Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Piotr Duda: umowy śmieciowe to praca na czarno!

Małgorzata Motor
Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność”, we wtorek spotkał się z działaczami "S” w WSK PZL-Rzeszów, a w siedzibie rzeszowskiej "S" z członkami Zarządu Regionu oraz przewodniczącymi organizacji zakładowych "S”. Później wyjechał do Mielca, gdzie rozmawiał z mieszkańcami i członkami mieleckiej "S".
Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność”, we wtorek spotkał się z działaczami "S” w WSK PZL-Rzeszów, a w siedzibie rzeszowskiej "S" z członkami Zarządu Regionu oraz przewodniczącymi organizacji zakładowych "S”. Później wyjechał do Mielca, gdzie rozmawiał z mieszkańcami i członkami mieleckiej "S". Krzysztof Łokaj
Ja nie myślę, kto będzie po Tusku, ja wiem, że gorzej być już nie może - mówi Nowinom Piotr Duda, przewodniczący NSZZ "Solidarność".

- Jednym z postulatów "Solidarności" jest ograniczenie umów śmieciowych. Jak to zrobić?

- Chociażby poprzez oskładkowanie umów zlecenia i o dzieło, które wykraczają ponad normę faktycznych umów cywilnoprawnych. Warto podkreślić, że my nie mówimy o tym, że tych umów w ogóle ma nie być. One powinny być. Zostały one w obszarze polskiego prawa przecież po coś wprowadzone. Są ludzie, którzy robią zlecenie, dokonują dzieła. No ale nie może być tak, że pracownicy wykonują dzieło przez kolejne dziesięć lat, a faktycznie ta praca ma znamiona pracy, która powinna być wykonywana na umowę o pracę. Zdarza się też, że dwóch pracowników wykonuje tę samą pracę, tylko jeden z nich wykonuje ją na umowę o dzieło, a drugi na umowę o pracę.

- Oskładkowanie rozwiąże ten problem?

- Na pewno mniejsza będzie skala zawieranych umów o dzieło, jeżeli pracodawcy będą wiedzieli, że i przy takiej umowie trzeba odprowadzić składkę emerytalno-rentową. Po prostu pracodawcy już mniej będzie się kalkulowało narażać siebie na karę z inspekcji pracy. No i może wtedy będzie zatrudniał pracowników na umowę o pracę. Taki jest przynajmniej nasz kierunek.

- To zupełnie inne podejście do umów śmieciowych niż ma Ruch Palikota.

- Tak, bo my nie mówimy, jak pan Palikot, że trzeba zlikwidować umowy zlecenia i o dzieło. Jest to nawet niemożliwe, bo na przykład prace sezonowe wymagają właśnie takich umów. Pracodawcy tłumaczą się, że umowy śmieciowe są dobre do tego, żeby sprawdzić pracownika. Ale można przecież sprawdzić pracownika poprzez umowę na czas określony.

- Ale czy ograniczenie tych umów nie przełoży się na wzrost bezrobocia? Młodzi ludzie, bo ich ten problem najbardziej dotyka, twierdzą, że lepsza taka praca niż żadna.

- Ale nikt jeszcze nie udowodnił, że elastyczne formy zatrudnienia wpływają pozytywnie na rozwój miejsc pracy. Zresztą ja nie nazywam umów śmieciowych miejscami pracy. Dla mnie jest to zalegalizowana praca na czarno - to po pierwsze. A po drugie, po co w ogóle podpisywać takie umowy? Niech takiego młodego pracownika pracodawca zatrudnia na czarno. Bo po co ma płacić haracz w postaci podatku dochodowego? Niech się tym podzielą - pracownik dostanie dziesięć procent więcej, a pracodawca zostawi sobie dziewięć procent.

- Elastyczne formy zatrudnienia stosowane są też w innych krajach...

- W Hiszpanii jest najwięcej elastycznych form zatrudnienia w Europie. No i bezrobocie wynosi tam 30 procent, a wśród młodych prawie 45 procent! Czyli to się w ogóle nie przekłada na spadek bezrobocia. A wracając do polskiego rynku pracy, no pewnie, że pracodawcy chcą mówić, że lepiej mieć taką pracę niż w ogóle. Tylko w Unii Europejskiej obowiązują pewne standardy. Teraz premier mówi, że idzie naprzeciw młodym kobietom, wydłużając urlop macierzyński do dwunastu miesięcy. A ja się pytam, czy to też dotyczy młodych kobiet, które pracują na śmieciówkach? No nie, bo skorzysta z tego kobieta, która ma umowę o pracę. Kobieta, która ma umowę o dzieło, przechodząc na macierzyński, automatycznie traci pracę.

