MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pan jest dla niej za stary

PIOTR WRÓBEL
Obóz konny. 8-letnia dziewczynka do koleżanki: - Wiesz co! Ty wyglądasz, jakby cię znaleźli na śmietniku. Szokujące. Z kolei 9-letni Adaś też szokuje, ale z innego powodu. Nawet klepisko przed domkiem kempingowym wyciera szmatą z kurzu. Zaraz przyjdzie wychowawca i będzie sprawdzał, a Adaś za "czystość" chce dostać szóstkę.

Krasnobród koło Zamościa. Uczestnicy obozu (od 8 do 18 lat) podzieleni na trzy grupy. Każda ma swojego wychowawcę.
- Dzieci i młodzież czują, że do szkoły i rodziców daleko, dlatego tutaj ujawniają cechy charakteru, które skrywają przed rodzicami i nauczycielami, a nad którymi my teraz musimy zapanować - mówi Piotr, zwany tutaj "Wodzem". Piotr jest programistą, czyli człowiekiem odpowiedzialnym za planowanie i organizowanie zajęć dla uczestników obozu. Rzeczywiście. Co człowiek (i ten 8-letni, i 18-letni) to charakter.

Mam nadzieję, że nic nie ma mi pani do zarzucenia

Jerzy Cypryś, dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie:

- U dzieci i młodzieży bardzo łatwo jest odczytać atmosferę i realia otoczenia, w których wzrastali. Tak się składa, że szkoła, na którą przez niektóre domy rodzinne jest spychane wychowywanie, ma ograniczone możliwości oddziaływania w porównaniu ze środowiskiem rodzinnym. Jeżeli dziecku już od najmłodszych lat pozwala się w domu ignorować zasady, nie liczyć się z drugim człowiekiem, używać wulgaryzmów albo uczestniczyć z zachowaniach brutalnych, taka osoba w środowisku szkolnym i później w życiu dorosłym będzie zachowywać się podobnie.

Wysiadają z autokaru, wyjmują bagaże. Rozglądają się. Dokoła las, obok zalew, rowery wodne, kajaki. W pobliżu góra z punktem widokowym. Czysto, cicho, przyjemnie. Adaś, chłopiec - na oko druga, trzecia klasa podstawówki - rozgląda się i mówi sam do siebie: - Ale świat jest piękny!
Chcę mu pomóc przy bagażu, ale on protestuje: - Muszę uczyć się samodzielności - mówi.
Do domku kempingowego bagaż zanosi sam. Ten chłopiec do końca turnusu taki był. Wszystko go interesowało, wszystkiego musiał spróbować. Jazda konna, kąpiele, wspinaczka po linie, znaleziona muszelka, sum złowiony przez miejscowego wędkarza.
Marta Wyspiańska, od lat nauczycielka, na obozie wychowawczyni najmłodszej grupy: - Pod koniec turnusu Adaś przyszedł do mnie i powiedział: "Mam nadzieję, że nie ma mi nic pani do zarzucenia i że rodzice będą ze mnie dumni". Przytuliłam go i powiedziałam, że jest wspaniałym i odpowiedzialnym... mężczyzną. Widać było, że bardzo to przeżył i był z siebie dumny.

Przecież ja go, k..., mogę po ziemi ciągnąć

Obrazek drugi. Z autokaru wysiada 9-letnia Kinga. Niesie bagaż. Nagle rzuca go na ziemię.
- Przecież ja go, k..., mogę sobie po ziemi ciągnąć - mówi do siebie.
I ciągnie.
Mimo wieku, Kinga sprawia wrażenie dziewczynki pewnej siebie, która w każdej sytuacji sobie poradzi. Ona nie potrzebuje zachęty, pochwał. I tak później było. Ze starszymi chłopcami grała w siatkówkę, wieczorem nie chciała iść spać. Gdy pewnego dnia odebrała telefon od mamy, chwilę ją wysłuchała, ale tylko chwilę. - Mama, ty tyle nie gadaj, tylko załatw z tymi facetami, żebym została na drugi turnus.
Kilka dni później przyszła do mnie i powiedziała, że w "Idolu" to pewnie wygra ta mała blondynka. I że ta mała blondynka będzie sławna i bogata.
- No to może ja z tą blondynką powinienem się ożenić, skoro będzie sławna i bogata? - pytam ją, ale chwilę później czuję się nieswojo. No bo czy wolno pytać dziecko o to, co ważniejsze: miłość, czy sława i bogactwo?
- Przepraszam, za trudne pytania ci zadaję - mówię do niej. A 9-letnia Kinga na to:- Phi! Nie dla mnie. Pan się z nią nie ożeni, bo pan jest dla niej za stary!
Mija kolejny dzień. Uczestnicy są zmęczeni. Po kajakach, koniach i wycieczce do muzeum OO. Bernardynów w Krasnobrodzie, w którym zobaczyli m.in. wypchanego krogulca, dzika, nietoperza, suma. A obok, w ogródku, żywe pawie i wszelkiego gatunku gołębie. Marta, wychowawczyni, podchodzi do łóżek i śpiewa kołysanki. Bo tak naprawdę, bez względu na to, jaki charakter ma 8-9-latek, wieczorem każdy z nich potrzebuje trochę ciepła.

