Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pielgrzymuje przez Europę, w Rzeszowie odnalazł rodzinę

Małgorzata Froń
Olivier Pieczonka przez jedenaście miesięcy przeszedł ponad 12 tysięcy kilometrów.
Olivier Pieczonka przez jedenaście miesięcy przeszedł ponad 12 tysięcy kilometrów. Fot. Krzysztof Kapica
Olivier Pieczonka przez jedenaście miesięcy przeszedł ponad 12 tysięcy kilometrów. Dotarł do Rzeszowa, tu odnalazł rodzinę, z którą stracił kontakt wiele lat temu. Mówi, że idzie z pobudek religijnych, że jest pielgrzymem.

Olivier Pieczonka ma 41 lat. Od 11 lipca zeszłego roku idzie pieszo przez Europę. Doszedł do Polski, do Rzeszowa. Pamięta, że mieszkała tu jego babcia. Udało się ją odnaleźć, a także resztę rodziny: ciocie, kuzynki, wujka.

To rzeczywiście mój kuzyn

- Koleżanka mi powiedziała, że w Internecie, na stronie Gazety Wyborczej, jest informacja o Olivierze Pieczonce, który przemierza Europę pieszo, idzie do Polski, bo w Rzeszowie miał kiedyś rodzinę - wspomina Marta, kuzynka Oliviera - Skojarzyła nazwisko i okazało się, że to rzeczywiście mój kuzyn. Jego mama i moja mama to siostry.

Marta wspomina, jak Olivier spotkał się z babcią, która mimo zaawansowanego wieku, ma dziś 89 lat, utrudnionego kontaktu słownego, natychmiast go poznała i choć ma problemy z mówieniem po polsku, to od razu zaczęła z nim rozmawiać po francusku.

- Całe życie mówiła o nim i jego rodzeństwie, mieszkała we Francji, jakiś czas miała z nimi kontakt, ale musiała wrócić do Polski na pogrzeb swojej mamy i potem już nie udało się jej wyjechać - tłumaczy Marta. - Kontakt się urwał. Ale zawsze powtarzała, że nie umrze dopóki nie zobaczy wnuków. Kilka lat temu była u nas siostra Oliviera, ale potem kontakt też się urwał. Teraz dzięki Olivierowi, który utrzymuje kontakty z rodzeństwem znowu mamy szansę, żeby się spotkać.

Olivier bardzo przeżył spotkanie i rozmowę z babcią.

- Powiedziała mi, że mnie kocha, rozmawialiśmy tak długo, jak to było możliwe, bo babcia jest poważnie chora - mężczyzna nie kryje wzruszenia. - Cieszę się, że poznałem też siostrę mamy, ciocia bardzo mi mamę przypomina.

Olivier zamyśla się, widać, że próbuje sobie to wszystko, co przeżył i przeżywa, jakoś poukładać, zrozumieć.

Urodził się we Francji

Olivier urodził się w 1969 roku we Francji, w Aibes, niedaleko belgijskiej granicy. Rodzice byli Polakami. Ma brata i siostrę. Pamięta, że był w Polsce jako dwuletnie dziecko.

- Babcia mnie zabrała do Rzeszowa, byłem u niej chyba z miesiąc, ale nie pamiętam, gdzie mieszkała - tłumaczy Olivier. - Potem byłem jak miałem cztery lata. Wszystko zapomniałem, nie mówię po polsku, choć kiedyś mówiłem, ale wychowywałem się we francuskiej rodzinie, więc ten język znam.

Jego mama zmarła, gdy miał 6 lat. Babcia próbowała ściągnąć Oliviera i jego rodzeństwo do Polski, ale w tamtych czasach okazało się to niemożliwe.

Olivier nie chce mówić o dzieciństwie i wczesnej młodości. Mówi, że już jako dorosły człowiek wstąpił do wojska. Potem przeszedł ciężką chorobę, otarł się o śmierć. Ale w końcu pokonał chorobę. Wyjechał do Gwadelupy, gdzie trenował sztuki walki. Znalazł pracę w dyskotece, ale szybko okazało się, że to nie jest miejsce dla niego, że króluje tam przemoc, narkotyki, alkohol. Wyjechał do Brazylii, przez pól roku mieszkał w puszczy amazońskiej.