- Problemów ludzi zatrudnionych na umowach śmieciowych jest więcej.

- Oczywiście, bo na przykład młode małżeństwo, które pracuje na śmieciówkach, nie dostanie preferencyjnego kredytu na mieszkanie. Pracownik potrzebuje przecież mieć urlop płatny, zwolnienie lekarskie, świadczenie socjalne. Niestety w Polsce część przedsiębiorców dąży do tego, żeby nie brać żadnej odpowiedzialności za pracownika. Preferują więc samozatrudnienie, bo wtedy wszystko sprowadza się tylko do wystawiania faktur. Pracodawca oczywiście zapłaci, jak będzie praca. A człowiek zostaje sam z problemem znalezienia pieniędzy na ZUS, podatek. To nie jest kierunek, w którym powinniśmy iść.

- Innym ważnym waszym postulatem jest podniesienie minimalnej płacy. W tej chwili wynosi 1600 zł brutto. Ile powinna wynosić?

- Jako związek zawodowy "Solidarność" przygotowaliśmy projekt, w którym mowa jest o tym, aby płaca minimalna była uzależniona od wzrostu gospodarczego. Liberałowie chcą zdyskredytować nasz projekt, mówiąc, że jest to rozdawnictwo i socjalizm. A to nieprawda. PKB wypracowują nie tylko przedsiębiorcy. Wypracowują go wspólnie z pracownikami. Jeżeli jest wyższe PKB, to trzeba tym wzrostem się po prostu podzielić.

- W całym ubiegłym roku do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Rzeszowie wpłynęło zaledwie 2 procent skarg, które pochodziły od organizacji związkowych. Dlaczego tak niewiele?

- Trudno mi powiedzieć. Skargi mogą składać pracownicy indywidualnie. Poza tym działacze związkowi rozwiązują problemy na poziomie zakładu pracy. Zanim sięgamy po PIP, to w pierwszej kolejności zakładowy związek rozwiązuje problem sam. Jeżeli nie może, dzwoni do regionu i rozwiązujemy problem na poziomie związku. My nie rozdajemy składek na czekolady, na kwiaty na 8 marca. Tylko te pieniądze przeznaczamy na oręż prawniczy. Poza tym inspekcja pracy ma wystarczająco dużo spraw i problemów w tych zakładach pracy, gdzie nie ma związków zawodowych. I tam musi przerzucić wszystkie siły, kontrolować pracodawców, karać ich za nieprzestrzeganie warunków pracy czy płacy.

- Związkowcy podkreślają, że rząd Tuska jest najgorszym rządem. Dążycie do jego obalenia?

- Nie tylko związkowcy tak twierdzą. Takie opinie płyną też z ust polityków. Związkowiec to przede wszystkim pracownik, który w pewnym momencie doszedł do wniosku, że jedyną możliwą formą walki z pracodawcą w zakładzie pracy jest założenie związku zawodowego, bo w pojedynkę nie daje rady. Dzisiaj pracownicy - związkowcy w zakładach pracy widzą, że ten rząd nie chce rozmawiać o sprawach pracowniczych, a wręcz odwrotnie, przygotowuje kolejne projekty ustaw antypracowniczych. Dochodzą więc do wniosku, że jeżeli nie ma po drugiej stronie partnera do rozmów, to trzeba go sobie zmienić. Nie ma innego wyjścia. Ja nie myślę, kto będzie po Tusku, ja wiem, że gorzej być już nie może.

- Co więc zamierzacie?

- Niezależnie od tego, czy pan premier odpowie na nasze postulaty czy nie, rozpoczniemy procedurę referendum na temat tego, czy organizować strajk generalny, jedną demonstrację, czy kilka. Wymóg jest taki, że decyzja o strajku generalnym może zapaść tylko po referendum w zakładach pracy. My chcemy w tych sprawach radzić się pracowników, bo w odróżnieniu od pana premiera, nie mamy patentu na mądrość. Pan premier na przykład wie, co jest dla nas najlepsze i nie pyta się nas w ważnych sprawach. Czy chcemy pracować do 65. czy do 67. roku życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24