następnego dnia 24 maja na tych samych pozycjach, zaczęła się znów zacięta walka, trwająca cały dzień, w nocy jednak wobec braku amunicji powstańcy rozpoczęli odwrót ku granicy galicyjskiej. Oddziałowi złożonemu z około 400 powstańców, udało się przemknąć do lasu Ordynackiego nad Sanem, gdzie broń zakopali i wrócili tymczasowo do domu, zobowiązawszy się stawić na pierwszy rozkaz. Domański, który w międzyczasie pielęgnował rannych w bitwie pod Kruświną, otrzymał wezwanie do Fajsłąwic w powiecie krasnystawskim. Tam to zostały rozbite 4 partie powstańców, 300 ciężko rannych, drugie tyle zabitych, około 400 wziętych do niewoli. Przez trzy doby pracowali lekarze i felczerzy przy opatrunkach. Domański założył szpital dla 25 rannych, w gorzelni majątku Gardzienice. Tę samą służbę dla powstańców pełnił jeszcze po bitwie pod Suchą i pod Rudnikiem, kryjąc się przed niewolą rosyjską”.
W okresie międzywojennym Stanisław Ludomir Konstanty Domański mieszkał w Zaklikowie. Miejscowość ta do 1975 roku należała do województwa lubelskiego, później tarnobrzeskiego, zaś od 1999 roku – do podkarpackiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku, weteran został awansowany do stopnia podporucznika. W 1930 roku został odznaczony Krzyżem Niepodległości z Mieczami, zaś w 1938 - Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarł w wieku 93 lat.
W oddziale generała Jeziorańskiego
29 czerwca 1939 roku w Przemyślu w wieku 90 lat zmarł Karol Gawalewicz. Urodził się 18 lutego 1849 roku w Leżajsku. W młodości pracował w zakładzie krawieckim w Rozwadowie (dziś dzielnica Stalowej Woli). Na wieść o wybuchu powstania zebrał trzydziestu ochotników, z którymi przekroczył granicę galicyjsko-rosyjską i dotarł do obozu pułkownika, a później generała Antoniego Jeziorańskiego. Pod jego dowództwem walczył pod Kobylanką – w jednej z największych powstańczych bitew, gdzie między 1 a 6 maja 1863 roku około 800 powstańców stawiało czoła carskim wojskom liczącym w szczytowym momencie około 2 tysięcy żołnierzy.
Dziennik „Polska Zbrojna”, informując w 1939 roku o śmierci Karola Gawalewicza, tak pisał o jego losach powstańczych: „Po kilku tygodniach nastała bitwa, w której powstańcy zajmowali pozycje w lesie na górze. Naokoło ciągnęły się bagna. Kawaleria rosyjska kilkakrotnie atakowała, a nawet przedostawała się do oddziałów powstańczych i w tym czasie
Gawalewicz otrzymał z ręki kozaka cięcie szablą w policzek oraz ranę lancą w udo. Rana goiła się bardzo długo. W międzyczasie powstanie zakończyło się”.
Za udział w powstaniu Karol Gawalewicz - już w wolnej Polsce - otrzymał Krzyż Niepodległości z Mieczami, Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Śląski Krzyż Waleczności i Zasługi.
W ostatnich trzech latach życia był obłożnie chory, a mimo to, jak donosiła ówczesna prasa, „ze wzruszeniem wspominał przebyte w powstaniu chwile, opowiadając o nich żywo, odtwarzając niejako obraz walk i porywu. Mimo swego sędziwego wieku, posiadał doskonałą pamięć i humor, który nie opuszczał go nigdy”.
Tygodnik „Światowid” podawał w styczniu 1938 roku, że weteran mieszkał w Przemyślu przy ulicy Rogozińskiego 30. Jego uroczysty pogrzeb, z licznym udziałem mieszkańców i lokalnych organizacji, odbył się 1 lipca 1939 roku. Gawalewicz spoczął na cmentarzu głównym w Przemyślu.
Pod dowództwem „Ćwieka”
Ostatnim mieszkańcem dzisiejszego Podkarpacia biorącym udział w powstaniu styczniowym, który dożył 1939 roku, był najprawdopodobniej Józef Baranowski, urodzony w rodzinie stolarskiej w 1842 roku w Kuzynie Małej koło Ulanowa w powiecie niżańskim. Przed powstaniem był czeladnikiem stolarskim. Gdy w zaborze rosyjskim rozpoczęły się walki, zaciągnął się do „partii” (oddziału) Kajetana Karola Cieszkowskiego „Ćwieka”.
