Prokuratura zawiesiła śledztwo, byli pracownicy Rzeszowskich Zakładów Graficznych protestują

Przed sześciu laty były pracownik Rzeszowskich Zakładów Graficznych złożył w rzeszowskiej Prokuraturze Rejonowej zawiadomienie o przestępstwie narażenia życia i zdrowia załogi zakładów, do którego miało dojść w latach 2003-2014, kiedy przedsiębiorstwo przeniosło produkcję do hal po Polamie w Miłocinie.

Podstawą do zawiadomienia były przypuszczenia, iż w ścianach i posadzkach hal produkcyjnych wciąż znajdują się pozostałości po produkowanych tu wcześniej świetlówkach, zawierających toksyczną rtęć. Ekspertyza jednego z biegłych ds. BHP nie wykluczyła, że pomieszczenia w Miłocinie wciąż mogły stanowić zagrożenie dla zdrowia ponad 200 tu pracujących osób.

Prokuratura umorzyła śledztwo z uzasadnieniem, iż doszło do przedawnienie przestępstwa, ponieważ doszło do jego przedawnienia. Było to możliwe, gdyż śledczy przyjęli okres lat 2004-2008, po roku 2008 nie prowadzono już badań stężenia rtęci w halach produkcyjnych RZG.

Zaprotestowali poszkodowani, nakazem sądu prokuratura musiała podjąć postępowanie. By z końcem grudnia 2021 zawiesić je do czasu odnalezienia dokumentacji, koniecznej do ustalenia faktów w tej sprawie. Chodziło o dokumenty firmy Międzynarodowe Targi Intetr Res, która z racji organizowania przed 2002 r. w tych pomieszczeniach ogólnopolskich targów spożywczych, miała zlecać przeprowadzenie badań w zakresie skażenia pomieszczeń rtęcią.

Zrzeszeni w Stowarzyszeniu Grafik – RZG byli pracownicy zakładów graficznych i tym razem wystąpili do sądu z protestem. W uzasadnieniu podają m. in., że prokuratura dotychczas nie ustaliła, wbrew wytycznym prokuratury okręgowej, czy rzeczywiście dokonano kontaminacji (oczyszczenia) hal po Polamie ze stłuczki szklanej po świetlówkach, jak nakazał Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Rzeszowie. Nadto – nie ustaliła, czy w pomieszczeniach w Miłocinie funkcjonowała skuteczna wentylacja, kiedy działały tam RZG.

– Dla wielu istotne jest to, by czas pracy w Miłocinie został uznany na pracę w szkodliwych warunkach - tłumaczy Robert Bosek ze Stowarzyszenia Grafik – RZG. - Wielu z nas obawia się, że może nie doczekać końca postępowania, stąd nasza determinacja w wyjaśnieniu tej sprawy.