Ja już swoją połowę schodów pozmywałem

Jerzy Liberkowski, szef Rzeszowskiej Akademii Przygody:

- Na obozy i kolonie przyjeżdżają dzieci i młodzież o różnych charakterach. To oczywiste i zrozumiałe. Dlatego tak dobieramy wychowawców, aby szybko rozpoznali, z jakimi dziećmi (młodzieżą) mają do czynienia i w jaki sposób zorganizować im wolny czas. Skoro najmłodsi chcą uczyć się pływać, idą uczyć się pływać pod okiem ratownika. Jeśli lubią jazdę konną, idą do stadniny. Nie znaczy to jednak, że uczestnicy obozu robią, co chcą. Miałem przypadki, że młodzież skarżyła się rodzicom na wszystko: domki kempingowe, jedzenie, itd. Później okazało się, że te ich żale wynikały stąd, że wychowawcy nie pozwalali im wychodzić w nocy na dyskotekę. Wiem, że to wakacje, ale na coś takie pozwolić nie wolno.

Najwcześniej wstaje chłopiec, którego okrzyknięto "Strusiem Pędziwiatrem". Wszędzie go pełno, wszystko zauważa. Na stoliku wszystko dokładnie układa, pościel zawsze w kostkę. Jeśli ktoś mu się nie spodoba, od razu to skomentuje. Do wychowawczyni: - Proszę pani, już wszyscy wstali, tylko jedna osoba nie. Wie pani, która. Ta co zwykle. Albo: - Ja już swoją połowę schodów pozmywałem, a tamci znowu nie. Proszę im zwrócić uwagę.
Struś Pędziwiatr to zaskakująca osobowość. Bardzo zdyscyplinowany, ale gdy się zdenerwuje, potrafi grozić: - Bo ci przywalę w gębę - straszy kolegę.
Marta, wychowawczyni: - Pewna dziewczynka ucieszyła się, gdy ktoś nadepnął na konika polnego. "Dobij go!" - krzyczała. Zapytałam, dlaczego chce śmierci tego zwierzątka. Odpowiedziała, że nie lubi koników polnych. Zapytałam wówczas, jak w takim razie traktuje koleżanki, których nie lubi. Zaczęła się zastanawiać. Długo musiałam jej tłumaczyć, że nie wolno niszczyć tego, czego się nie lubi. Mam nadzieję, że coś z tego tłumaczenia zostało.

Mój stary to równy gość

Młodzież obozowa nie myśli o konikach polnych. To wiek, kiedy myśli się o chłopaku-dziewczynie.
- Dlatego naszym zadaniem jest, aby tej młodzieży zapewnić jak najwięcej atrakcji: wspinaczkę, zjedżdżanie na linie, nocne eskapady - mówi jeden z wychowawców.
Przed domkniem kempingowym siedzi młodzież. Rozmawiają. Od czasu do czasu padnie słowo "powszechnie uznawane za wulgarne". Ale wystarczy się do nich dosiąść, aby się przekonać, że to taka "moda". Bo to, co mówią - krzepi.
- Mój stary to równy gość - mówi 18-latek. - Moja mama też, ale ona bardziej się o mnie boi, dlatego jest bardziej wymagająca i opiekuńcza.
Inny chłopiec, w tym samym wieku: - To dobrze, że o ciebie dba.
- No pewnie, że dobrze. A czy ja mówię, że nie?

P.S. Imiona dzieci zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24