Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po ojcu pozostała nam grudka ziemi

Cezary Kassak
Maria Grabowiecka pokazuje ostatnie wspólne zdjęcie rodzinne zrobione w sierpniu 1939 r. Jest na nim Piwnica z żoną i córkami: Marią (po lewej) i Aleksandrą.
Maria Grabowiecka pokazuje ostatnie wspólne zdjęcie rodzinne zrobione w sierpniu 1939 r. Jest na nim Piwnica z żoną i córkami: Marią (po lewej) i Aleksandrą. Fot. Krzysztof Łokaj
Kiedy w 1939 r. jego kompania zmierzała w stronę Lwowa, rodzina prosiła go: zostań z nami w Rzeszowie. Ale dla Władysława Piwnicy najważniejszy był oficerski honor i solidarność z żołnierzami.

W 1940 roku podzielił los tysięcy Polaków zabitych w Katyniu.

- Gdy tato wyruszał na front, miałam trzy lata - opowiada Maria Grabowiecka, córka Władysława Piwnicy. - W mojej pamięci nie zachowało się żadne wspomnienie ojca żyjącego. Z rodzinnych relacji wiem, że byłam jego ukochanym "aniołkiem". Nieco lepiej zapamiętała ojca moja siostra Aleksandra.

"Tatę ostatni raz widziałyśmy w połowie sierpnia 1939 roku - wspomina w książce >>Pisane miłością. Losy wdów katyńskich<< druga córka Piwnicy, Aleksandra Zeman. - "Choć miałam wtedy zaledwie siedem lat, pamiętam, jak radosny był czas, który Ojciec nam poświęcał. Pamiętam też jednak wyłapywane w oczach Matki smutne spojrzenia i chwile zadumy. Mówiło się już wtedy o wojnie".

Rodowity rzeszowianin

Urodził się 3 listopada 1894 roku w Rzeszowie. O takich, jak on, w mieście nad Wisłokiem mawia się "pniok". Uczył się w seminarium nauczycielskim, ale ostatecznie wybrał wojsko.

- Służył w 17. Pułku Piechoty Ziemi Rzeszowskiej - opowiada Janusz Kujawa, historyk, redaktor naczelny kwartalnika "Ślad". - Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej. Ukończył warszawską Szkołę Podchorążych Piechoty i kurs oficerski w Dęblinie. W 1923 r. mianowano go kapitanem.

W roku 1927 Piwnica przeszedł w stan spoczynku. Umierającemu ojcu obiecał, że będzie pomagał matce opiekować się rodzeństwem. W 1931 roku wziął ślub z Jadwigą Kocuj.

Pod koniec lat 30. z żoną i córkami przeniósł się do Tarnowa. Objął dowództwo kompanii w 9. batalionie Junackich Hufców Pracy. W kwietniu 1939 r. jego kompanię przerzucono do Kochłowic na Śląsku.

- Budowano tam pas umocnień, nazywany polską Linią Maginota - wyjaśnia Kujawa. - Tuż przed wybuchem wojny Piwnica powrócił do Tarnowa, gdzie tworzono Ośrodek Zapasowy 6. Dywizji Piechoty.

Nie zostawię swoich żołnierzy

Rośnie dąb Piwnicy

13 maja przy Gimnazjum nr 8 w Rzeszowie odbyła się uroczystość poświęcenia dębu upamiętniającego postać Władysława Piwnicy. Organizatorami były Regionalne Stowarzyszenie Pamięci Historycznej "Ślad" i dyrekcja szkoły. Uroczystość zorganizowano w ramach ogólnopolskiej akcji "Katyń… ocalić od zapomnienia", zainicjowanej przez stowarzyszenie "Parafiada". Do 2010 r. w całym kraju ma być zasadzonych ponad 21 tysięcy drzew - tyle, ilu Polaków zginęło w Katyniu. Każdy dąb to jedno nazwisko z listy katyńskiej. W ubiegłym miesiącu 21 drzew posadzono na cmentarzu w Sanoku. Do akcji przyłączają się już kolejne miasta z regionu, m.in. Jasło, Brzozów, Mielec i Leżajsk.

Gdy tarnowski ośrodek ewakuowano na wschód, skorzystał z okazji i odwiedził mieszkające w Rzeszowie matkę i teściową.

