Polonia Przemyśl pokonała Błękitnych Ropczyce

Polonia "wyspecjalizowała się" w odnoszeniu skromnych zwycięstw, ale w przyszłości może to okazać się zgubne. Podobnie, jak w poprzednich meczach, grała składnie w polu, wzorowo broniła się, lecz znów była mało skuteczna w ataku. Gdyby po 30. minutach ropczyczanie przegrywali dwiema-trzema bramkami, byłoby to sprawiedliwe odzwierciedlenie przebiegu gry.

Wydawało się, że po szybko zdobytym prowadzeniu miejscowi pójdą "za ciosem". Tak też i było. Strzelali: ponownie Mirosław Jabłoński, Andrzej Kot, Grzegorz Kubas, Paweł Załoga, Grzegorz Hajduk, Waldemar Jaroch i nic nie wpadło, bo piłka fruwała nad konstrukcją bramki lub radził sobie z nią Dariusz Kosiba.

Przyjezdni pierwszy strzał oddali dopiero w 24. minucie, lecz Maciej Szramowiat sparował na róg uderzenie Roberta Sulisza, który pod koniec połowy doznał urazu głowy i został zawieziony do szpitala.

Ruganie graczy Polonii przez trenera w szatni mobilizująco podziałało na… gości. Tuż po wznowieniu gry kilka razy zaatakowali, a w 52. min Szramowiat "na raty" obronił uderzenie Łukasza Bieszczada. W ostatnim kwadransie znów przeważali poloniści i niewiele brakowało, żeby coś wpadło po strzałach Teophilusa Madumere, Kubasa, Jabłońskiego i Jarocha. Najbliższy szczęścia był ten pierwszy; w 89. min w podwyższeniu wyniku przeszkodziła mu poprzeczka.
POLONIA-HOLTED PRZEMYŚL - BŁĘKITNI ROPCZYCE 1-0 (1-0)

1-0 Jabłoński (3-głową, po rzucie rożnym Kota).
POLONIA: Szramowiat 6 - Gwóźdź 6 (54. Stępień), Jurkowski 6, Załoga 6, Strzałkowski 6 - Jabłoński 6, Kot 5 (61. Madumere), Kazek 5 (56. Wanat), Jaroch 5 - Hajduk 6, G. Kubas 5.
BŁĘKITNI: D. Kosiba 6 - Proczek 5, Ciskał 6, Wolak 5, Róg 5 (79. Bonowicz) - Cetnarowski 4, Bieszczad 5 (79. Chmura), Szulisz 5 (45. Cichosz 4), Kramarz 5 - Darłak 4 (79. Szczepek), Ł. Kosiba 5.
SĘDZIOWALI Piotr Chmura - 7 oraz Sławomir Bednarz i Jerzy Jaskot (Stalowa Wola). ŻÓŁTA KARTKA: Bieszczad. WIDZÓW 200.