- Miałem czas na rozmyślanie, na filozofię i wyciszenie. - mówi Olivier.

Pielgrzymka przez Europę

Któregoś dnia miał proroczy sen. Nie chce zdradzać szczegółów. Mówi tylko, że ten sen zmienił jego życie, jego relacje z ludźmi. Następstwem snu, była decyzja, żeby pielgrzymować po Europie, odwiedzać miejsca ważne dla pielgrzymów.

- Zacząłem swoją pielgrzymkę 11 lipca 2009 roku, przeszedłem już ponad 12 tysięcy kilometrów, a cała trasa, którą mam zamiar pokonać to około 30 tysięcy kilometrów - ocenia Olivier. - Dziennie robię od 20 do 50 kilometrów. Sam jestem sobie sterem, żeglarzem i okrętem Idę pieszo, bo tego wymaga pielgrzymowanie, ale zdarzyło mi się, że musiałem zatrzymać stopa, bo policja zakazała mi poruszania się pieszo po autostradzie. To było na Słowacji.

Nocuje w kościołach, w klasztorach, u poznanych na trasie ludzi, czasami na ulicy.

- Ludzie różnie na mnie reagują - twierdzi Olivier. - Przeważnie pozytywnie, ale miałem też taki przypadek, że w Bułgarii ktoś mnie spytał, czy jestem ortodyksyjnym katolikiem, powiedziałem, że to jest głupie pytanie i ten ktoś nie był zadowolony.

Teraz polecę do Santiago

Jeśli ktoś chciałby pomóc Olivierowi w Jego podróży proszony jest o kontakt pod nr tel. 696118186. To numer do jego kuzynki Katarzyny. Olivier potrzebuje rzeczy typu: iPhon, abonament na telefon z Internetem, aby mógł swobodnie kontaktować się z rodziną, przyjaciółmi i regularnie zamieszczać zdjęcia z podróży w Internecie, specjalne buty, śpiwór plecak itp.

Teraz Olivier jest w Rzeszowie, zatrzymał się u rodziny. Plany na najbliższą przyszłość ma sprecyzowane.

- Muszę polecieć do Santiago, bo tam będą się odbywać ważne uroczystości z udziałem pielgrzymów z całego świata, a ja jestem pielgrzymem, idę z powodów religijnych - wyjaśnia. - Będzie na tych uroczystościach papież Benedykt XVI. Santiago, Roma i Jeruzalem to trzy najważniejsze miejsca dla pielgrzymów.

Olivier mówi, że po uroczystościach w Santiago wróci na trasę swojej wędrówki. - Muszę przejść przez Hiszpanie, Maltę, Cypr, potem z powrotem do Europy Środkowej, następnie Litwa, Łotwa, Skandynawia, Holandia, Belgia. Do Francji wrócę w lecie przyszłego roku.

Dostał propozycję napisania książki o swoim pielgrzymowaniu. Tym się planuje zająć po powrocie do Francji.

Chce odwiedzić Częstochowę

Od kilku dni Olivier jest w Rzeszowie, ale chciałby odwiedzić kilka polskich miast. Jednym z nich jest Częstochowa.

- Olivier, jak sam mówi, jest pielgrzymem, dlatego chce koniecznie odwiedzić miejsce, do którego pielgrzymują ludzie z całego świata - komentuje Marta, kuzynka Oliviera. - Będziemy się starali pomóc mu w tym. Najważniejsze, że się odnaleźliśmy, że nasza wspólna babcia jest szczęśliwa, bo doczekała spotkania z nim. To jest niespokojny duch, długo na jednym miejscu nie usiedzi, ale teraz będziemy już w kontakcie.

Olivier sam wie, że na miejscu nie usiedzi, musi iść dalej. Jest w nim coś takiego, co każe mu iść. Może to ten sen sprzed lat? Może niespokojna natura po polskich przodkach? I co będzie, jak obejdzie Europę?

- Jeżeli ktoś sfinansuje mi noclegi i inne niezbędne rzeczy, potrzebne w podróży - w ramach sportu - pójdę dookoła świata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24