Cieszkowski tworzył swój oddział wraz z żoną Emilią w maju i czerwcu 1863 roku na terenie ówczesnej guberni lubelskiej. Stosunkowo dobrze uzbrojona i wyposażona jednostka liczyła początkowo około 250 ludzi, powszechnie nazywanych „Ćwiekami” (od pseudonimu swojego dowódcy). Józef Baranowski, przydzielony do oddziału kawalerii, pierwszą potyczkę z Rosjanami stoczył pod Iłżą. Później powstańcy przeszli do guberni radomskiej, staczając m.in. walną bitwę pod Kowalą-Stępociną (21 sierpnia 1863). Liczące około 1000 ludzi polskie zgrupowanie odparło skutecznie atak Rosjan, którzy po wycofaniu się powstańców dokonali pacyfikacji wsi.
Oddział skierował się następnie w lasy janowskie. 2 września 1863 roku starł się z Rosjanami pod Biłgorajem, zaś następnego dnia, po połączeniu z operującymi w pobliżu siłami Marcina Borelowskiego „Lelewela”, powstańcy w bitwie pod Panasówką przedarli się przez trzy, czterokrotnie liczniejsze oddziały rosyjskie. Ostatecznie ludzie „Ćwieka” pod naciskiem wroga przeszli granicę galicyjską i otoczeni przez Austriaków złożyli broń.
Dalsze losy Baranowskiego są słabo znane. Zapewne, jak wielu powstańców, był represjonowany przez władze austriackie. Ostatecznie osiadł w Jarosławiu, gdzie według „Światowida” mieszkał przy ulicy Klasztornej 74. W 1923 roku został awansowany do stopnia podporucznika. Ze skąpych informacji wynika, że zmarł prawdopodobnie już w czasie okupacji niemieckiej, późną jesienią 1939 roku, w wieku 97 lat. Dotychczas nie udało się niestety odnaleźć jego grobu, trwają poszukiwania.
Weteran z Niemirowa
Z powstańców mieszkających w bezpośrednim sąsiedztwie obecnego Podkarpacia należy wymienić jeszcze Antoniego Dobrowolskiego, w okresie międzywojennym żyjącego w Niemirowie Zdroju. Ta miejscowość, historycznie związana z ziemią bełską, leży dzisiaj na Ukrainie, tuż przy polskiej granicy, ledwie 20 kilometrów od Lubaczowa.
W tekście zamieszczonym w 2016 roku w wydawanym w języku polskim we Lwowie „Kurierze Galicyjskim” znajdujemy informację, że Dobrowolski urodził się w Niemirowie 7 czerwca 1842 roku w rodzinie chłopsko-mieszczańskiej. Jego rodzicami byli Walenty i Maria z Komusińskich.
Weteran powstania styczniowego w okresie międzywojennym aktywnie uczestniczył w uroczystościach związanych z upamiętnieniem zrywu z 1863 roku. Według „Kuriera”, zmarł wczesną jesienią 1942 roku. Zgodnie z jego ostatnią wolą, pochowano go w pobliżu poświęconego powstańcom Krzyża Bohaterów na niemirowskim cmentarzu.
Podawana przez gazetę data śmierci nieco różni się jednak od relacji członka rodziny powstańca. W 2013 roku na portalu wpolityce.pl ukazało się międzywojenne zdjęcie Antoniego Baranowskiego przesłane do redakcji przez jego praprawnuka Wojciecha Podlaskiego, z którego relacji wynika, że „przeżył on 103 lata i zmarł podczas okupacji niemieckiej”. Wojska hitlerowskie opuściły Niemirów latem 1944 roku. Mamy więc rozbieżność dwóch lat w datowaniu śmierci podporucznika Baranowskiego, co nie zmienia faktu, że był on ostatnim żyjącym powstańcem na tym terenie i jednym z kilku ostatnich w ogóle.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Znamy prawdę o stanie zdrowia Santor. Piosenkarka pokazała się publicznie po operacji
- Ludzie zachwycają się bratową teścia Kondrata. Piszą jej, że ma niezwykłą urodę
- Niewielu wie, że jest wnukiem Wodeckiego. Leo Stubbs już raz próbował sił w rozrywce
- Lodzia z "Rancza" bardzo się zmieniła. Na nowych zdjęciach trudno ją rozpoznać