- Moja babcia prosiła go: Władek, zostań z nami - opowiada Maria Grabowiecka. - On wtedy zapytał: A gdzie honor? Powiedział, że nie opuści żołnierzy.

W okolicach Lwowa dostał się do sowieckiej niewoli. Koledzy namawiali go, aby zataił fakt, że jest oficerem. Być może dzięki temu uniknąłby wywózki do obozu. Nie chciał jednak korzystać z rad kompanów.

Listy z Kozielska

Trafił do obozu w Kozielsku. Pod koniec 1939 roku napisał listy do matki i teściowej.

- Z ich treści wynikało, że wcześniej wysłał też list do Tarnowa, do żony i córek - mówi Stanisław Grabowiecki, mąż pani Marii. - List nie dotarł do adresatek, bo one wróciły już do Rzeszowa.

"W ciągu jednej nocy, gdy Niemcy wkraczali do Tarnowa, zostałyśmy pozbawione mieszkania" - opisuje Aleksandra Zeman. - "Zostałyśmy jedynie w letnim odzieniu z kasetą biżuterii Mamy, wziętą w ostatniej chwili z opuszczanego domu. I tak, w ciągu jednej nocy, zawalił się nam cały świat. Nie było Ojca, domu i niczego, co było nam bliskie i drogie".

Kolejne listy z Kozielska nie nadchodziły. Los kapitana był nieznany.

Pamiętam płacz matki

[obrazek3] Władysław Piwnica, rok 1938. W materiałach o zbrodni w Katyniu Piwnica zwykle opisywany jest jako kapitan. Pośmiertnie został awansowany na majora. (fot. Archiwum)W 1943 roku Niemcy ujawnili fakt odkrycia grobów polskich oficerów w Katyniu. Zaczęto również publikować listy z nazwiskami pomordowanych. W "Kurierze Kieleckim" z maja 1943 roku pod 884 numerem listy umieszczono następujący zapis: "(…) kapitan 5 fotografii z adresem jego matki Józefy Piwnica zamieszkałej w Rzeszowie, ul. Lwowska 27 i jego żony Jadwigi Piwnicowej zamieszkałej w Tarnowie, ul. Sierakowskiego". Dokumenty nie pozostawiały wątpliwości, że znaleziono zwłoki Władysława Piwnicy.

"Do dziś słyszę rozpaczliwy krzyk Matki, do dziś pamiętam Jej płacz, którego nie była w stanie powstrzymać" - pisze Aleksandra Zeman. - "Od tamtej chwili Jej oczy nie odzyskały nigdy dawnego blasku, nie potrafiła już >>śmiać się oczami<<, jak to mawiał nasz Ojciec".

"Wyznaczyli" mu datę śmierci

W Katyniu zginął jeden Piwnica

Na listach ofiar Katynia oprócz Władysława Piwnicy pojawia się Adam Piwnica. Ja twierdzi Janusz Kujawa, zapewne chodzi o tę sama osobę -Władysława Piwnicę. Prawdopodobnie Niemcy podczas ekshumacji źle odczytali dane rzeszowianina.

Po wojnie rodzinę rzeszowianina spotykały szykany.

- Mama miała kłopoty ze znalezieniem pracy - opowiada Maria Grabowiecka. - Nie chciano jej też przyznać renty na dzieci. W końcu ją dostała, ale ledwie starczało na chleb i wodę.

Rodzina prowadziła starania o uznanie Piwnicy za zmarłego. W 1949 roku z sądu w Katowicach przyszedł dokument potwierdzający, że kapitan nie żyje. Sędzia W. Mędlewski pokusił się nawet o ustalenie "dokładnej" daty zgonu polskiego oficera. Chwilę jego śmierci "oznaczono na dzień 1 maja 1942 r. o godz. 24.00 w Katyniu".

- W rzeczywistości zastrzelono go 2 kwietnia 1940 roku - mówi Kujawa. - Tak wynika z radzieckiej listy wywozowej.

W 2001 roku Maria Grabowiecka i Aleksandra Zeman pojechały do Katynia. - Przywiezioną stamtąd grudkę ziemi podzieliłyśmy na trzy części - mówi Grabowiecka. - Po jednej zostawiłyśmy dla siebie, trzecią włożyłyśmy do grobu matki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24