MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pod Strzyżowem banda wyrostków skatowała człowieka

Andrzej Plęs
Mieczysław Szczygieł: - Powiedziałem im, że choćby mnie zabili, to i tak ich złapią. Może tego się przestraszyli?
Mieczysław Szczygieł: - Powiedziałem im, że choćby mnie zabili, to i tak ich złapią. Może tego się przestraszyli? Fot. Wojciech Zatwarnicki
W Brzeżance pod Strzyżowem ludzi obleciał strach. Bo jeśli banda wyrostków dobremu człowiekowi zrobiła taką krzywdę, to każdemu mogą zrobić.

Wtargnęli po zmroku, przewrócili na łóżko, pobili i przypalali kuchenką elektryczną. Za nic.

To była spokojna wieś, nigdy nic strasznego się nie działo. Ludzie żyli obok siebie i nawet tych paru wyrostków nie stanowiło poważniejszego zagrożenia. Dziś w Brzeżance pod Strzyżowem o niczym innym się nie mówi: dobrego człowieka za nic skatowali. I to jak skatowali! Chyba zwierzęta nie ludzie. Tylko Mateusza miejscowym żal - nienajgorszy chłopak był, dał się starszemu bratu zbałamucić. A po tym wszystkim sąd będzie i pewnie go ze szkoły wyrzucą. Bo pozostałą trójkę powinni na długo posadzić.

Źli, nocni goście

Niedziela, tuż po godzinie dwudziestej.

- Ciemno już było, rozebrałem się, spać się już kładłem - opowiada Mieczysław Szczygieł. - Ktoś zapukał do drzwi, to poszedłem i otworzyłem.
Zdziwił się trochę, bo o tej porze na wsi w gości się nie chodzi. W progu stało dwóch, weszli bez zaproszenia.

- Zaczęli mi zarzucać, że doniosłem na nich do policji, że niby jeżdżą na motocyklach bez kasków - opowiada pan Mieczysław. - Za nimi weszło jeszcze dwóch. Zwalili mnie na łóżko, zaczęli bić we trzech. Po głowie, po twarzy, po całym ciele. Bez słowa.

Nie wie, co robił czwarty, kiedy trzech go biło. We wsi mówię, że ten czwarty to pewnie Mateusz M. W gruncie rzeczy to nie jest zły chłopak. Stara się pomagać w domu. Tyle że pod wpływem starszego brata jest, a starszy brat ma trochę na sumieniu. Ludzie przypuszczają, że może nawet Mateusz próbował odciągać tych trzech, ale sam był, niewiele mógł.

Krzyku nikt nie słyszał

Mieczysław Szczygieł jest pewien, że to Grzegorz S. namówił pozostałych do napaści. Pewnie też on wymyślił te tortury z... kuchenką elektryczną. Bo nagle Mieczysław poczuł na pośladkach żar rozpalonego metalu.

- Oni nie dotykali mnie tą kuchenką. Oni... przycisnęli i trzymali - opowiada z wahaniem.

Jego krzyku nikt nie słyszał. Domostwo pod lasem, oddalone od najbliższych zabudowań o kilkaset metrów. Mieczysław sam mieszka od kiedy poumierało mu rodzeństwo, więc znikąd pomocy nie było.

W końcu napastnicy go zostawili i wyszli. - Chyba się czegoś przestraszyli - przypuszcza ofiara. - Nie wiem, może coś usłyszeli na zewnątrz. Może zrozumieli, że wszystko i tak wyjdzie na jaw. Bo powiedziałem, że choćby mnie zabili, to i tak ich złapią.

W takiej sytuacji każdy by szukał pomocy. Mieczysław powinien wyjść i zaalarmować sąsiadów. Dzwonić nie mógł, bo nie ma telefonu. A on - pobity, poparzony, obolały - położył się spać. Przecież nie będzie bliźnim zawracał głowy po nocy.

Rano odwiedził go znajomy. Mieczysław opowiedział, co się stało. Znajomy zawiózł go do lekarza. Stwierdzono dwa złamane żebra, poważne poparzenia pośladków.

To zwierzęta, nie ludzie

We wsi strach. Jeśli banda wyrostków dobremu człowiekowi zrobiła taką krzywdę za nic, to każdemu mogą zrobić.

- Bo to jest taki człowiek, że każdemu pomoże, o każdego zadba - mówi o Mieczysławie sołtys Brzeżanki Anna Fąfara. - Nikomu w drogę nie wchodzi. Nie wiem, skąd im przyszło do głowy, że to właśnie on doniósł na policję.

O sprawcach pani sołtys nie chce mówić. Więcej do powiedzenia mają inni mieszkańcy wsi.

- Każdy z nich ma coś na sumieniu. Już sąd dla nieletnich zajmował się nimi - opowiada pan Józef.

Nieoficjalnie wiadomo, że tylko Grzegorz N. ma czystą kartotekę. Trzema pozostałymi zajmował się już sąd rodzinny za drobne kradzieże i włamania.
Dwóch już złapano. Grzegorza N. i Mateusza R. w prokuratorze pokazano panu Mieczysławowi. "To oni" - mógł powiedzieć z pełnym przekonaniem, bo przecież widział ich tamtej nocy wyraźnie. A oni mogli już tylko przyznać się napaści. Policja jest na tropie dwóch pozostałych. Grzegorz S. (31 l.) i Sylwester R. (22 l.), starszy brat Mateusza, "uciekli w Polskę". We wsi mają nadzieję, że nie na długo. Bo za to, co zrobili Mieczysławowi, życzą im jak najgorzej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24